„Press” krytykowany za tekst o byłej naczelnej „Pisma”. „Niesmak i oburzenie”
Wielu dziennikarzy skrytykowało magazyn „Press” za artykuł, w którym Mariusz Kowalczyk w negatywnym tonie opisał karierę Magdaleny Kicińskiej, do niedawna redaktor naczelnej miesięcznika „Pismo”. - Wyrażamy nasze oburzenie i niesmak wywołane nierzetelnym, opartym na pomówieniach i wyrwanych z kontekstu wypowiedziach artykułem - podkreślił zespół i wydawca „Pisma” - Od chwalenia szefów mediów są ich PR-owcy, a nie dziennikarze - odpowiada Kowalczyk.
W nowym numerze „Pressa” w 10-stronnicowym artykule Mariusz Kowalczyk przedstawia całą karierę Magdaleny Kicińskiej w mediach: od początków w Lublinie do niedawnej rezygnacji ze stanowiska naczelnej „Pisma” (zastąpiła ją Urszula Kifer). Na początku opisuje, że ponad rok temu Kicińska nie zdecydowała się opublikować „podobno dobrze udokumentowanego” artykułu o niewłaściwym traktowaniu podwładnych przez jedną z redaktor naczelnych (Kicińska wyjaśnia swoją decyzję), oraz przytacza anonimowy mail otrzymany przez „Press” w październiku, w którym zarzucono dziennikarce, że „przez długi czas, jak wynika z relacji wielu autorów, regularnie nie płaciła honorariów za zamówione teksty”.
W dalszej części artykułu nie ma żadnych przykładów, że „Pismo” pod wodzą Kicińskiej nie płaciło honorariów (opisano jedynie, że prof. Adam Leszczyński dostał początkowo o 1 tys. zł za artykuł mniej, niż mu obiecano, redakcja tłumaczyła, że doszło do pomyłki i dopłaciła tę kwotę). Jest za to dużo negatywnych wypowiedzi o dziennikarce od anonimowych rozmówców. Krytykują m.in. zarządzanie przez nią zespołem „Pisma”, jej książkę „Pani Stefa” oraz profil redakcyjny „Pisma”. Parokrotnie przewija się motyw zachowań przemocowych: dziennikarz „Pressa” wytyka dziennikarce, że nie alarmowała o nich, będąc 15 lat temu na stażu we „Wprost”, za to w przypadku Marcina Kąckiego je wyolbrzymiła. Pochlebnie o bohaterce wypowiada się jedynie Roman Kurkiewicz.
„Absurdalny paszkwil”
Na jednostronny ton artykułu szybko zwrócili uwagę dziennikarze w mediach społecznościowych. Na profilu facebookowym Kicińskiej pojawiło się kilkadziesiąt wpisów, w których wytykali stronniczość i braki w artykule Mariusza Kowalczyka.
- Miał to być tekst demaskujący nieprawidłowości - bardzo ważna forma dziennikarska - a jest zwykłym paszkwilem i absurdalnym dyskredytowaniem kobiety o wysokiej kulturze osobistej, takcie, dużej empatii i profesjonalizmie - wyliczyła Justyna Dżbik-Kluge.
- W każdy zdaniu tego tekstu czuć żółć, niechęć do głównej bohaterki. Anonimowe wypowiedzi szkalujące Kicińską, a nawet zarzuty czynione ludziom z tego, że jej pomagali i zrobili dla niej coś dobrego. Udowadnianie tezy, że "Kicińska jest wytworem marketingowym" i nie umie właściwie pisać. A Grand Pressa za wywiad jej pewnie Skworz z litości dał? - zauważył Szymon Jadczak. - Robiła nudny magazyn, który nikogo nie interesował, ale o tym, że Śledztwo Pisma miało ponad 2 mln odsłuchań, nominacje i nagrodę Grand Press za najlepszy reportaż radiowy już się Kowalczykowi do tekstu nie zmieściło - dodał.
Zaznaczył, że sam dostał artykuł o niewłaściwych zachowaniach redaktorki naczelnej, który odrzuciła Kicińska. - I po lekturze wiem, na czym polegał błąd Kicińskiej. Nie powiedziała autorce, że jej tekst jest fatalnie napisany, opiera się na emocjach, a nie faktach i jedyne, do czego się nadaje, to do przegrania dużej sumy w procesie o naruszenie dóbr osobistych. Swoją drogą strasznie odważna ta dziennikarka, że boi się dać do tekstu swoje nazwisko, ale już prywatnych rozmów się nie boi upubliczniać - stwierdził.
