Sukces „Super Expressu”, porażka dziennikarstwa [OPINIA]
Poniedziałkowa debata to niewątpliwie sukces „Super Expressu” - w studiu pojawili się wszyscy kandydaci na prezydenta, wydarzenie transmitowały wszystkie stacje informacyjne i liczące się media internetowe. Jednocześnie to porażka dziennikarstwa – rola prowadzących ograniczyła się jedynie do pilnowania czasu.

Tym razem było inaczej niż na debatach w osławionych Końskich. Nie było opóźnienia, i wątpliwości co do ilości kandydatów: dwóch, trzech czy może dziesięciu. Nikt z kandydatów nie musiał dobijać się pod drzwiami, by zostać dopuszczonym do udziału.
Tymczasem tabloidowi, który nie jest telewizją, udało się to, czego wcześniej nie zrobiły największe stacje telewizyjne. Na poniedziałkowej debacie stawiali się wszyscy kandydaci – trzynastka walcząca o to, by zamieszkać w Pałacu Prezydenckim To pierwszy sukces „Super Expressu”.

Dziennikowi, który nie kojarzy się jednoznacznie z żadnym konkretnym obozem politycznym, nikt nie zdecydował się odmówić.
Kampania prezydencka ruszyła ostatnio z kopyta, oglądalności poprzednich debat były bardzo wysokie, dlatego nic dziwnego, że treści z nią związane są atrakcyjne dla każdego medium.
Każdy chciał pokazywać debatę “Super Expressu”
Tegoroczna kampania to przykład wyjątkowego crossowania się mediów. O ile w przeszłości debaty współorganizowane przez różne stacje były transmitowane równolegle, to w tym roku zostało przeniesione to na poziom wyżej: wszyscy wymieniają się ze wszystkimi. np. debatę organizowaną przez Telewizję Republika na Kanale Zero oglądało więcej ludzi niż na kanale youtube'owym... Republiki (oczywiście większość widzów stacji wybrało jej wersję telewizyjną).
Gdy ZPR Media (właściciel “SE), chcąc wypromować swoją markę, zaoferował sygnał innym nadawcom i wydawcom, to żadne liczące się medium z takiej okazji nie mogło nie skorzystać. Prawdziwym precedensem jest to, że żaden z głównych kanałów telewizyjnych (które to zawsze były organizatorami największych debat) nie mógł pozwolić sobie na pominięcie debaty “Super Expressu” organizowanej na YouTube. "Dyskretne" logo przez cały czas przypominało widzom, kto jest organizatorem, niezależnie od tego, gdzie na nią trafił.
I tak oto debata pojawiła się m.in. na antenie TVN24, TVP Info, Polsat News, Republiki, wPolsce24.pl czy na kanałach YouTube Onetu i Kanału Zero. I mowa tylko o tych mediach, które ją pokazywało na żywo, bo relacjonowały ją tekstowo właściwie wszystkie media. I obudowały wydarzenie dodatkowo swoimi tekstami czy komentarzami.

Dziennikarze jako liczydła czasu
Debata miała być nietypowa i była – kandydaci zadawali pytania wyłącznie sobie – dwóm kandydatom wybranym i jednemu wylosowanemu wcześniej. Prowadzący – Jan Złotorowicz, zastępca naczelnego „Super Expressu” i Jacek Prusinowski, związany z “SE” i Radiem Plus – pilnowali jedynie czasu, co i tak nie zawsze im się udawało. Pojedynki jeden na jeden zawsze są emocjonujące. – Formuła jest ciekawa, coś świeżego – czytałem w wielu komentarzach na portalu X pisanych także przez dziennikarzy.
Faktycznie, było inaczej i wprowadziło nieco inną dynamikę, za co plus dla organizatorów. Niestety zabrakło tu chyba nieco proporcji, bo czy to panie i panowie kandydujący, a raczej ich sztaby, powinny odpytywać sami siebie, a media powinny dawać jedynie tło?
Czy nikt z prowadzących nie powinien reagować na prorosyjskie wypowiedzi chwalące Władimira Putina i antysemickie wstawki? Taka formuła debaty to sukces “Super Expressu”, ale porażka dziennikarstwa. Kandydaci zawsze będą woleli dyskutować sami z sobą, bo mogą powiedzieć wszystko i wzbudzić większe emocje. Z dobrze przygotowanym dziennikarzem nie poszłoby im tak łatwo. Warto, by po chwilowym zachwycie, poszła szersza refleksja.
Dołącz do dyskusji: Sukces „Super Expressu”, porażka dziennikarstwa [OPINIA]
Tak to jest z fatalnymi rządami, że nikt się do nich nie przyznaje:)
Żadnej cenzury!