Nie poszli do Republiki, ale wybrali YouTube. Jak im się wiedzie? „Rozwijam skrzydła”
Nie wszystkie gwiazdy dawnej TVP przeszły do Republiki lub wPolsce24. Są też tacy, którzy postawili na własne kanały youtubowe. Jak im idzie? Co ich zdaniem różni przede wszystkim telewizję od YouTube? - Tu muszę być jak orkiestra, odpowiedzialny za wiele zadań - mówi nam Krzysztof Ziemiec. Anita Gargas i Bartłomiej Graczak opowiadają m.in. o reakcji ze strony widzów.

Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że Arleta Bojke zyskała po rozstaniu w zeszłym roku z Telewizją Polską. Należy do czołowych postaci w Kanale Zero, gdzie ma m.in. swój format o polityce międzynarodowej. Godzi to z prowadzeniem własnego kanału youtubowego.
Większość dziennikarzy pracujących do grudnia 2023 w TVP przeszła do Republiki lub wPolsce24. Część jednak, podobnie jak Arleta Bojkę, postawiła na własny kanał i również odnoszą sukces. Jakie widzą różnice między pracą w telewizji a w przestrzeni youtubowej?
To największe różnice między TV a YouTube
- Największa różnica, a zarazem wyzwanie na YouTube polega na tym, że w telewizji czy większej stacji radiowej na jednego człowieka na antenie pracuje cały sztab ludzi. To m.in. researcher, osoba od wydzwaniania gości, wydawca, kierownik produkcji, operatorzy czy makijażystka. Pracując dziś we własnym kanale zawsze pełnię te funkcje sam - opowiada w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Krzysztof Ziemiec.
Doświadczony dziennikarz przez prawie 20 lat występował w Telewizji Polskiej. W lutym ub. r. założył kanał Otwarta Konserwa, który doczekał się już ponad 114 tys. subskrypcji. 709 filmów zapewniło prawie 18 mln wyświetleń.
Ziemiec dodaje: „Szukam gości, czasem zawożę ich, przywożę, zaparzam kawę, a nawet pomaluję. Rozmowa może trwać godzinę, a realnie poświęcać na to trzeba kilka godzin albo i cały dzień. Muszę być jak orkiestra - odpowiedzialny za wiele zadań. To duża zmiana w stosunku do doświadczenia z tradycyjnych mediów. Do tego muszę znaleźć odpowiednich gości, bo ekspert np. na antenę radiową niekoniecznie także kliknie się w kanale youtubowym. Internet ma swoich bohaterów.”
Bartłomiej Graczak również zauważa, że w telewizji na powodzenie realizacji transmisji lub programu pracuje wiele osób, a na YouTube „pracujemy w małym, ale bardzo kompetentnym zespole”.
Mimo wszystko praca na YouTube odbywa się w spokojniejszym tempie i przyjacielskiej atmosferze, mamy wiekszą elastyczność, choć oczywiście trzymamy się ustalonych formatów, dni i godzin emisji. Cieszę się, że zawodowo mogłem zwolnić i skupić się merytorycznym, jakościowym dziennikarstwie, a nie pędzie za tematami, które żyją kilka dni, a niekiedy nawet krócej - opowiada.
Graczak wraz ze współpracownikami prowadzi PRZEkanał, który ma obecnie ponad 105 tys. obserwujących na YouTube, a 761 filmów zebrało prawie 22 mln odsłon. Wcześniej dziennikarz przez osiem lat był związany z TVP.
Czytaj także: Filmowa gala wraca do TVP
Anita Gargas przyznaje, że wraz z zespołem mają dziś większą swobodę manewrowania czasem. - Programy mogą mieć dowolną długość i być publikowane w dowolnym momencie, podczas gdy w telewizji obowiązuje ściśle określony harmonogram. Z drugiej strony, za dziennikarzem telewizyjnym stoi potężna instytucja, co zapewnia mu większą rozpoznawalność i zasięg - mówi.
I dodaje: „W przypadku YouTube’a każdy kanał musi samodzielnie wypracować swoją pozycję i walczyć o uwagę odbiorców. Dla nas nie jest to nowość – nasz program w telewizji nadawany był poza prime time’em, dlatego od zawsze doceniamy każdego widza”.
Kanał Magazyn Anity Gargas subskrybuje dziś ponad 137 tys. użytkowników YouTube (632 filmy, 25 mln wyświetleń). Dziennikarka, która w latach 2016-2023 pracowała w TVP, wskazuje na sporą konkurencję na platformie. - Na polskim rynku telewizyjnym rywalizuje ze sobą kilka dominujących stacji, natomiast w przestrzeni YouTube’a liczba kanałów o charakterze publicystycznym jest nieporównywalnie większa.
