Lifetube odpiera zarzuty Video Brothers o kłamstwa. W tle Pandora Gate
Sieć partnerska Lifetube nie zgadza się z zarzutami Video Brothers o mijanie się z prawdą na temat końca współpracy z kilkoma youtuberami oskarżanymi w Pandora Gate. W poniedziałek agencja Video Brothers publicznie w pytaniu zasugerowała, że ludzie z Lifetube'a mogli wiedzieć o niestosownych zachowaniach partnerów biznesowych, dziś uwikłanych w seks aferę. "Sugerowanie, że mieliśmy jakąkolwiek wiedzę w tej kwestii ma znamiona pomówienia" - przekazał portalowi Michał Dębski, odpowiedzialny za komunikację w Lifetube.
W związku z aferą Pandora Gate, dotyczącą niewłaściwych kontaktów (tło sprawy w przypominamy w dalszej części tekstu) sieć partnerska Video Brothers publicznie zarzuciła sieci Lifetube, że wbrew publicznej deklaracji nie zerwała umowy z youtuberami zamieszanymi w sprawę - Stuartem "Stuu" Kluz-Bartonem, Michałem Baronem "Boxdelem" czy Marcinem Dubielem. Na dowód pokazano zrzuty ekranów z narzędzia do zarządzania kontami reklamowymi przez MCN-y.
Według Video Brothers kanał Boxdela nadal podpięty jest do sieci partnerskiej Lifetube oraz pozostaje monetyzowany. "7 października czyli 2 dni po publikacji rzeczonego oświadczenia - Boxdel dodał swój najnowszy materiał, który za swoim pośrednictwem LifeTube nadal dystrybuuje" - pisze Video Brothers. W ocenie agencji inne kanały i youtuberzy opisywani w internetowym śledztwie: Stuu, Marcin Dubiel, Team X, DeeJayPallaside, Dizowskyy, pozostają zrzeszeni w Lifetube. "(..) formalnie i technicznie są nadal połączone z LifeTube" - czytamy w poście Video Brothers.
W jednym z trzech publicznie zadanych Lifetube'owi pytań zasugerowano, że były osoby, które wiedziały o niepokojących zachowaniach niektórych youtuberów, a mimo tego nie reagowały. "Jak to możliwe, że przez lata nie słyszeli Państwo i nie reagowali na plotki, o których wiedzieli Państwa partnerzy zamieszani w aferę oraz nadzorujące ich osoby (managerowie partnerów)?".
Lifetube: Video Brothers w swoich zarzutach mija się z prawdą
Lifetube odpowiedział na te zarzuty oświadczeniem. "Podjęliśmy odpowiednie kroki w stosunku do osób, pod adresem których są kierowane publiczne oskarżenia. Rozwiązaliśmy z nimi współpracę lub jesteśmy w trakcie tego procesu. Nasza oferta dla Twórców obejmuje szereg usług i część z nich nie przewiduje natychmiastowego trybu rozwiązania. W związku z tym zdecydowaliśmy, że w okresie wypowiedzenia umów, nie pobieramy żadnych prowizji z tytułu monetyzacji kanałów prowadzonych przez te osoby. Równocześnie sprawdzamy możliwość wypięcia tych twórców z sieci w trybie pozaumownym. Nasze powiązania z tymi podmiotami mają w tym momencie wyłącznie czasowy charakter techniczny i w żaden sposób nie są relacją biznesową".
- Świadczenie usług MCN na rzecz twórców nie oznacza reprezentowania ich - zaznacza w komentarzu dla Wirtualnemedia.pl Michał Dębski, szef komunikacji Lifetube. - W ramach MCN jesteśmy dostawcą usług, takim samym jak operator telefonii komórkowej (czy chociażby YouTube), który może wypowiedzieć umowę klientowi niewłaściwie korzystającemu z jego narzędzi. I tak też zrobiliśmy - tak Dębski tłumaczy relacje sieci partnerskiej z twórcą internetowym. - Twierdzenie [autorstwa VB - przyp.], że osoby zamieszane w Pandora Gate są naszymi partnerami biznesowymi jest niezgodne z prawdą i godzi w nasze dobre imię - uważa Dębski.
W ocenie przedstawiciela LifeTube zarzuty Video Brothers "mijają się z prawdą" i są dla firmy "co najmniej krzywdzące". Dalej przekonuje, że sieć partnerska "nie miała żadnej wiedzy na temat bulwersujących zachowań grupy influencerów i ich działalności poza siecią, która mogła naruszać normy społeczne, a nawet mówiąc wprost, być przestępstwem (co zapewne ustalą powołane do tego instytucje).
