SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Węglarczyk znika na trzy miesiące. Sabbatical to często „ratunek dla managerów”

Bartosz Węglarczyk nie ukrywa, że przez ostatnie lata tylko raz był na dwutygodniowym urlopie, dlatego poszedł na dłuższy urlop, otrzymany za zgodą pracodawcy. To tzw. sabbatical.  Jak się okazuje, polscy pracownicy najczęściej robią sabbatical na własną rękę, czyli po prostu decydują się na przerwę w życiu zawodowym, nie będąc w tym czasie związanym z żadnym pracodawcą.  

fot. Shutterstock fot. Shutterstock

Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onetu (Ringier Axel Springer) zaskoczył tydzień temu środowisko medialne, ponieważ pomimo gorącego okresu kampanii wyborczej, udał się na trzymiesięczny urlop wypoczynkowy. Obowiązki Węglarczyka przejęli wicenaczelni Onetu - Andrzej Stankiewicz, Paweł Ławiński oraz Krzysztof Majak. Dziennikarz ma wrócić do pracy w redakcji po majówce.

Czytaj więcej: Naczelny Onetu znika z redakcji na kilka miesięcy

W rozmowie z naszym serwisem Węglarczyk przyznał, że jest to planowany dłuższy urlop: “Jestem strasznie zmęczony. Nie byłem na dłuższych wakacjach od dziewięciu lat. Od kiedy jestem w RASP, byłem raz na dwutygodniowym urlopie. Zamierzam teraz naprawdę odpocząć, poświęcić więcej czasu żonie, napisać książkę”.

To, co zaskakuje najbardziej, to wyznanie Węglarczyka, dotyczące niekorzystania przez dziennikarza z dłuższych urlopów. 9 lat bez 'normalnego’ urlopu może zaimponować wyłącznie skrajnym pracoholikom, ponieważ zdrowy rozsądek podpowiada, że funkcjonowanie w takim trybie jest już nie tylko ignorancją, ale i brawurą.  

– W ramach przeciwdziałania wypaleniu zawodowemu pracowników, uruchomiliśmy rok temu możliwość urlopu sabbatical. Możliwość skorzystania z pełnopłatnej przerwy w pracy, trwającej od trzech do sześciu miesięcy, mają osoby szczególnie narażone na długoterminowy stres, presję związaną z wynikami oraz wysokim stopniem odpowiedzialności. Z tej formy urlopu skorzystało dotychczas kilka osób – poinformowała Wirtualnemedia.pl Karolina Sznajder, dyrektorka komunikacji korporacyjnej w Ringier Axel Springer Polska.

Zastanawiające, jak wielu ludzi funkcjonuje w taki sposób jak Węglarczyk – czy są to pojedyncze przypadki, będące pozostałościami po kulturze zapierdolu, królującej wśród starszych pokoleń, czy może takich osób jest zdecydowanie więcej?  

Wydaje się jednak, że przez lata coś drgnęło, na co wskazuje coraz bardziej zaznaczona obecność tajemniczo brzmiącego określenia ‘sabbatical’, które oznacza nic innego jak kilkumiesięczną przerwę od pracy, zakładająca powrót do niej.  

Czytaj więcej: Dodatkowy płatny urlop? W polskich firmach to ciągle rzadkość

Zgodnie z definicją, opublikowaną w serwisie Alleo, sabbatical to dłuższy (kilkutygodniowy lub kilkumiesięczny) urlop, na który może udać się pracownik, po uprzednim uzgodnieniu tego z pracodawcą, bez konieczności zwalniania się z pracy. O jego długości decyduje pracodawca. Natomiast to pracownik decyduje o tym, jak ten czas wykorzysta.

Sabbatical w Polsce to rzadkość

– Przerwy te zazwyczaj mieszczą się w przedziale od trzech miesięcy do roku. Warunki formalne na jakich pracownik udaje się na sabbatical, są ustalane indywidualnie i uzależnione od polityki wewnętrznej firmy oraz umiejętności negocjacyjnych pracownika. Z reguły przerwa ta jest bezpłatna i pracodawca nie opłaca ubezpieczenia zdrowotnego pracownika, jednak to również jest uzależnione od polityki danej firmy – mówi dla Wirtualnemedia.pl Agata Firman-Olkowska, talent acquisition director w Honeywell, w Pradze.

