Filip Łobodziński wygrał sprawę przeciwko oczerniającej go internautce. „Okazuje się, że nikt nie jest anonimowy”
Dziennikarz i tłumacz Filip Łobodziński wygrał proces w sądzie pierwszej instancji z internautką, która zarzuciła mu niesamodzielne tłumaczenia tekstów Boba Dylana w książce „Duszny kraj”. - Jako tłumacz jestem obarczony dużą odpowiedzialnością, moja praca musi więc być objęta ochroną - stwierdza Łobodziński w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Dołącz do dyskusji: Filip Łobodziński wygrał sprawę przeciwko oczerniającej go internautce. „Okazuje się, że nikt nie jest anonimowy”
tak, tak. Karać! Nawet za brak entuzjazmu wobec miernoty z czerwonego domku.
bawidamków nie brakuje. Trochę na początku lat 90tych lansowany był na kogoś więcej niż obecnie jest.
To jest jednak zawzse tak, że na jakims etapie pokazywania ryja publicznie, to trzeba wykazać się jakimiś kompetencjami. Tu tego brakuje. Nie tylko w moije ocenie.
Zresztą z córcia Passenta z którą pan Filip prowadzi - chyba jedyny już program w TV, też szczerze powiedziawszy do zachwytu nie nastraja. Zblazowane czerwone bananki. Ludzie na których kariery pracowało 38 milionowe społeczeństwo a na świecznik byli forsowani tylko i wyłacznie przez krąg znajomych z takich samych domów.
Ja pamiętam jak jedną z pisanin Passenta, gdzie żalił się, Agata na UW nie uzyskała nostryfikacji tego Harvarda robionego podczas gdy ojciec był PRLowską w USA :) No trzebaby zajrzeć w szczególy tego amerykańskiego wykształcenia (studiować na Harvardzie można przeróżne rzeczy), czy decyzja Uniwerysety Warszawskiego nie była zasadna.
No cóż, skazywać, skazywać, jeszcze raz skazywać. Przy reputacji sędziów na którą popracowali - no przynajmniej przez ostatnie 30 lat tzw „wolnej Polski” Coraz mniej osób się tym przejmuje.
Mścić się na ludziach za to co o was myślą możecie jedynie karami finansowymi - zrojnować kogoś, za to, że nie pieje nad warsztatem czerownego bananka :) Sami sobie wydajecie świadectwo.