Legimi ze zmianami po audycie. Nie będzie dodatkowych kosztów
Oferująca e-booki i audiobooki platforma Legimi wdrożyła wnioski z zewnętrznego audytu jej systemu wypożyczeń i rozliczeń. Zapewnia, że nie spowoduje to wzrostu jej kosztów operacyjnych.

Do zlecenia zewnętrznego audytu swojego systemu wypożyczeń i rozliczeń Legimi zobowiązało się w październiku 2024 roku, gdy część wydawców i dystrybutorów zarzuciła spółce nieprawidłowości w tym zakresie.
Audyt został przeprowadzony i przeanalizowany przez firmę EY w lutym i marcu br. Obejmował 900 standardowych testów wypożyczeń (mających w sposób reprezentatywny oddawać udziały różnych wydawców, kanałów sprzedaży, modeli rozliczeń, typów urządzeń i formatów plików w czytelnictwie na platformie), a także 100 testów „specjalnych”, mających na celu sprawdzenie poprawności funkcjonowania modeli rozliczeniowych.
Audyt bez zastrzeżeń do rozliczeń na Legimi
W obszernym podsumowaniu audytu wskazano pięć możliwych błędów: związanych z „nakładaniem się” czasu sesji czytelniczych przy słuchaniu audiobooków, brakiem synchronizacji danych podczas aktualizacji platformy serwerowej, kompresowaniem danych synchronizacyjnych przy dużych sesjach czytania/słuchania oraz rejestracją czytania e-booka przy wysokim tempie czytania przez użytkownika oraz problem zaistniały po wyeliminowaniu dwóch z powyżej wskazanych.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu
Zaznaczono, że każdy z wykrytych błędów miał marginalną skalę. – Zaistnienie tego błędu związane było ze specyfiką przypadków testowych, która polegała na doborze długich fragmentów tekstu w ramach sesji czytelniczych. W pewnym momencie wolumen danych powodował, że dane poddane serializacji, a następnie kompresji, przekraczały dostępny limit dla tego typu informacji. Zdarzenia takie wystąpiły w 21 testach na 900 czyli w 2,33 proc. przypadków – stwierdzono w opisie jednego z problemów.
– Jednak, jak zostało już wskazane powyżej, czytelnicy zwyczajowo sięgają po publikację, dzieląc zapoznawanie się z nią na krótsze fragmenty (przeciętnie wynoszące około 15 minut), co powoduje, że sesja czytelnicza obejmuje mniejszy zakres danych. Przypadek ten pojawiał się więc zatem w szczególnych sytuacjach brzegowych poddanych analizie na potrzeby audytu, choć możliwych do wystąpienia podczas korzystania z aplikacji Legimi przez mającego nadzwyczajnie dużo czasu na lekturę czytelnik – zaznaczono.
Firma podkreśliła, że wszystkie możliwe błędy, które wykryto w ramach audytu, zostały naprawione. Z kolei przeprowadzenie wszystkich 100 testów „specjalnych” dało wynik pozytywny, czyli zweryfikowano, że system Legimi łączy dane w sposób poprawny. – Nie stwierdzono tym samym błędów, co wskazuje na właściwe funkcjonowanie systemu pod tym kątem – zaznaczyła spółka.
Wskazała, że wszystkie z transakcji rozliczeniowych wygenerowanych przez prawidłowe sesje i wiążące się z przekroczeniem darmowego fragmentu dzieła zostały prawidłowo odzwierciedlone w końcowym zestawieniu wszystkich transakcji rozliczeniowych.
CZYTAJ TEŻ: Wirtualna Polska dokupi akcji Legimi. Chciała dwa razy tyle
– W toku analizy dokumentacji rozliczeniowej stwierdzono także, że niezależnie od tego, czy dany użytkownik objęty był jakąś formą odpłatnej usługi (np. abonamentem), czy też przysługiwał mu bezpłatny okres próbny, to dana publikacja elektroniczna, z jaką się zapoznał, podlegała uwzględnieniu przy kształtowaniu wynagrodzenia dla dostawcy treści – opisano.