To, jak jest traktowany sabbatical, od strony formalnej, zależy od organizacji i od kraju, w którym się pracuje.  

– Zasadniczo wygląda to w ten sposób, że pracodawca nie uiszcza żadnych opłat, czyli jest to zatrudnienie w tzw. zawieszeniu. Jeżeli chodzi o zagraniczne przypadki, bywało tak, że pracownicy po prostu rozwiązywali umowę, czyli w zasadzie to nie był już sabbatical. Natomiast jeżeli chodzi o powrót do organizacji, nie spotkałam się z przypadkami, żeby po przerwie firma nie zatrudniła ponownie pracownika – wyjaśnia Firman-Olkowska.

Jak dodaje Olkowska: “W Polsce to narzędzie jest rzadko praktykowane. Gdy pracownik ma problemy zdrowotne, korzysta ze zwolnienia lekarskiego. Natomiast w przypadku potrzeb osobistych, pracownicy raczej nie wykorzystują tego typu rozwiązania”.

Możliwe, że polscy pracodawcy tracą, nie zdając sobie sprawy z tego, że sabbatical to narzędzie, na którym korzysta nie tylko pracownik, ale i firma.

– Z punktu widzenia pracodawcy, sabbatical to bardzo atrakcyjne narzędzie, ponieważ wielu pracowników w tym czasie dołącza do rozwojowych projektów lub działa w ramach wolontariatu, dzięki czemu pracownik pozyskuje nowe doświadczenie i perspektywę, które mogą być cenne dla firmy. Poza tym sabbatical zwiększa lojalność pracownika, który docenia fakt, że ma możliwość powrotu do pracy, nawet jeżeli wraca na inne stanowisko niż wcześniej – dodaje Firman-Olkowska.  

Jak to wygląda na polskim podwórku?

Co istotne, w przypadku zgody na sabbatical, pracodawca bierze na siebie ryzyko braku powrotu pracownika, dlatego narzędzie to jest raczej skierowane do pracowników, którzy mają ugruntowaną pozycję w firmie.

– Zgodnie z moimi obserwacjami, sabbatical jest praktykowany przez pracowników, którzy mają dobrą pozycję w firmie, czyli mają mocny performance i rozwój oraz silne, stabilne relacje z pracodawcą. To zaufanie jest niezbędne, ponieważ pracodawca musi zaplanować rolę dla tej osoby po jej powrocie – zauważa Firman-Olkowska.

Jak się okazuje, polscy pracownicy najczęściej robią ‘sabbatical’ na własną rękę, czyli po prostu decydują się na przerwę w życiu zawodowym, nie będąc w czasie przerwy związanym z żadnym pracodawcą.  

Osób, które decydują się na takie rozwiązanie przybywa. Jedną z nich jest Dagna Ważyńska, account specialist w ONE House, która w ramach przerwy od życia zawodowego, spędziła rok w Brukseli. 

– Miałam okazję zrobić sobie ponad roczny ‘Gap Year’. Przez całe studia marzyłam o wyjeździe na Erasmusa. Wciągnięta w wir działań – organizacje biznesowe, projekty studenckie, dziennikarskie, szkoła muzyczna – nigdy nie znalazłam przestrzeni, by to marzenie zrealizować. Aż w końcu kilka lat później pojawiła się propozycja: Bruksela. Miasto, które miało połączyć moje pasje do podróży, muzyki, wzmocnić kompetycje językowe, pokazać globalne trendy biznesowe. Kuszące, ale niepozbawione wątpliwości, co z moją ścieżką rozwoju w Polsce? Patrząc z perspektywy czasu, widzę same plusy tej decyzji - opowiada Dagna Ważyńska. 

