Joanna Lichocka: Z mediów publicznych znikła nienawiść - chcemy, aby panował w nich pełen pluralizm
Z Joanną Lichocką, członkinią Rady Mediów Narodowych, rozmawiamy o najważniejszych zadaniach tego gremium na najbliższe miesiące i lata, obecnej sytuacji w mediach publicznych, o tym, co się w nich działo na przestrzeni ostatnich lat, a także o zamiarach stworzenia przez RMN nowych mediów narodowych.
Krzysztof Lisowski: Wczoraj odbyło się pierwsze posiedzenie Rady Mediów Narodowych. Z jakimi odczuciami przystępuje Pani do pracy jako członkini tego gremium? Jakie będą Państwa pierwsze zadania?
Joanna Lichocka: Zależy nam przede wszystkim na tym, aby media narodowe ze sobą współpracowały w realizacji misji publicznej i nie musiały się ścigać z mediami komercyjnymi, które funkcjonują w swoistym rygorze koniecznego zarabiania pieniędzy. Media narodowe powinny służyć nie tylko naszej kulturze i wiedzy, ale także debacie. A mam wrażenie, że mamy w Polsce ogromny problem z debatą publiczną. W wielu polskich mediach jest w tej debacie bardzo dużo jednostronności, agresji, manipulacji i kłamstwa. Nie bez powodu niektóre media są przez różnych ludzi bojkotowane - przekroczyły bowiem dopuszczalną granicę kłamstw i manipulacji - zresztą ja sama z tego właśnie powodu z pewnymi mediami nie rozmawiam.
Które media ma Pani na myśli?
Jako członek Rady Mediów Narodowych nie chciałabym recenzować mediów, które są w pewnym sensie konkurencją dla mediów publicznych. Mogę tylko przypomnieć, że po tym, jak TVN relacjonował wydarzenia związane z katastrofą smoleńską postanowiłam, że akurat z tą stacją nie będę rozmawiać. W katastrofie zginęli ludzie, chodziło tutaj o dramatyczną kwestię życia i śmierci, tymczasem dziennikarze TVN relacjonując to zdarzenie sprzeniewierzyli się zarówno etyce, jak i zasadom przyzwoitości.
Jak Pani ocenia sytuację w mediach publicznych na przestrzeni ostatnich lat?
Jeśli chodzi o sytuację mediów publicznych w Polsce, to po 1989 roku stawały się one ofiarą kolejnych ekip partyjnych i tak naprawdę nigdy nie przerwano ciągłości z PRL-em. Uważam, że od 1989 roku media publiczne miały cały czas pewne nawyki z mediów PRL-owskich, które służyły władzy i były narzędziem do sprawowania władzy w ówczesnym systemie. Szczególnie chciałabym zwrócić uwagę na to, do czego doprowadziła w mediach publicznych Platforma Obywatelska. Nie muszę chyba przypominać, jak wyglądały „Wiadomości” TVP1 pod rządami Piotra Kraśki. Najbardziej spektakularna sprawa to niepoinformowanie opinii publicznej o tym, że Bronisław Komorowski był przesłuchiwany przed sądem w sprawie swoich związków z WSI. To jest sztandarowy przykład, ale przecież takich przykładów było mnóstwo na co dzień.
Jak Pani zdaniem wygląda sytuacja mediów publicznych obecnie?
Uważam, że obecnie sytuacja w mediach publicznych bardzo się poprawiła. Przede wszystkim nie ma w tej chwili w przekazach nienawiści, co było do niedawna normą. Media publiczne nie są już narzędziem walki partyjnej. Znam oczywiście zarzuty pod adresem mediów publicznych podnoszone przez opozycję, ale ja nie widzę w tej chwili żadnych przejawów dowodzących temu, aby media publiczne brały jakikolwiek udział w walce politycznej. Zdarzają się oczywiście niekiedy potknięcia warsztatowe, ale - moim zdaniem - to jest nieporównywalne z tym, czym były media publiczne wcześniej.
Na czym będzie się skupiać Rada Mediów Narodowych w najbliższych miesiącach/latach najbardziej intensywnie?
Chcemy wypracować taki sposób działania mediów publicznych, żeby panował w nich pełny pluralizm, a debata była prowadzona w trosce o interes Polski, a nie w trosce o taką czy inną korzyść polityczną. Po tym, jak zostałam wybrana do Rady Mediów Narodowych, jeszcze częściej śledzę program mediów publicznych, w tym TVP. I mam wrażenie, że np. Telewizja Polska jest na bardzo dobrej drodze, by bardzo dobrze realizować misję publiczną.