Głos zabrała też Karolina Lewestam, której krótką wypowiedź z 2023 roku przytoczono w tekście. - Magdalena Kicińska, przykro mi, że mnie cytują w tym wrednym artykule w Press - mam nadzieję, że wiesz, że zestawienie mojego starego tekstu o ADHD z połową wypowiedzi o tobie to głupia manipulacja. Szymon Jadczak już wszystko napisał, a ja tylko dodam, że kiedy zadzwonił do mnie pan z "Pressa", najpierw oznajmił, że będzie pisał sylwetkę - a potem zadawał mi same tendencyjne pytania w stylu "Dlaczego Kicińska jest taka podła i niemiła? I czemu nie płaci ludziom? I czemu się nie myje?" - stwierdziła.
W podobnym tonie skomentował tekst Juliusz Ćwieluch, cytowany krótko w jego początkowej części. - Pomijam postać autora (ciszej nad tym talentem), ale był jeszcze jeden, drugi redaktor, a nawet pewnie sam główny redaktor (nie chcę pisać naczelny). Nie potrafię jednak tego tak zostawić. Tym bardziej, że w tekście pojawiam się i to na pierwszej stronie. Choć się do niego nie wypowiedziałem. Co możecie Państwo zresztą przeczytać w formie wyrwanej z kontekstu i zmanipulowanej wypowiedzi. Takiej z serii – „Nie piję" skrócone zaledwie o „nie” - stwierdził.
Szereg zastrzeżeń wobec artykułu Kowalczyka wyliczyła Olga Gitkiewicz. - Oczywiście ten tekst jest też rozdzierającą serce opowieścią o tym, jak to autorowi nie udaje się skontaktować z ludźmi, którzy by coś o Kicińskiej opowiedzieli, więc wysnuwa wniosek, że to zmowa. Mam konkurencyjną hipotezę - ludzie wiedzą, że Press wyjmuje wypowiedzi z kontekstu, że często ich nie autoryzuje, że zadaje pytania według bardzo określonej formuły, więc nie chodzi o to, o kim nie chcą gadać, tylko z kim) - napisała.
- Autor tego tekstu zresztą bardzo zręcznie nadużywa frazy „reporter, znajomy Kicińskiej”, kreując atmosferę, jakoby to było kilka osób. Obawiam się, że jedna i ta sama, stary sprawdzony sposób, żeby sobie podłatać braki w dokumentacji. W Polskiej Szkole Reportażu (ale nie tylko tam, natomiast PSR jest straszną solą w oku Pressa) powtarzamy kursantom i kursantkom, żeby się zastanowili nad słowami, żeby pomyśleli, czy kogoś nie krzywdzą, czy nie uderzają w publicystykę - stwierdziła.
- Autor tego tekstu Mariusz Kowalczyk zebrał tak miałki materiał, że musiał go okrasić spora dawką własnych komentarzy oraz opisem wyglądu Kicińskiej, a o tym, jaką gigantyczną wagę przywiązuje do szczegółu, niech świadczy również fragment o tym, że Kicińska nie wymawia r - zaznaczyła Gitkiewicz.
Niektóre osoby przypomniały, że po tym jak w połowie 2023 roku Katarzyn Włodkowska w „Dużym Formacie” opisała - na postawie relacji kilkudziesięciu osób, z których kilka wypowiedziało się pod nazwiskami - że właściciel i naczelny „Pressa” Andrzej Skworz przez lata niewłaściwie traktował podwładnych, Magdalena Kicińska zabrała głos po stronie ofiar takich zachowań.
- Przypomnijmy do tego, że naczelnym „Pressa” wciąż jest Andrzej Skworz, który został przez 40 byłych pracowników oskarżony o mobbing i przyznał się m.in. do używania obraźliwych słów wobec nich. Ten sam „Press” zapalczywie bronił Jakuba Dymka, który przyznał się do „seksistowskich, napastliwych, poniżających zachowań” wobec kobiet - napisała Patrycja Wieczorkiewicz. - Magdalena Kicińska to redaktorka, która - jako jedna z nielicznych - odważyła się stanąć po stronie mobbingowanych. Przemocowcy - nie jest to wiedza tajemna - rozumieją tylko język władzy. I zawsze, ale to zawsze sięgają po zemstę. Dziennikarzom, którzy wzięli w tym udział, szczerze współczuję - dodała Katarzyna Włodkowska.
Dziennikarz „Pressa”: od chwalenia szefów mediów są ich PR-owcy
Portal Wirtualnemedia.pl spytał Mariusza Kowalczyka, dlaczego ton artykułu o Magdalenie Kicińskiej jest tak krytyczny, mimo że w jego lidzie napisał, że dziennikarka „jest chwalona przez współpracowników za dobroć, empatię i szczerość”. - W „Press” ukazuje się rocznie około 130 tekstów, większość krytyczna. Od chwalenia szefów mediów są ich PR-owcy, a nie dziennikarze - odpowiedział nam dziennikarz.