- Sugerowanie, że mieliśmy jakąkolwiek wiedzę w tej kwestii ma znamiona pomówienia - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Michał Dębski.
- Dzisiaj wszystkie podmioty operujące na rynku muszą wspólnie wypracować rozwiązania i standardy, które z jednej strony będą dawały poczucie bezpieczeństwa markom, a z drugiej będą chronić środowisko Twórców przed negatywnymi konsekwencjami zachowań niektórych jego przedstawicieli. Nie mamy co do tego żadnych wątpliwości i już działamy na tym polu. Zapraszamy do współpracy także Video Brothers - podsumowuje Michał Dębski z Lifetube.
Szef Video Brothers: w branży konsternacja
Szef Video Brothers Łukasz Skalik w rozmowie z Wirtualnemedia.pl twierdzi, że wielu twórców internetowych już skarży się na możliwe reperkusje Pandora Gate dla całej branży influencerskiej.
- Jeden ze znanych i naprawdę szanowanych twórców, zadzwonił do mnie wczoraj i powiedział, że jest absolutnie przerażony tą aferą, nie tylko jako twórca, ale i ojciec dwójki dzieci. On jak i inni jakościowi twórcy, są wściekli na to, że latami budżety reklamowe zgarniali patoinfluencerzy z wysokimi zasięgami nakręcanymi kontrowersją i na granicy regulaminów internetowych platform wideo. Z kolei ci porządni, merytoryczni, przekazujący wiedzę jak on, którzy muszą wkładać bardzo dużo wysiłku w produkcję treści – na koniec zostają prawie z niczym. To dla nich frustrujące i demotywujące do dalszej pracy. Proszę mi wierzyć, że takich telefonów i rozmów odbyłem w ostatnim czasie wiele. W branży jest konsternacja, bo reklamodawcy na pewno pod wpływem doniesień - mocno zrewidują i już ograniczają wydatki na influecer marketing, co widać po kolejnych markach wycofujących się ze współprac na YouTube - opowiada Łukasz Skalik.
Dalej menadżer mówi: - Teraz ta normalna część rynku po prostu ponosi niesłusznie konsekwencje tolerowania przez lata patoinfluecerów, ale również stojącymi za tymi zwyrodnialcami - agencjami oraz sieciami partnerskimi, które o wszystkim wiedza i zawsze wiedziały. Czy to się zmieni – czas pokaże.
Czym jest Pandora Gate?
Jako pierwszy swój materiał na ten temat aPandora Gate wypuścił Sylwester Wardęga. W nagraniu "MROCZNA TAJEMNICA STUU I YOUTUBERÓW: PANDORA GATE (Boxdel, Dubiel, Fagata)" ujawnił, że youtuber Stuart Kluz-Burton (Stuu) utrzymywał prywatne relacje ze swoimi nastoletnimi fankami. Na potwierdzenie pokazał relacje nastolatek i screeny wiadomości, które wymieniał z nim Stuu. Chwilę wcześniej w internecie znalazł się wywiad wideo dziennikarza Jakuba Wątora z Aleksandrą Adamczyk (Olciak93), która opisała, jak Stuu zachęcał ją jako nastolatkę (dziewczyna miała wtedy 13-14 lat), żeby wysłała mu swoje „miłe zdjęcia” i robił aluzje seksualne.
Wobec afery oburzenie wyraził premier, a wiceminister sprawiedliwości złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstw pedofilskich.
- Poleciłem wszystkim służbom natychmiast zająć się tą sprawą. Oczekuję szybkich i stanowczych działań w tym temacie - poinformował w ubiegłą środę przed południem premier Mateusz Morawiecki. Zapewnił, że władze traktują to bardzo poważnie.
- Nie zostawimy tej sprawy. Jako rodzic i jako premier uważam, że państwo polskie musi tutaj również zrobić wszystko, żeby respektując prywatność, jednak chronić przede wszystkim dzieci i młodych ludzi przed traumą - podkreślił.
Późnej wiceminister sprawiedliwości Piotr Cieplucha poinformował, że zawiadomił Prokuraturę Krajową o możliwości popełnienia czynów zabronionych o charakterze pedofilskich przez niektórych youtuberów i celebrytów związanych ze środowiskiem twórców internetowych. - Rzecz dotyczy między innymi youtubera znanego jako Stuu, ale proszę prokuraturę, aby zweryfikowała, czy nie doszło do większej liczby takich zabronionych zachowań - zaznaczył.