Może opozycja ma inne zdanie, ale np. relacja ze Światowych Dni Młodzieży oraz z pielgrzymki Papieża Franciszka do Polski była bardzo dobrze przeprowadzona pod każdym względem - realizacyjnym oraz merytorycznym. Było to naprawdę budujące, gdy patrzyłam na to, jak TVP poradziła sobie z tym zadaniem. Nie było żadnej natarczywości ani nachalności. Mam generalne wrażenie, że w tych dniach - bez względu na poglądy polityczne - wszyscy się zjednoczyliśmy. Nie tylko w Krakowie i Brzegach, ale też przed ekranami telewizorów. Przestały mieć znaczenie podziały partyjne - bardzo bym chciała, aby udało nam się wypracować taki sposób działania mediów publicznych, żeby one budowały taką właśnie wspólnotę. To jest jedno z najważniejszych zadań Rady Mediów Narodowych.
Na jakich innych polach Rada Mediów Narodowych będzie wspierać media publiczne?
Rada Mediów Narodowych będzie dokładała starań, aby media publiczne dbały o szeroko pojętą polską kulturę. Będziemy pracować nad tym, by w mediach było na przykład: więcej polskich dokumentów, kina animowanego, bajek dla dzieci, filmów przyrodniczych, ciekawych seriali historycznych, bardzo dobrej fabuły itd. Czyli tego wszystkiego, czego nam na co dzień brakuje i oglądamy takie programy w stacjach zagranicznych nadawanych po polsku. Media narodowe powinny mieć świetną ofertę przede wszystkim na tym polu, wszelkie sympatie polityczne czy partyjne powinny mieć trzeciorzędne znaczenie.
Mówi się nieoficjalnie o tym, że konkursy na nowe zarządy mediów publicznych mogą zostać przyspieszone i rozpisane wcześniej niż to pierwotnie planowano?
Konkursy na nowe zarządy mediów publicznych zostaną rozpisane nie wcześniej niż na jesieni, a rozstrzygnięte - zapewne na przełomie roku. Ten proces raczej nie zostanie przyspieszony - poza tym nie bardzo jest go jak przyspieszać, trzeba to zrobić spokojnie, merytorycznie, bez pośpiechu. Tak, żebyśmy jak najlepiej wybrali władze mediów publicznych i żeby one jak najlepiej służyły społeczeństwu.
Krzysztof Czabański wspominał w rozmowie z nami o tym, że Rada Mediów Narodowych będzie chciała stworzyć także nowe media narodowe...
Tak. Nikt nie powiedział przecież, że media narodowe to tylko TVP, Polskie Radio i PAP. Bardzo bym chciała, aby udało nam się stworzyć portal narodowy, będziemy nad tym intensywnie pracować, właśnie o tym mówił Krzysztof Czabański.
Mam też wielkie marzenie, aby udało się nam kiedyś stworzyć gazetę, która mogłaby służyć debacie publicznej, gdzie mógłby odrodzić się polski reportaż, także literacki - żeby było gdzie publikować np. wiersze. Gazetę, która służyłaby m.in. rozwojowi polskiej inteligencji, polskich elit. Ale zaznaczam - w tej kwestii nie ma żadnych konkretnych planów, to jest raczej odległa perspektywa, mówię tutaj bardziej o moich marzeniach niż konkretnych planach. Kiedyś przez „chwilę” taką rolę pełniła „Rzeczpospolita”, ale - jak wszyscy wiemy - została ona zniszczona.
O rozmówcy
Joanna Lichocka - obecnie członkini Rady Mediów Narodowych i posłanka Sejmu z ramienia PiS, a wcześniej dziennikarka. Swoją karierę dziennikarską zaczynała na początku lat 90. w „Tygodniku Solidarność”,. Współpracowała m.in. z takimi tytułami, jak „Życie”, „Rzeczpospolita”, „Gazeta Polska”, „Gazeta Polska Codziennie” oraz „Do Rzeczy”. W latach 1994-2001 związana z Polsatem, 2004-2006 z Telewizją Puls, a w latach 2007-2010 TVP, a od 2013 r. z TV Republika. Autorka kilku filmów dokumentalnych i książek. Dwa razy otrzymała od SDP Główną Nagrodę Wolności Słowa. Absolwentka m.in. polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim.
Dołącz do dyskusji: Joanna Lichocka: Z mediów publicznych znikła nienawiść - chcemy, aby panował w nich pełen pluralizm