Złoty jedną z najmocniej zyskujących walut na świecie
Złoty był w 2012 r. jedną z najmocniej zyskujących walut na świecie. Dla jednych to powód do radości, dla innych przyczyna kłopotów. Dla inwestorów najważniejsze są zyski. Warto więc pomyśleć, jak siłę waluty wykorzystać i uniknąć pułapek.
Z siły złotego cieszą się przede wszystkim importerzy, kupujący za waluty surowce, materiały oraz towary użytkowe i konsumpcyjne. Ich sprowadzanie wychodzi im taniej, bo mniej złotych wydają na zakup dolarów czy euro, którymi płacą zagranicznym dostawcom. Najlepszym przykładem dobroczynnego działania siły złotego jest spadek w ostatnich tygodniach cen paliw na stacjach benzynowych, mimo, że notowania ropy naftowej trzymają się wciąż wysoko, w okolicach 111 dolarów za baryłkę.
Eksporterzy mają już znacznie gorzej, bo sprzedając za waluty swoje towary i usługi otrzymują dolary lub euro, po wymianie których otrzymują mniej złotówek, niż gdyby złoty był słaby. W najtrudniejszej sytuacji decyzyjnej znajdują się jednak inwestorzy, którzy kupili lub zamierzają kupić aktywa denominowane w walutach obcych. O ile importerów i eksporterów można porównać do podróżujących w jedną stronę, to inwestorzy potrzebują także biletu powrotnego. Jego cena, nieznana i trudna do przewidzenia, może wyraźnie ważyć na efekcie inwestycji. Inicjując inwestycję w surowce, akcje czy fundusze, których jednostki są wyrażane w walucie, zawsze dokonujemy przeliczenia złotych na walutę, a kończąc zagraniczną inwestycyjną przygodę zamieniamy walutę na złote (często nie zdajemy sobie z tego sprawy, bowiem przeliczeń tych dokonują za nas podmioty, z których usług korzystamy, dokonując inwestycji).
I właśnie w różnicy z tych walutowych przeliczeń czai się ryzyko lub drzemie dodatkowy zysk. By uniknąć ryzyka i dać szansę zyskowi, trzeba trafnie wybrać moment dokonywania inwestycji, biorąc pod uwagę przyszłą sytuację na rynku walutowym. Z tego punktu widzenia niezwykle użyteczna jest analiza tego, jak tendencje na tym rynku układały się w przeszłości. Widoczne są pewne prawidłowości, z których można czerpać wskazówki do opracowania skutecznych strategii, choć oczywiście nie ma gwarancji, że historia będzie się powtarzać. Nie można wykluczyć wystąpienia trudnych do przewidzenia czynników, które mogą zakłócić przebieg dotychczasowych cykli, do których się przyzwyczailiśmy. Mimo to, warto na nie zwracać uwagę.
Poprzednia fala umacniania naszej waluty trwała od początku czerwca 2010 r. do początku maja 2011 r., czyli jedenaście miesięcy. W tym czasie kurs dolara spadł z 3,4752 zł do 2,6389 zł, a więc o 24 proc. (poprzedni cykl trwał od końca lutego do połowy grudnia 2009 r., czyli jedynie dziewięć miesięcy, a jeszcze wcześniejszy aż 34 miesiące, od października 2005 do sierpnia 2008 r., widać więc, że o prostych schematach nie ma tu mowy). Obecna faza wzrostu wartości złotego zaczęła się w pierwszych dniach czerwca 2012 r., liczy więc sobie siedem miesięcy. Jeśli kierować się analogią historyczną, ledwie minęła półmetek. Jej zakończenia można spodziewać się przy tym założeniu na początku maja. Gdyby przyjąć, że będzie ona miała także podobny do poprzedniej zasięg, należałoby założyć, że wiosną kurs dolara znajdzie się w okolicach 2,7 zł (1 czerwca 2012 r. za dolara trzeba było płacić 3,5599 zł). Licząc od poziomu 3,11 zł za dolara, zanotowanego 3 stycznia, oznaczałoby to umocnienie naszej waluty wobec zielonego w najbliższych miesiącach o kolejne 13 proc. Dla inwestora chcącego przy obecnych warunkach zainwestować w złoto (notowania złota 1656 dolarów za uncję, kurs dolara 3,11 zł) oznaczałoby to wskazówkę, że przy tych założeniach (kurs dolara spadnie do 2, zł) notowania złota powinny wzrosnąć do 1932 dolarów, czyli o niemal 17 proc., by wartość jego lokaty liczona w złotych nie spadła.
