Tęczowe opaski na „Sylwestrze Marzeń” dzielą PiS i Solidarną Polskę. Co z 2 mld zł z budżetu państwa dla TVP?
To, jak Solidarna Polska zagłosuje w sprawie ustawy budżetowej, w której zawiera się 2,7 mld dla mediów publicznych, pozostaje otwarte - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl poseł SP. Janusz Kowalski. Chodzi o to, że członkowie Black Eyed Pras pojawili się na „Sylwestrze Marzeń” z tęczowymi opaskami, co Kowalski uznaje za "opresyjny symbol LGBT". - Chcemy poznać stanowisko premiera w tej kwestii, bo to jest dla nas zupełnie nowa sytuacja - podkreśla. Na występ zespołu w takiej formie zgodził się prezes TVP Mateusz Matyszkowicz.
Zapalny punktem dla koalicjanta PiS stał się występ grupy Black Eyed Peas podczas „Sylwestra Marzeń z Dwójką”. Członkowie tej grupy mieli tęczowe opaski na ramionach za każdym razem, gdy wychodzili na scenę w Zakopanem, jeden z nich wygłosił też rodzaj manifestu z poparciem dla osób LGBT.
Telewizja starała się łagodzić ten przekaz: - I żeby ukrócić wszelkie spekulacje: wszystko było tak jak umówione na najwyższym poziomie, włącznie z każdym elementem stroju - zapewnił zaraz po pierwszym występie gwiazdy Tomasz Kammel, jeden z prowadzących koncert. W podobnym tonie twittował także Samuel Pereira.
„Matyszkowicz postawiony pod ścianą”
I rzeczywiście: z naszych informacji wynika, iż to, że członkowie Black Eyed Peas mieli na scenie tęczowe opaski, było ustalone z prezesem Mateuszem Matyszkowiczem. – Po tym, jak z koncertu wycofała się Melanie C, TVP miała w zapasie już tylko Black Eyed Peas. Tymczasem członkowie tej grupy powiedzieli, że nie wyjdą na scenę, jeżeli nie będą mogli wyrazić poparcia dla mniejszości seksualnych w Polsce, bo przecież to było też punktem zapalnym z Mel C. Postawiony pod ścianą Matyszkowicz zgodził się na te warunki, ale w zamian zespół miał też dać pozytywny przekaz o Polakach i Polsce - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl osoba z TVP, znająca szczegóły sprawy.
Dlatego właśnie William James Adams najpierw zadedykował utwór „Where’s the love” m.in. Afrykańczykom i społeczności LGBT, a następnie podziękował Polakom za pomoc Ukrainie, udzieloną im po wybuchu wojny z Rosją. - Modlimy się za naród ukraiński - mówił.
Tomasz Kammel w mediach społecznościowych potwierdza to, co mówił ze sceny. Na swoim Instagramie napisał (w odpowiedzi jednemu z pytających): - Tęcze i dalsze oświadczenia w sprawie mniejszości - wszystko było uzgodnione. Ja nie kłamię w takich sprawach. W innych też nie.
Poseł Kowalski: TVP włącza się w kampanię LGBT
Zapytaliśmy o to TVP, ale spółka przekazała nam tylko, że nie będzie komentowała sprawy. - Czyli to było za zgodą zarządu TVP? To chyba niedobrze - mówi nam nieoficjalnie jeden z polityków Solidarnej Polski. Dlaczego niedobrze?
Rozmawialiśmy na ten temat z posłem Januszem Kowalskim (SP), który stwierdził, że Solidarna Polska – w obliczu wydarzeń w Zakopanem - zastanawia się, jak zagłosować w sprawie ustawy budżetowej, a decyzja zależeć ma teraz m.in. od tego, jakie stanowisko w kwestii "Sylwestra Marzeń" zajmie premier Mateusz Morawiecki.