Subskrypcje nie zawsze oddają możliwości kanału
Jak opisuje, każdy subskrybent, każde kliknięcie i komentarz mają ogromne znaczenie. - Na tej platformie widzowie dokonują bardziej świadomych wyborów - samodzielnie decydują, co i kiedy oglądać, co zmusza twórców, w tym nas, do ciągłego doskonalenia sposobów dotarcia do odbiorców.
YouTube daje płaszczyznę do dłuższych materiałów niż telewizja, a ponadto widzowie tamtejsi cenią opinie dziennikarzy. Wskazuje na to Krzysztof Ziemiec, który opowiada: „Najlepiej oglądają się u nas komentarze. Nawet kilka razy lepiej niż zwykła rozmowa. Ustawiam kamerę i po prostu mówię opisując daną sprawę. Na to ludzie często czekają, i to dla mnie też zupełnie nowa rzecz. Zawsze uczono nas w mediach, że najistotniejszy jest gość, a nie to, co ja myślę. Internauci patrzą inaczej, chcą posłuchać dziennikarza, którego znają.”
Bartłomiej Graczak opowiada nam, czego YouTube wymaga od dziennikarzy w porównaniu do telewizji. - Wymaga znacznie większej kreatywności i samodzielności niż telewizja, gdzie prezenter często przychodzi na gotowe. Choć doświadczenie pracy w telewizji pomaga pod kątem warsztatowym i technicznym, może paradoksalnie przeszkadzać jeśli chodzi o budowanie swobodnej, uczciwej relacji z widzem, bo dystans bardzo się skrócił, a odbiorcy są niezwykle wymagający - mówi.
Dodaje: „Widzowie PRZEkanału polegają na naszej wiedzy, ufają nam i bardzo łatwo zawieść ich oczekiwania. Szybko pojęliśmy, jak trudne jest zdobycie i utrzymanie uwagi widza. Mając dostęp do precyzyjnych danych widzimy zachowania odbiorców w każdej minucie materiału. To daje ogromne możliwości analizy publikowanych treści”.
Krzysztof Ziemiec jest tym z naszych rozmówców, który pozostał w tradycyjnych mediach - nadal ma audycję w RMF FM. Przyznaje, że różnica jest spora. - Widzowie na YouTube cieszą się przede wszystkim z tego, że rozmowy czy inne materiały są odpowiednio długie. W tradycyjnych media zawsze powtarza się, że trzeba robić krótkie programy, bo „odbiorcy nie są w stanie wytrzymać długo”. Tymczasem na kanale rozmowy trwają dużo dłużej, jest przestrzeń by porozmawiać na różne tematy, nikt nie przerywa gościom. I odbiorcy to cenią!
Jak wskazuje, zupełnie inny jest sposób konsumowania mediów. - Szczególnie w RMF, gdzie pracuję także, to czas jest tam absolutnie najważniejszy. Trzeba wyciągnąć z gościa trzy newsy podczas części radiowej, która trwa dziewięć minut. To naprawdę sztuka. Tempo na YouTube jest inne.
Widz telewizyjny a youtubowy
Nasi rozmówcy przyznają, że po przejściu z telewizji do YouTube zyskali lepszy kontakt z widzami. To zasługa komentarzy, czatów w trakcie nagrań na żywo oraz charakterystyki samej platformy. Odbiorca zwykle świadomie decyduje się na oglądania konkretnej treści, kanału.
Anita Gargas: „W ciągu niespełna roku udało nam się zdobyć srebrny przycisk YouTube (od 100 tys. subskrypcji - przyp. red.), co traktujemy jako duży sukces. Widzimy, że nasz kanał jest potrzebny - liczba osób regularnie oglądających nasze treści często przewyższa liczbę subskrybentów. Nie należymy do grona dużych mediów, które mogą pochwalić się setkami tysięcy subskrypcji, ale których zasięgi nie zawsze odzwierciedlają realne zainteresowanie widzów. Cieszy nas fakt, że choć nie jesteśmy jeszcze wśród gigantów, udaje nam się skutecznie docierać do szerokiego grona odbiorców.”
Algorytm zmienił się i częściej dziś bazuje na dotarciu do materiałów za pomocą strony głównej YouTube czy podawania ich dalej lub w powiązaniu z innymi treściami aniżeli na bazie samej liczby subskrypcji.