- Natomiast dziwi mnie mocno łączenie przez Szymona Jadczaka mojego tekstu z nie mającym tu nic do rzeczy konkursem Grand Press. Bronienie Magdaleny Kicińskiej przez Jadczaka atakami na Weronikę Mirowską, prezeskę fundacji Grand Press uważam za kuriozalne - zaznaczył.
Spytaliśmy też Kowalczyka o sugestie z niektórych komentarzy, że jego artykuł może być formą zemsty za wypowiedzi Magdaleny Kicińskiej po tym, jak w połowie 2023 roku ujawniono niewłaściwe traktowanie podwładnych przez naczelnego i właściciela magazynu „Press”. Czy przed lub w trakcie przygotowywania tekstu dostał wytyczne, że ma on być utrzymany w mocno negatywnym tonie?
- Sugestie, że po 25 latach w dziennikarstwie ktoś pisze za mnie, lub mówi mi co i jak mam napisać, jest obraźliwa dla mnie i moich rozmówców - odpowiedział Mariusz Kowalczyk.
Nie odniósł się natomiast do pytania, że skoro na początku artykułu zacytował anonimowy mail z zarzutem wobec Kicińskiej, że „przez długi czas, jak wynika z relacji wielu autorów, regularnie nie płaciła honorariów za zamówione teksty”, to ile takich przypadków udało mu się potwierdzić w czasie przygotowywania tekstu.
„Pismo”: oburzenie i niesmak po tekście
W sobotę po południu do artykułu Mariusza Kowalczyka odnieśli się we wspólnym oświadczeniu zespół magazynu „Pismo” oraz zarząd i rada wydającej je Fundacji Pismo. Wyrazili „oburzenie i niesmak wywołane nierzetelnym, opartym na pomówieniach i wyrwanych z kontekstu wypowiedziach artykułem”.
- Nie warto odnosić się do wszystkich manipulacji, złośliwości oraz faktograficznych błędów zawartych w tekście poświęconym Magdalenie Kicińskiej, współtwórczyni „Pisma” i członkini naszego zespołu redakcyjnego. Zamiast tego chcemy podkreślić, że w pełni wspieramy Magdę i uważamy atak na nią za przykład wyjątkowo nierzetelnego dziennikarstwa. Jesteśmy dumni, że Magda od początku tworzyła „Pismo”, a przez sześć lat była jego redaktorką naczelną oraz członkinią zarządu Fundacji Pismo - podkreślono w oświadczeniu.
Sprawę skomentowała także Magdalena Kicińska. - Od wczoraj nie wiem co powiedzieć. Najpierw z bezsilności i złości, później i teraz - ze wzruszenia i wdzięczności. Jeśli komuś nie odpisałam to bardzo przepraszam, ale skala tego, co się wydarzyło trochę mnie przerasta - napisała na Facebooku.
Zaznaczyła, że jest obecnie na wakacjach. - Może dlatego trochę lżej to doświadczenie przechodzić. Na pewno łatwiej widząc i czytając to, co piszecie. Nie wiem, czy zdołam się odwdzięczyć, ale będę próbowała z całych sił. To ogromne zobowiązanie i wielka motywacja. Nie tylko na ten nowy rok - podkreśliła.
- Jeśli zaś ktoś chciałby mnie o coś zapytać, wyjaśnić - na wszystko odpowiem, proszę pisać. Nie obiecuję, że odpiszę od razu (jak wiadomo, to nie jest moja specjalność 😉 ), ale jestem gotowa i czekam - dodała.
Kicińska zasugerowała, że w artykule są poważne nieścisłości. - Można pewnie byłoby pisać, linijka po linijce, co powiedziałam inaczej niż w tekście, jakie były kulisy (albo prawdziwa wersja) wydarzeń, co w ogóle nie miało miejsca, ale czuję, że w ten sposób nie zbliżyłabym się do prawdy, bo to chyba nie o nią od początku chodziło w tej opowieści - stwierdziła. - Dziękuję za zaufanie, wsparcie i to, że nie odwracacie się od Pisma, które mogłoby dostać rykoszetem - podkreśliła.
Magdalena Kicińska była redaktorką naczelną „Pisma” od 2019 roku. Jest absolwentką i wykładowczynią Polskiej Szkoły Reportażu. Laureatka wielu dziennikarskich wyróżnień, w tym Grand Press 2017 w kategorii „wywiad”.
Dołącz do dyskusji: „Press” krytykowany za tekst o byłej naczelnej „Pisma”. „Niesmak i oburzenie”