Dziennikarze aluzjami omijali ciszę wyborczą - szacunkowe wyniki na Twitterze
W niedzielę od popołudnia niektórzy dziennikarze zaczęli podawać szacunkowe wyniki drugiej tury wyborów prezydenckiej, oznaczając kandydatów aluzyjnymi określeniami. Media nie zdecydowały się natomiast zamieścić wyników głosowania w Chicago podanych przez tamtejszy konsulat Polski.
Cisza wyborcza przed drugą turą wyborów prezydenckich obowiązywała od północy z piątku na sobotę do zamknięcia lokali wyborczych w niedzielę o godz. 21. Zabroniona była wówczas agitacja na rzecz kandydatów oraz komitetów zgłoszonych do wyborów. Sztabom i kandydatom nie wolno podczas ciszy wyborczej m.in. rozdawać ulotek i rozwieszać nowych plakatów, zabroniona jest również wszelka agitacja w internecie. Z kolei media nie mogą podawać cząstkowych wyników poparcia dla poszczególnych kandydatów, a jedynie dane dotyczące frekwencji.
W niedzielę cisza została nieoczekiwanie przedłużona o 90 minut, ponieważ w jednym lokalu wyborczym we wsi w województwie śląskim zmarła kobieta, przez co głosowanie wstrzymano na ponad godzinę. W kłopotliwej sytuacji postawiło to stacje zwłaszcza telewizyjne i radiowe, które przed godz. 21 zaczęły wieczory wyborcze. Przykładowo w TVP1, gdzie planowano wspólny program z TVP Info, wyemitowano w międzyczasie odcinek serialu „Ranczo”.
Po południu okazało się, że szczegółowy protokół z głosowania Polaków mieszkających w Chicago opublikował tamtejszy konsulat Polski. Poinformowało o tym wiele serwisów internetowych oraz stacji radiowych i telewizyjnych, przy czym zamieściły samą wiadomości o publikacji, a nie podały już wyników. Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła, że nie doszło do złamania ciszy wyborczej, ale kilka godzi po zamieszczeniu go protokół zniknął z serwisu konsulatu.
Ciszę wyborczą aluzjami omijali natomiast niektórzy dziennikarze zajmujący się tematyką polityczną, którzy są aktywni na Twitterze. Zamiast procentowego szacunkowego poparcia dla kandydatów podawali rzekome ceny z bazarku: bigosu (to określenie Bronisława Komorowskiego wynikające z jego krytykowanej wypowiedzi o bigosie podczas wizyty w USA) oraz budyniu (to oznaczenie Andrzeja Dudy).
Pierwsze cząstkowe wyniki głosowania (rzekome ceny z bazarku) pojawiły się we wczesnych godzinach popołudniowych. - Budyń 55,2 Bigos 44,8 . Na bazarze 17,8 proc. mieszkańców. W PKW 17,4 - napisał o godz. 13:44 Marcin Pieńkowski z „Rzeczpospolitej”. Potem jeszcze kilka razy podawał „cennik”, w którym zawsze budyń kosztował 53-55, a bigos - 45-47.
- Na razie na liście przebojów prowadzi „Oh doo dah day" 54, „Pojedziemy na łów” 46 - stwierdził przed godz. 14 Cezary Gmyz z „Do Rzeczy”. - Notowanie z 16:00 Oj doo Dah 52,8 Pojedziemy na łów 47,2 - dodał trzy godziny później. - Wygląda na to, że pozamiatane :D - ocenił po godz. 19. W bazarkowych szacunkach wziął też udział politolog Norbert Maliszewski. - Powinno być jak w USA, u nas o bazarkach 15. Budyń - 53,6 Bigos - 46,4 Nie wiem, czy prawda ale to = wielu o 21 z biegunką - napisał o godz. 15:30. - 53,8 - napisał po prostu o godz. 21 Bartosz Marczuk z „Wprost”.
Notowanie z 16:00 Oj doo Dah 52,8 Pojedziemy na łów 47,2
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) maj 24, 2015
Po godz. niektórzy dziennikarze zaczęli już komentować, też jeszcze bez konkretów, szacunkowe wyniki głosowania. - Szykuje się najciekawsza od lat polityczna jesień - stwierdziła Agnieszka Gozdyra z Polsatu. - Warto jeszcze raz przypomnieć wszystkim absolutnie, że pycha kroczy przed upadkiem - napisała jej redakcyjna koleżanka Dorota Gawryluk. - I nieskromnie przypomnę, że przed I turą obstawiałem 2-proc. wygraną budyniu. Żeby nie było, że po fakcie wszyscy tacy bystrzy :-) - stwierdził Stanisław Janecki z „W Sieci”.
Żadne na styk, żadnego czekania przez noc. 53-47. W sztabach też widać te nastroje.
— Marcin Pieńkowski (@MPienkowski) maj 24, 2015
- Wszyscy, którzy powinni, znają już wynik wyborów Prezydenta RP. Ale nam jeszcze nie wolno o tym mówić przez 75 minut - zwrócił uwagę po godz. 21 Michał Kobosko, prowadzący wieczór wyborczy w Wirtualnej Polsce. - Gdyby telewizje podały info typu „w sztabie A smutek, w sztabie B radość”, trudno byłoby to kwalifikować jako złamanie ciszy - zauważył Jakub Noch z naTemat.pl. - Wszyscy już znają wyniki, a i tak czekają na ich ogłoszenie - napisał o godz. 22 Marek Kacprzak z Polsat News.
W podobnie aluzyjny sposób ciszę wyborczą ominął w sobotnim wydaniu „Gazety Wyborczej” felietonista Michał Ogórek. Przypomnijmy, że w piętek „GW” wprost poparła Bronisława Komorowskiego (więcej na ten temat). - Jeden kandydat jest oznaczony numerem pierwszym, a drugi numerem drugim, ale - uwaga! - nie jest to wynik wyborczy, tylko kolejność alfabetyczna. Wybory są właśnie po to, aby kandydata z numerem 1 przesunąć na pozycję 2 albo odwrotnie, tzn. kandydata z numerem 2 przesunąć na miejsce 1 - napisał Ogórek, nawiązując do alfabetycznej kolejności Dudy i Komorowskiego na katach do głosowania. - Jeżeli nie chcemy zamieniać kandydatów miejscami, tylko zostawić wszystko tak, jak jest tam napisane, nie ma co się fatygować na wybory. Słychać przecież, że mają one właśnie polegać na zmianie - stwierdził, nawiązując z przymrużeniem oka do sloganu wyborczego Andrzeja Dudy: „Dobra zmiana”.
Z powodu przedłużenia ciszy wyborczej w niedzielę opóźniły się wydania elektroniczne części dzienników i tygodników opinii. - W związku z durnymi przepisami „Rzeczpospolita” nie ukaże się o godz. 21 w e-Kiosku i na tablecie, lecz dopiero po 22.30 #absurd #kupakamieni - poinformował o 20:30 na Twitterze Bartosz Węglarczyk, wicenaczelny „Rz”.
Według badania exit poll zrealizowanego przez Ipsos dla TVP, TVN i Polsatu, wygrał Andrzej Duda - otrzymał 53 proc. głosów, podczas gdy Bronisław Komorowski - 47 proc. Frekwencja wyniosła 56,1 proc.
Dołącz do dyskusji: Dziennikarze aluzjami omijali ciszę wyborczą - szacunkowe wyniki na Twitterze
Marcin Pieńkowski @MPienkowski · 4 godz. 4 godziny temu
"Na bazarze z 19 minimalnie drożeje Budyń - po 53,6 zł. Bigos po 46,4 zł"