- Sprawa jest otwarta. Dlatego, że stało się coś bardzo złego. Jesteśmy jako ugrupowanie za wolnością i tolerancją, ale nie jesteśmy za afirmacją bardzo groźnej ideologii LGBT, która uderza w uczucia narodowe i uczucia większości Polaków, a ponadto jest bardzo niebezpieczna dla dzieci. Mamy teraz sytuację, kiedy telewizja publiczna – ustawowo zobowiązana do tego, by być wierną wartościom chrześcijańskim - po raz pierwszy od siedmiu lat włącza się w kampanię promocji opresyjnych symboli LGBT, które są symbolem wymuszania pewnych zmian prawnych, jak małżeństwa homoseksualne, adopcje dzieci przez pary homoseksualne czy uderzenie w tradycyjne małżeństwo.
Nasz rozmówca podkreśla, że – jego zdaniem - mamy do czynienia „z sytuacją całkowicie nadzwyczajną, która zabolała miliony Polaków”. - Media publiczne nie powinny takich rzeczy nigdy pokazywać. Środowiska LGBT mają mnóstwo innych możliwości pokazywania swojego stanowiska. Podsumowując: sprawa głosownia za pieniędzmi dla TVP jest otwarta, zobaczymy, jak będzie wyglądała sytuacja, gdy wróci ustawa budżetowa do Sejmu. W swoim imieniu mogę powiedzieć, że nie jestem zwolennikiem tego, aby media publiczne, które zaplanowały akcję promowania LGBT miały tak komfortową sytuację (finansową – Red.) w momencie, gdy będą miały miejsce akcje tak sprzeczne z polskimi wartościami.
Sejm przyjął ustawę budżetową na 2023 r w połowie grudnia ub. roku. Przegłosowano m.in. poprawkę zwiększającą z 2 do 2,7 mld zł rekompensatę abonamentową z kasy państwowej dla Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Teraz ustawa trafi do Senatu, skąd wrócić ma pod obrady Sejmu, bo zostać ostatecznie zatwierdzona – lub odrzucona. Ostatnie słowo i tak należy jednak do prezydenta, podpisującego lub wetującego ustawę.
Chodzi, by Kurski wrócił do TVP? „To sprawa pięciorzędna”
Poseł Kowalski mówi nam, że jego ugrupowanie – przed podjęciem decyzji – poprosi o stanowisko premiera. - Ta sytuacja przeczy wszystkiemu, co głosiliśmy w kampaniach: i w 2015 roku i w 2019 i w kampanii prezydenckiej. I co było głównym filarem aksjologicznym min. bardzo ważnej ustawy chroniącej polskie dzieci, czyli „lex Czarnek”. Sytuacja jest bardzo niebezpieczna. Chcemy więc znać stanowisko naszego koalicjanta.
O co chodzi Solidarnej Polsce? Nasi rozmówcy podkreślają nieoficjalnie: na pewno nie o to, żeby do władzy w TVP wrócił Jacek Kurski, bo to nie byłoby realne. Natomiast realne jest spowodowanie, by władze PiS „baczniej patrzyły na ręce Matyszkowiczowi”, który – zdaniem polityków SP – ma czuć się już „zbyt pewnie” na fotelu prezesa TVP.
- Czy zmiana zarządu TVP wchodzi w grę? Pan pyta o sprawy piątego rzędu, zupełnie dla nas nieistotne. To prawda, że za rządów Jacka Kurskiego nigdy do czegoś takiego by nie doszło. Ale nam chodzi o sprawę obrony systemu wartości, a pan chciałby rozmawiać o sprawach personalnych. One nie są ważne – mówi nam poseł Janusz Kowalski. - Dla nas najistotniejsze jest to, żeby szok aksjologiczny, który przeżyła Polska, stał się wyłącznie jednym incydentem, który zresztą także nie powinien mieć miejsca. Czekamy więc na twarde stanowisko premiera i koalicjanta.
Premier Morawiecki zabrał wczoraj głos w sprawie tęczowych pasek Black Eyed Peas na koncercie sylwestrowym, mówiąc: - Jesteśmy partią pełną tolerancji, zrozumienia dla różnych środowisk. Na pewno nie będziemy cenzurowali w najmniejszym stopniu ekspresji artystycznej.
Sprawa Mateusza Matyszkowicza może rzeczywiście mieć znaczenie dla Solidarnej Polski, której politycy jeszcze niedawno skarżyli się, że nie są zapraszani do TVP na rozmowy. Matyszkowicz miał też stać za zwolnieniem ludzi Kurskiego, m.in. Stanisława Bortkiewicza, dyrektora ośrodku inwestycji i transportu Jarosława Ściska czy też za odejściem ze stanowiska dyrektora programowego TVP Krystiana Kuczkowskiego, powołanego na to stanowisko przez Jacka Kurskiego.
