Jak druga kadencja Trumpa wpłynie na media? “Zaskakuje mnie brak alarmu w mediach informacyjnych”
Dlaczego globalna branża informacyjna nie mówi więcej o wpływie ewentualnej drugiej kadencji Donalda Trumpa na biznes informacyjny i prawo społeczeństwa do informacji – pyta dyrektor generalny International News Media Association, Earl Wilkinson, przed zbliżającym się Światowym Kongresem Mediów Informacyjnych, który odbędzie się 25 maja w Nowym Jorku.

Press Gazette rozmawiała z Earlem Wilkinsonem, dyrektorem generalnym International News Media Association, zanim Donald Trump wypowiedział wojnę handlową reszcie świata, dodając w ten sposób ewentualną globalną recesję do wyzwań, przed którymi stoją wydawcy.
„Naprawdę zaskakuje mnie brak alarmu w mediach informacyjnych” – powiedział w zeszłym tygodniu Wilkinson.
Wcześniej przedstawił swoje obawy we wpisie blogowym, w którym ostrzegał: „Globalny ekosystem, w którym działają firmy medialne, zmienił się, faworyzując duże firmy technologiczne, obniżono zabezpieczenia dla sztucznej inteligencji, a zasady, na których opiera się dziennikarstwo, zostały rozluźnione”.
W ciągu ostatnich 15 lat wydawcy zaczęli polegać na dwóch amerykańskich gigantach technologicznych – Meta i Alphabet – w zakresie możliwości budowania zasięgów treści online. Jednocześnie te dwie firmy niemal całkowicie wyparły wydawców wiadomości z rynku reklamowego. Wilkinson powiedział, że firmy te (a także Amazon i X) zmieniły teraz swoje pozycjonowanie, stając za tarczą Trumpa „Ameryka przede wszystkim” w kwestii regulacji, co może narazić na ryzyko utraty setek milionów dolarów przychodów przez branżę informacyjną.
„Uważamy, że kwestie praw autorskich, sztucznej inteligencji i wolności prasy są wrzucane do jednego worka wraz z pytaniem: ‘Czy chcesz naszej pomocy wojskowej?’” – powiedział dyrektor.
Czytaj więcej: Apel europejskich wydawców. Sztuczna inteligencja pasożytuje na prasie?
„Największy wpływ administracji Trumpa na arenie międzynarodowej dotyczył porozumień dotyczących treści, które zawarły Google, Meta i inne firmy. Oznacza to, że kraje, które prawie doprowadziły te sprawy do końca, odkryją, że linia mety się przesunęła” – stwierdził Wilkinson, dodając że odnowienie istniejących umów również stoi teraz pod znakiem zapytania.
Google płaci wydawcom
Rząd Kanady zmusił Google do zapłacenia 55 milionów funtów na wsparcie kanadyjskiej branży informacyjnej na początku tego roku.
Zawarto również oddzielne umowy z wydawcami we Francji, Niemczech i Australii, aby zażegnać groźbę regulacji ustawowych.
Analiza Wilkinsona sugeruje, że brytyjscy wydawcy nie powinni się spodziewać, że wkrótce popłyną do nich jakiekolwiek pieniądze od Google i Facebooka w wyniku ustawy o rynkach cyfrowych, konkurencji i konsumentach. Ustawodawstwo daje brytyjskim regulatorom uprawnienia do nakładania na amerykańskie giganty technologiczne grzywien w wysokości 10 proc. globalnego obrotu, jeśli nadużywają swojej dominującej pozycji.
Czytaj więcej: Sprawdzamy, czy wydawcy mają się czego bać. My pytamy, AI Overviews od Google odpowiada
Nowa rzeczywistość jest taka, że wszelkie nowe ograniczenia dla amerykańskich firm mogą być związane z wykorzystaniem przez Donalda Trumpa ceł w celu ochrony amerykańskich firm. Trump zasugerował już, że brytyjski 2-procentowy podatek od usług cyfrowych dla amerykańskich gigantów technologicznych może sprowokować odwet handlowy ze strony USA.
Zaniepokojenie brytyjskich wydawców
Meta i Alphabet zbierają już ponad 20 miliardów funtów rocznie przychodów w Wielkiej Brytanii, co stanowi około dwóch trzecich całego brytyjskiego rynku reklamowego, płacąc podatek dochodowy od osób prawnych w wysokości dziesiątek milionów.
Google podaje argument przeciwko płaceniu wydawcom za treści, twierdząc, że nie generuje żadnych przychodów z reklam z treści informacyjnych.
Czytaj więcej: Raport: polscy wydawcy powinni dostawać od Google 79 mln euro rocznie
Brytyjscy wydawcy wyrazili zaniepokojenie, w rzadkim pokazie solidarności, że firmy zajmujące się generatywną sztuczną inteligencją ukradły ich treści w celu szkolenia silników sztucznej inteligencji, które bezpośrednio z nimi konkurują. Starają się też wycofać ze stanowiska rządu Wielkiej Brytanii, czyli planu osłabienia ochrony praw autorskich, aby ułatwić firmom zajmującym się sztuczną inteligencją kradzież oryginalnych dzieł.
Zapytany o jego poglądy na temat niedawnego badania Google, Wilkinson powiedział: „Nie widziałem jeszcze żadnego bezstronnego badania, które analizowałoby wpływ wiadomości na Google. To, co widzę ze strony Google i niektórych wydawców wiadomości, to konkurujące ze sobą opinie prawne w sprawach, które próbują wygrać”.
Przestroga przed polityką USA
Wilkinson przestrzegał, że wydawcy muszą być przygotowani na radykalnie odmienny porządek świata, w którym rząd USA współpracuje z gigantami technologicznymi, zamiast dążyć do ograniczenia ich wszechogarniającej władzy.
„Trumpowi podczas jego pierwszej kadencji naprawdę blisko było uregulowania Big Techu, Bidenowi również było blisko. To, co robi Trump podczas drugiej kadencji, jest radykalnie inne. To coś na zasadzie: ‘Włączmy ich jako część tego, co politycznie jest bardzo transakcyjną relacją. Zobaczmy, co możemy razem zrobić’” – powiedział Wilkinson.
„Musimy stworzyć bezpośrednią relację z naszymi czytelnikami” – dodał, wyjaśniając, że może to obejmować powrót do większych inwestycji w marketing wydawców, zamiast polegania na wyszukiwaniu i mediach społecznościowych w celu dotarcia do nowych czytelników.
W swoim wpisie na blogu wezwał wydawców do podwojenia jakości i podstawowych wartości, aby wyróżnić się w nowym cyfrowym świecie:
„Ekosystemy wyszukiwania i mediów społecznościowych stają się jeszcze bardziej brudne, ponieważ zabezpieczenia, sprawdzanie faktów i niedoskonałości sztucznej inteligencji tworzą mniej wiarygodną i mniej godną zaufania zupę złożoną z wyników. Czy treści medialne wyróżnią się na tle tsunami sztucznej inteligencji i treści twórców? Strategia konkurencyjna mediów informacyjnych zależy od udanego zróżnicowania”.
Dołącz do dyskusji: Jak druga kadencja Trumpa wpłynie na media? “Zaskakuje mnie brak alarmu w mediach informacyjnych”
Media przychylne jego gabinetowi zyskają chwilowo, ale gdy Trumpa zabraknie wrócą na swój normalny poziom marginalizowanej szurii.
Dla mediów obiektywnych głównego nurtu, jego prezydentura jest jednym z wydarzeń, ale nie jedynym i wcale nie najważniejszym.