Legimi z limitem wypożyczeń bibliotecznych
W swoim stanowisku do audytu Legimi opisało m.in. zastrzeżenia wydawców i dystrybutorów co do funkcjonującej na platformie oferty bibliotecznej. Firma zwróciła uwagę, że według danych od podmiotów z USA i Europy Zachodniej, oferujących taką usługę od dłuższego okresu, rozliczenia następują czasem po kilkudziesięciu lub nawet stu „przeczytaniach” książki przez czytelników bibliotek.
Legimi, w oparciu o statystyki korzystania z książek papierowych, zdecydowało się wprowadzić limit zaczytania. – Zaczytaniem w środowisku bibliotekarskim uznaje się zniszczenie książki lub czasopisma wskutek częstego wypożyczania. Z uwagi na specyfikę pliku cyfrowego takie zjawisko w przypadku e-booków lub audiobooków nie występuje, stąd też celem zbliżenia modelu dystrybucji tytułów książkowych w formie elektronicznej do tych papierowych Legimi wprowadziło taki limit – wyjaśniono.
Zaznaczono, że na platformie ów limit jest ustalony na poziomie wyraźnie niższym od stosowanego przez podmioty z zagranicy.
W komunikacie giełdowym Legimi podało informację istotną w wymiarze finansowym: „najważniejsze zalecenia poaudytowe zostały wdrożone i pozostają bez istotnego wpływu na kwoty rozliczeniowe z wydawcami a przez to koszty funkcjonowania spółki”.
O co poszło Legimi i wydawcom
W połowie października ub.r. kilku dystrybutorów i wydawców książkowych wyraziło zastrzeżenia m.in. wobec oferowanego przez Legimi kanału bibliotecznego. Swoje książki z oferty bibliotecznej Legimi wycofało m.in. Virtualo, zaznaczając że to ruch „do czasu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości”.
- Jako dystrybutor nie akceptujemy sytuacji, w której prawa wydawców i autorów mogą być naruszane. Dotyczy to zarówno podniesionej w przestrzeni publicznej niejasności rozliczeń, jak i braku transparentności w komunikacji związanej z faktycznym wykorzystaniem audiobooków i ebooków - stwierdziła Anna Winnicka, prezeska Virtualo. Podobną decyzję podjęły Wydawnictwo Agora i Platforma Dystrybucyjna Wydawnictw.
CZYTAJ TEŻ: Na Legimi mniej nowych klientów. Płacą więcej
Legimi zdołało porozumieć się z Platformą Dystrybucyjną Wydawnictw. Spółka pod koniec października podała, że „dokonała zapłaty za wszystkie wystawione przez PDW faktury związane z udostępnianiem, w ramach systemu Legimi, publikacji elektronicznych, do których prawa posiada PDW, w ten sposób uwzględniając roszczenia PDW podnoszone w trakcie sporu”.
Firmy chcą dalej współpracować, ale na nowych warunkach. W liście intencyjnym zadeklarowały, że „wyrażają intencję ukształtowania nowego modelu współpracy, w tym, w drodze zawarcia aneksu do umowy aktualnie wiążącej strony lub nowej umowy”. Pod koniec listopada porozumiała się co do powrotu, na zmienionych warunkach, książek z oferty Platformy Dystrybucyjnej Wydawnictw do kanału bibliotecznego.
Z kolei spółka Virtualo, należąca do grupy Empik, w pozwie złożonym w drugiej połowie marca domaga się od Legimi zapłaty ponad 450 tys. zł. Zarzuca Legimi, że nie rozliczyło prawie wszystkich wypożyczeń bibliotecznych tytułów dwóch wydawnictw. – Przypuszczamy, że pełna skala nadużyć Legimi jest znacząco większa – ocenia prezeska Virtualo. – Realizowaliśmy umowę partnerską zgodnie z prawem i jej postanowieniami. Jesteśmy zdeterminowani, aby wykazać to w zapowiedzianym procesie sądowym – odpowiedział Mikołaj Małaczyński.
Dołącz do dyskusji: Legimi ze zmianami po audycie. Nie będzie dodatkowych kosztów