Zawsze broniłem TVP. Przed atakiem lewactwa. Jacek Kurski zbudował profesjonalną telewizję publiczną. Nie do pomyślenia byłoby promowanie w TVP za czasów Kurskiego agendy 🏳️🌈LGBT i obrażanie w ten sposób 🇵🇱patriotów. Swoje stanowisko w Sejmie przedstawię jak budżet wróci z Senatu.
— Janusz Kowalski 🇵🇱 (@JKowalski_posel) January 1, 2023
Ziobro zaskoczony postawą publicznego nadawcy
W poniedziałek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wraz z kilkoma współpracownikami zwołał konferencję prasową, na której mówił z kolei m.in., że „wyrazem opresji, mierzonej też i obszarem decyzji politycznych jest fakt wymuszania przez UE na polskich samorządach, pod szantażem odebrania pieniędzy UE, (wycofania) się z uchwał prorodzinnych, Kart Polskiej Rodziny, kart wsparcia dla polskiej rodziny”. - Tylko dlatego, że nie spodobało się to aktywistom homoseksualnym - mówił Ziobro nawiązując do tzw. uchwał antyLGBT przyjmowanych przez niektóre polskie samorządy.
Nawiązał też do pokazywanych przez publiczną telewizję tęczowych opasek: - Dlatego było dla nas rzeczą zaskakującą, że TVP, która wpisuje się w tę agendę wartości, wolności, obrony tych wartości na gruncie której stoi polska konstytucja, zdecydowała się - jak wynika z oświadczeń jej przedstawicieli - na świadomy udział w promowaniu symboli, wartości, które są zaprzeczeniem tej wizji wartości, której nasze środowiska polityczne "Dobrej zmiany" konsekwentnie, przy każdej okazji zapewniały, że będą wierne - mówił Ziobro.
Aktywistów ruchu LGBT Ziobro podsumował, mówiąc, iż "odwołując się do wolności i tolerancji udowadniali przez cały zeszły rok, że są grupą ludzi, która odrzuca te wartości". - Chcą narzucić wszystkim innym własne przekonania jako jedyne, właściwe i dopuszczalne - przekonywał minister sprawiedliwości i lider Solidarnej Polski
Minister @ZiobroPL: Jesteśmy przeciwni hipokryzji i zakłamaniu, przeciw tym, którzy odwołując się do tolerancji i miłości, tak naprawdę chcą innym narzucać własne poglądy. pic.twitter.com/l70PAXmU7E
— Solidarna Polska (@SolidarnaPL) January 2, 2023
Oglądalność „Sylwestra Marzeń” niższa od ubiegłorocznej?
Według danych Telewizji Polskiej transmitowany przez TVP2 z Zakopanego „Sylwester Marzeń” oglądało średnio 6,4 mln osób, a w szczytowym momencie - 8,3 mln. To więcej niż rok temu. Nadawca podkreślił w komunikacie, że 8,3 mln widzów to rekordowa widownia „Sylwestra Marzeń” od wprowadzenia przez nadawcę modelu oglądalności rzeczywistej (MOR) w 2017 roku.
Jednak z danych Nielsen Audiance Measurment ma wynikać coś zgoła innego, jak nieoficjalnie ustaliliśmy. "Sylwester Marzeń" na przełomie roku 2022/2023 oglądać bowiem miało (na połączonych antenach) średnio 4,464 mln widzów. To dużo mniej, niż podaje oficjalnie TVP. Na antenie TVP2 miało to być średnio 4,018 mln widzów, na Polonii - 0,446 mln. To obalałoby także argument o dobrej oglądalności, która miała usprawiedliwiać zarząd TVP, zgadzający się na ustępstwa względem Black Eyed Peas.
Dołącz do dyskusji: Tęczowe opaski na „Sylwestrze Marzeń” dzielą PiS i Solidarną Polskę. Co z 2 mld zł z budżetu państwa dla TVP?