Przy przyjęciu takich założeń, inwestor dla którego rodzimą walutą jest złoty, powinien wystrzegać się w dalszym ciągu lokowania pieniędzy w aktywa denominowane w dolarach, chyba że liczy się na silny wzrost ich notowań. Przykład złota jest tu najbardziej charakterystyczny. O ile jego notowania w dolarach wzrosły w 2012 r. o około 7 proc., to w przeliczeniu na złote mieliśmy spadek cen, sięgający 4,5 proc. A słaby wynik naszych złotych inwestycji zawdzięczamy umocnieniu się złotego. Dynamika takiej tendencji potrafi zniwelować efekt wzrostu notowań przedmiotu naszej inwestycji, liczonego w dolarach.
Trzeba więc przede wszystkim określić prawdopodobieństwo realizacji scenariusza kontynuacji umocnienia złotego lub przynajmniej oszacować, czy znane obecnie warunki i czynniki czynią ten scenariusz wiarygodnym. Po drugie, należy sobie zdawać sprawę z tego, że z każdym miesiącem i z każdym postępującym umocnieniem się złotego, przybliża się moment odwrócenia się tej tendencji, w związku z czym maleje ryzyko związane z inwestowaniem w aktywa zagraniczne (denominowane w walutach obcych).
W ocenie szans na kontynuację zwyżki notowań złotego należy wziąć pod uwagę zarówno czynniki fundamentalne dotyczące stanu i perspektyw naszej gospodarki i finansów państwa, jak i warunki w otoczeniu zewnętrznym oraz kwestie związane z postrzeganiem naszej waluty przez inwestorów zagranicznych, niekoniecznie związane z fundamentami. W tym ostatnim przypadku główną rolę grać mogą aspekty rynkowe, takie jak chęć realizacji zysków, ocena ryzyka i stosunek do aktywów ryzykownych, czy zaufanie do naszego rynku i gospodarki.
W zakresie fundamentów mamy do czynienia z wyraźnym pogorszeniem sytuacji, szczególnie w postaci spowolnienia gospodarczego oraz w nieco mniejszym stopniu zwiększeniem obaw dotyczących stanu finansów państwa. Inwestorzy patrzą jednak na te kwestie nie tylko z punktu widzenia wartości bezwzględnych lecz przez pryzmat porównywania ich z innymi rynkami. O ile porównanie obecnych wartości większości naszych wskaźników makroekonomicznych z tymi sprzed kilku miesięcy sygnalizuje zdecydowane pogorszenie sytuacji, to w stosunku do warunków panujących w naszym otoczeniu wciąż wypadamy nieźle. Nawet jeśli nasz PKB wzrośnie w 2013 r. o mniej niż 2 proc., to taka dynamika będzie nas pozytywnie wyróżniała na tle państw naszego kontynentu. Nawet jeśli Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy procentowe do 3,5 proc., to i tak będą należały do najwyższych na świecie. Najnowsze zapowiedzi, sugerujące przerwę w łagodzeniu polityki pieniężnej wskazują, że złoty może jeszcze zyskać na sile.
Roman Przasnyski, Open Finance
Dołącz do dyskusji: Złoty jedną z najmocniej zyskujących walut na świecie