Bartłomiej Graczak przyznaje, że dzięki PRZEkanałowi zyskał znacznie lepszy kontakt z widzami. - Rozmawiamy regularnie poprzez social media. Mam wrażenie, że YouTube lepiej dociera do mojego pokolenia, znajomi oglądają materiały i dzielą się opiniami. PRZEkanał to moje dziecko, pracuję teraz dla siebie, a nie dla kogoś. Czerpię ogromną satysfakcję z każdego, choćby małego sukcesu. W telewizji byłem oceniany nawet za nieswoje błędy, a to szybko zniechęca i człowiek się wypala. Teraz rozwijam skrzydła.
Krzysztof Ziemiec zdradza, że dużo więcej negatywnych a wręcz wulgarnych komentarzy otrzymywał w czasach, gdy pracował przy Woronicza. Przeżył kilka różnych kierownictw telewizji. - Często, gdy prowadziłem np. „Minęła 20”, wracałem potem do redakcyjnego biurka, włączałem komputer i mogłem przeczytać krytyczne maile pełne wyzwisk. Podobnie było na Twitterze. Na YouTube mam 99 procent pozytywnych opinii - zarówno na czacie w trakcie programu live, jak i pod innymi odcinkami. Czasami oczywiście zdarzają się negatywne komentarze, bo tych wulgarnych nie ma... Ale to są absolutne wyjątki - wskazuje Ziemiec.
Powstają kolejne kanały youtubowe dziennikarzy związanych w ostatnich latach z mediami publicznymi - m.in. Doroty Kani (5,37 tys. subskrypcji) czy Adama Gizy (2,64 tys.). Aktywne na YouTube są także kanały Republiki (1,33 mln), wPolsce24 (379 tys.) czy Salonu24 (26 tys). Czy YouTube wygra rywalizację z tradycyjnymi mediami?
Zapytaliśmy Krzysztofa Ziemca, czy rozważyłby powrót do telewizji. - Gdy ponad 20 lat temu poznałem Bogdana Rymanowskiego w TVN24, to powiedział mi coś, co zapamiętałem do dziś: „Pamiętaj, że każdy dziennikarz powinien mieć dwie, a najlepiej trzy nogi, żeby móc stać stabilnie”. Czyli dwie-trzy redakcje, z których może się utrzymywać. To stara zasada, której trzymam się cały czas. Nigdy też nie można mówić nigdy, ale na razie nie ma takiego tematu - mówi.
I dodaje: „Natomiast cieszę, że poniekąd życie zmusiło mnie do przejścia do internetu, bo to jest przyszłość mediów. Mam zajęcia ze studentami i wiem, że młodzi ludzi nie słuchają radia ani nie oglądają telewizji, bo nic tam ciekawego nie znajdują. Widownia telewizyjna siłą rzeczy będzie topniała, bo taka jest demografia. Przyszłość należy do internetu.”
YouTube wygra z tradycyjnymi mediami?
Podobnie patrzy na to Bartłomiej Graczak. - Telewizje już wyraźnie tracą na rzecz YouTube. To dość zabawne, jak szybko odwróciły się wektory. Dziś materiały na YouTube są niekiedy lepsze merytorycznie od programów telewizyjnych, a niekiedy nawet technicznie, choć wiadomo, że możliwości ogólnopolskich anten są ogromne. Mimo wszystko uważam, że ten potencjał nie jest wykorzystywany. Twórcy na YouTube dysponując wielokrotnie niższymi budżetami oferują ciekawsze treści i co najważniejsze, pozbawione cenzury, nowomowy i fałszu. A to jest właśnie klucz sukcesu w internecie.
Kilka dni temu podawaliśmy, że w Polsat News startuje program „Najważniejsze pytania”. To format prowadzony przez Piotra Witwickiego i Przemysława Szubartowicza, który ma być wzorowany na podcastach. Rzadko kiedy telewizje tak otwarcie przyznają, że chcą czerpać z internetu.
Anita Gargas uważa jednak, że YouTube nie musi wyprzeć pozostałych mediów. - Dziś znajdujemy się w fazie hurraoptymizmu, powstają kolejne kanały. Natomiast myślę, że w przyszłości takich kanałów może być tak wiele, że oferta będzie się rozmywać, rozdrabniać, treści będą trafiały głównie do określonego, wąskiego grona widzów - analizuje.
Jej zdaniem problemem może być także kwestia własności. - Pamiętajmy, że YouTube to platforma prywatna. Nie można wykluczyć, że zostaną wprowadzone inne zasady funkcjonowania w tej przestrzeni i przyszłość nie będzie pewna. Media tradycyjne, wbrew temu co się powszechnie o nich mówi, nie znikną. Może będą musiały się przeformułować, zdywersyfikować, ale nie znikną.
Dołącz do dyskusji: Nie poszli do Republiki, ale wybrali YouTube. Jak im się wiedzie? „Rozwijam skrzydła”