Z podobnego założenia wyszedł Stanisław Miczel, growth & transformation director w Publicis Groupe Poland, który po kilkuletniej przygodzie zawodowej w Londynie, postanowił zrobić roczną przerwę zawodową i zwiedzać świat: 

– Z ówczesną partnerką zdecydowaliśmy się na roczny wyjazd. Stwierdziliśmy, że to dobry moment na reset przed powrotem do Polski i podjęciem nowej pracy. Zwiedziliśmy wtedy Australię, Nową Zelandię, Polinezję Francuską, Indonezję, czyli miejsca, których nie dałoby się odwiedzić podczas krótkiego urlopu. Odkładaliśmy na wyjazd kilka miesięcy i uznaliśmy, że wydamy te oszczędności na podróż i doświadczenia – i nie żałuję tej decyzji, wręcz przeciwnie. 

Czytaj więcej: W tym roku w wakacje jedna trzecia Polaków zostanie w domu

Co daje taka przerwa?

Wojciech Mróz, psycholog w QU SOBIE, skorzystał z zawodowej przerwy dwukrotnie. Za pierwszym razem wyjechał do Tajlandii, Singapuru i na Filipiny, gdzie spędził 4 miesiące. Po przerwie wrócił i dalej wraz ze wspólnikiem prowadził firmę. Za drugim razem zdecydował się na pozostanie w Polsce. 

– Mój pierwszy sabbatical, czyli pobyt w ciepłych krajach, przedefiniował moje wcześniejsze marzenie jakim było życie na stałe w takim miejscu. Uświadomiłem sobie, że jednak chcę żyć w Polsce wśród ludzi, których znam i kocham i że to właśnie relacje są dla mnie najważniejsze. Dotarło do mnie, że te wcześniejsze pragnienia o przeprowadzce były formą ucieczki przed problemami i wyzwaniami a nie prawdziwą potrzebą. Zrozumiałem to właśnie dzięki temu, że zrobiłem sobie przerwę i nabrałem dystansu - mówi Wojciech Mróz. 

Decyzja dotycząca zawodowej przerwy nie jest łatwa. Poza tym nie każdy może sobie na nią pozwolić. Po pierwsze, trzeba mieć środki pieniężne na czas nieobecności w pracy. Po drugie, trzeba mieć w sobie odwagę i wiarę, że absencja nie zahamuje naszego rozwoju zawodowego. Tutaj na przeciw wychodzi właśnie sabbatical, kiedy to pracodawca deklaruje, że pracownik ma do czego wracać. 

Jednak, jak pokazują historie naszych rozmówców, mimo że nie korzystali z typowego sabbaticalu, bez problemu ponownie znaleźli zatrudnienie. Zresztą przerwa i zdystansowanie się od pracy, spowodowało przedefiniowanie zawodowej drogi naszych rozmówców.

– Spojrzałam analitycznie na swoje życie zawodowe, określiłam nowe cele i podjęłam trudną decyzję o zmianie profilu zawodowego. PR, w którym spędziłam kilka ładnych lat, zawsze był dla mnie fascynujący, ale z satysfakcją i uśmiechem na twarzy zakończyłam tę ‘relację’ i rozwijam się w obszarze mediów i marketingu – przyznaje Ważyńska.  

Mróz także doszedł do podobnych wniosków:

– Przerwa, oderwanie się od obowiązków, wyjście z projektów zawodowych, pozwalają nabrać dystansu, spojrzeć z dystansem na siebie, swoje życie i poddać się refleksji, czy to, co robimy, jest zgodne z naszymi prawdziwymi potrzebami, czy daje nam poczucie spełnienia, szczęście, czy też może warto przedefiniować pewne aspekty. Ja dzięki drugiemu sabbaticalowi zrozumiałem, że chciałbym zmienić funkcję dyrektora operacyjnego na doradcę zarządu. Ta decyzja była możliwa dzięki temu, że przestałem gonić, zatrzymałem się i spojrzałem na wszystko z boku. 

Czy ‘sabbatical’ był dobrą decyzją?

Czy nasi rozmówcy żałują decyzji o przerwie zawodowej? Co dało im zdystansowanie się od życia zawodowego?