8 października swój film o Pandora Gate pod tytułem “MROCZNA PRZESZŁOŚĆ POLSKIEGO YOUTUBA” opublikował Konopskyy. Pojawiły się tam kolejne opisy młodych kobiet, które relacjonują, iż jako nastolatki miały niewłaściwe kontakty z youtuberem Stuu. Konopskyy zamieścił skriny obleśnych wiadomości znanych już z filmu Sylwestra Wardęgi o erotycznych snach Stuu i zarzucił przy tym bierną postawę Marcinowi Dubielowi. Miał on według Konopskyy'ego wiedzieć o tym, ile lat miała ta fanka Stuu, a nawet przekomarzać się na temat tej relacji. "To co czuje teraz do ciebie w tej chwili przerosło wszystkie ludzkie wymyślenia" - miał pisać do małoletniej fanki Stuu.
Konopskyy zaatakował też Michała Barona “Boxdela”, zarzucając mu, że wiedział o zachowaniach Stuu. "Do ciebie Boxdel ludzie mają problem o to, że przez tyle lat o wszystkim wiedziałeś i nic nie mówiłeś, bo zwyczajnie ci się to nie opłacało". (…) Tuszowałeś to od lat" - mówi Konopskyy. Kwituje jednak: "Czyny Boxdela i Stuu nie są na tym samym poziomie. Boxdel nigdy nie doprowadził do spotkania w realnym życiu, Stuu robił to wielokrotnie".
"Od kilku lat influencer marketing to biznes, który przyciąga dziesiątki milionów złotych budżetów reklamodawców (…) I te miliony zamiast trafić do rzeczywiście wartościowych twórców, trafiają do Moniki Kociołek, Fagaty, Marcina Dubiela. I te miliony pozwalały latami finansować jeden z najbardziej obrzydliwych procederów, o których w życiu słyszałem, który jest po prostu szkodliwy społecznie i sieje spustoszenie w głowach młodych i dzieci, które są bardzo podatne na wzorce z internetu, (…), które myślą, że tak wygląda prawdziwe życie" - mówi w materiale Konopskyy.
Biznesy Stuu i Boxdela
Stuart Kluz-Barton to pomysłodawca internetowego reality show Team X, w ramach którego grupa influencerów mieszkała w luksusowym domu i nagrywała codziennie materiały. Uczestniczył też w pierwszej edycji, realizowanej od sierpnia 2019 do jesieni 2020 roku.
Biznesowo Team X obsługiwała Spotlight Agency (jej wspólnikiem był wówczas Stuart Kluz-Burton), która zainwestowała w projekt kilkaset tysięcy złotych. Na przełomie ub. i br. Stuu sprzedał posiadane 16,7 proc. udziałów agencji.
W ubiegłym tygodniu influencerka Paulina Kostrzycka opisała, że goszcząc na którejś z imprez zorganizowanych przez Teamu X szukała łazienki i omyłkowo weszła jednego z pokojów. - Zobaczyłam tam seks grupowy dwóch dziewczyn z kilkoma mężczyznami znanymi ze swojej działalności w internecie, głównie kontentu dla dzieci. Jedną z nich znałam, w chwili przywoływanych przeze mnie zdarzeń miała 14 lat - stwierdził. 14-latka zadzwoniła dzień później do Kostrzyckiej, twierdząc, że nic nie pamięta, że w pewnym momencie po prostu urwał jej się film. Nie zdecydowała się zgłosić sprawy na policji.
Z kolei Boxdel jest jednym z głównych udziałowców spółki Fame MMA - pozostali to Wojciech Gola, Krzysztof Rozpara i Rafał Pasternak. Zasiada też w jej radzie nadzorczej. Od połowy 2018 roku zorganizowano 19 gal federacji, a także kilka dodatkowych, m.in. dwie pod szyldem Fame Friday Arena. Transmisje są sprzedawane w modelu pay-per view.
W ub.r. spółka Fame MMA przy 12,62 mln zł przychodów zarobiła na czysto 1,55 mln zł, natomiast rok wcześniej zanotowała 22,32 mln zł wpływów i 1,55 mln zł zysku netto. Krzysztof Rozpara i Rafał Pasternak mają po 30 proc. akcji firmy, a Boxdel i Wojciech Gola po 20 proc. Zyski netto z 2021 i 2022 roku wspólnicy w całości dostali jako dywidendy.
Boxdel zyskał popularność na komentowaniu działań innych influencerów. Jego kanał yotube’owy ma 1,63 mln subskrybentów, a zamieszczone tam ponad 130 materiałów zanotowało łącznie 45 mln odtworzeń. Na Instagramie Boxdela obserwuje 1,3 mln użytkowników, konto jest obecnie ustawione jako prywatne.
Dołącz do dyskusji: Lifetube odpiera zarzuty Video Brothers o kłamstwa. W tle Pandora Gate