SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

"W powrotach do biur chodzi o poczucie władzy". Szefowie mówią "nie" pracy zdalnej

Choć ostatnie lata to boom na pracę spoza biura, te czasy powoli się kończą. Coraz więcej firm decyduje się na przywracanie pracy stacjonarnej. Pracownicy różnie na to reagują.  – Problem nie leży moim zdaniem w samym powrocie do biura, ale w sposobie, w jaki ta decyzja jest podejmowana i komunikowana – ocenia Paweł Józefiak, e-commerce manager z Macmillan Education.

Dołącz do dyskusji: "W powrotach do biur chodzi o poczucie władzy". Szefowie mówią "nie" pracy zdalnej

41 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
ty tak serio?
Zdalny pracownik to nierób, który pracuje gdy ma ochotę, a nie kiedy trzeba. niby "w pracy", a w rzeczywistości szlaja się po sklepach albo przegląda fejsbuczka


Chyba sam tak robiłeś w pandemii ;) Ja zapie....m w domu dłużej i bardziej efektywnie niż w biurze, gdzie zwyczajnie nie mogę się skupić (tak, open space). I nie ma mowy o gotowaniu obiadków, a czasami i siku musi poczekać. Taka praca.

pLandemia była tylko w telewizorze, głuptasy się na to nabierały i dźgały trutką.
Każdy wie, że najlepszą ochroną przed covidem jest płyta na której jest instalka antywirusa, a przed 5G chroni aluminiowa czapka.
odpowiedź
User
Wynik
Jednak analiza z 2024 r. wskazuje, że pełny tryb zdalny może obniżać wydajność o 10–20% w porównaniu z pracą stacjonarną, głównie z powodu trudności w koordynacji i mniejszej kreatywności
odpowiedź
User
remoteviewer
Ta cala "obnizona kreatywnosc" na zdalnej to jest wymysł manadżerow, ktorzy w ten sposób chcą usankcjonować swoje stanowiska. W większości tych firm ta kreatywność i tak opiera się na współpracy zespołów z różnych lokalizacji - czyli zdalnie. Poza tym w zarządzaniu tzw. wirtualnymi zespołami zachodzi większa demojratyzacja i praktycznie zanik hierarchi (w bardzo dużym skrócie: wszyscy zaczynają być sobie równi). Z tym sobie właśnie większość kadry kierowniczej nie radzi bo nie ma wykształconych żadnych kompetencji. Bo uczyli się "na starym modelu". Do tego dołóżmy frustracje kierownictea, że pracownik ma większą elastyczność jeśli chodzi o work-life balance i trudniej wywiera się presję. No i dlatego mamy to co mamy. Poza tym tzw top management kalkuluje na zimno, że jakiś % pracowników pomarudzi i przestanie, większość się podporządkuje. Zatem to wina też pracowników, że nie są w stanie zbiorowo się zbuntować a cześć łyka te bajki i kreatywności.
odpowiedź