Wyjazd wzbogacił mnie multikulturowo, dodał odwagi, rozwinął networkingowo, zaowocował wartościowymi przyjaźniami i znajomościami biznesowymi, które utrzymuję do dziś. Czułam się w Brukseli trochę jak uczennica wracająca do szkolnej ławki – nie tylko podczas francuskich zajęć i kursów, ale w ogólnym podejściu do życia, edukacji, pracy i biznesu. Belgowie bardzo szanują work-life balance, well-being, życie rodzinne, spotkania z przyjaciółmi, podróże. Przejście z trybu ‘praca na etacie, targety, deadliny’ do świata, gdzie rytm nadaje balans, natura, pozwoliło mi lepiej zrozumieć własne potrzeby – ocenia Ważyńska.  

Z podobnego założenia wychodzi Miczel, który zaznacza, że zwolnienie tempa i dłuższy odpoczynek od pracy może być zbawienny, ponieważ krótsze urlopy nie pozwalają w pełni oderwać myśli od obowiązków zawodowych:

– Dłuższa przerwa czyści głowę i pozwala nauczyć się niemyślenia o pracy, oderwania się od obowiązków zawodowych, skupienia się na sobie, swoim rozwoju, przedefiniowania priorytetów. Pozwala też zrozumieć istotność samej pracy. Na dalszym etapie, już po powrocie – przynajmniej w moim wypadku – ułatwiło to świadome zarządzanie swoim życiem zawodowym i prywatnym tak, aby była przestrzeń na oba światy. 

Póki co sabbatical w wydaniu polskim to bardziej świadomie wydłużona przerwa pomiędzy jednym zatrudnieniem a drugim niż jako długi, nieodpłatny urlop, otrzymany za zgodą pracodawcy. Niemniej jak obrazują historie naszych rozmówców, przerwy tego typu są potrzebne, może nawet niezbędne, biorąc pod uwagę higienę psychiczną i profilaktykę. Czy polscy pracodawcy wezmą przykład z zachodu i otworzą się na tego typu rozwiązania?  

Dołącz do dyskusji: Węglarczyk znika na trzy miesiące. Sabbatical to często „ratunek dla managerów”

18 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
rozbawiony
"Jak się okazuje, polscy pracownicy najczęściej robią sabbatical na własną rękę, czyli po prostu decydują się na przerwę w życiu zawodowym, nie będąc w tym czasie związanym z żadnym pracodawcą."

Tak, tak, na pewno... ankieta była przeprowadzana wśród prezesów, naczelnych, dyrektorów i przyjacielów królika? Większość osób nie może sobie pozwolić na taki luksus, bo rata kredytu i inne zobowiązania same się nie zapłacą.

A co do Pana Węglarczyka - w jednym z poprzednich artykułów mówił, że musi odpocząć i napisać książkę... pisanie książki to odpoczynek? Rozumiem, że pisze ją dla siebie i nie będzie jej sprzedawał? Bo jeśli będzie, to coś takiego nazywa się PRACĄ.
33 1
odpowiedź
User
zenon
To jest tak naciągane, jak 5 milionów inwestycji Google... xD
RASPy od połowy zeszłego roku zmagają się z falą odejść (cofnijcie sobie do odejść sekielskiego, ludzi z rozmaitych działów, rzućcie okiem na liczbę ogłoszeń do tej firmy), dziwnych aferek i teraz jeszcze im naczelny głównego portalu (który z resztą spada tragicznie) uciekł, więc trzeba to jakoś przykryć. Więc ktoś wymyślił pionierski "Sabbatical" który w PL nie istnieje. xD

Wybory za pasem, przejęcie bodaj w czerwcu... no nie klei się... Może Ai pomoże :P
23 3
odpowiedź
User
Public
To jest tak naciągane, jak 5 milionów inwestycji Google... xD
RASPy od połowy zeszłego roku zmagają się z falą odejść (cofnijcie sobie do odejść sekielskiego, ludzi z rozmaitych działów, rzućcie okiem na liczbę ogłoszeń do tej firmy), dziwnych aferek i teraz jeszcze im naczelny głównego portalu (który z resztą spada tragicznie) uciekł, więc trzeba to jakoś przykryć. Więc ktoś wymyślił pionierski "Sabbatical" który w PL nie istnieje. xD

Wybory za pasem, przejęcie bodaj w czerwcu... no nie klei się... Może Ai pomoże :P


napisał Zenon - i więcej wyjaśiać nie trzeba....
7 7
odpowiedź