SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Tomasz Lis: polskie media jak Titanic, a tygodniki opinii powinny być droższe

Obecną sytuację w polskich mediach, zwłaszcza w prasie, Tomasz Lis porównał do tonącego Titanica. Dodał, że tygodniki opinii są obecnie zbyt tanie, dlatego ich wydawcy powinni pomyśleć o solidarnym podniesieniu ceny.

W swoim wystąpieniu podczas konferencji Purple Day - zorganizowanej przez dom mediowy Mindshare Polska - Tomasz Lis, redaktor naczelny tygodnika „Newsweek Polska”, autor programu „Tomasz Lis na żywo” w TVP2 i współwłaściciel serwisu NaTemat.pl, ocenił, że media w Polsce są w stanie ostrego kryzysu, a sytuacja bardzo wielu tytułów na rynku prasowym jest wręcz krytyczna. - Uczestniczymy w czymś na kształt wielkiej stypy na Titanicu, a redakcje coraz bardziej przypominają mi zamknięte, opustoszałe fabryki w Pensylwanii - porównał. - Spora część ludzi z mediów w prywatnych rozmowach przyznaje, że zdają sobie sprawę, iż ten biznes się kończy - dodał.

Lis zwrócił uwagę na ograniczenie rynku prasy w Polsce. - Trzy czołowe tygodniki opinii, „Newsweek”, „Polityka” i „Uważam Rze”, sprzedają się łącznie w liczbie około 400 tys. egz. Czyli  ponad 90 proc. Polaków w ogóle nie ma potrzeby kupowania i czytania tygodników opinii. Podczas gdy w Niemczech sam „Spiegel” czy „Stern” osiągają sprzedaż na poziomie 600 tys. egz. - zauważył Lis. - Z kolei „Gazeta Wyborcza” sprzedaje się średnio w 220 tys. egz., przy czym o ile piątkowe czy poniedziałkowe wydania rozchodzą się lepiej, o tyle wtorkowe czy środowe według nieoficjalnych danych sprzedają się w okolicach połowy średniej. Z kolei sprzedaż „Rzeczpospolitej” ratuje prenumerata, a w kioskach tę gazetę kupuje codziennie tylko 30-40 tys. czytelników - wyliczył Lis. - Tymczasem w 100-milionowej Japonii dziennik „Asahi Shimbun” notuje sprzedaż na poziomie 9 mln egz., a w Niemczech czy Szwecji prasę codzienną kupuje cztery-pięć razy więcej osób niż w Polsce, uwzględniając różnice w liczby ludności w tych krajach.

>>> Wszystkie dzienniki straciły w I półroczu, „Rzeczpospolita” najbardziej na minusie

Zdaniem Tomasza Lisa przeciętnych czytelników do gazet mogą zniechęcać ostre polemiki i dyskusje, które publicyści i redakcje toczą między sobą. - Można odnieść wrażenie, że u nas dziennikarzom wydaje się, iż stanowią epicentrum rzeczywistości i centralny punkt debaty publicznej, dlatego tyle miejsca poświęcają na łamach innym dziennikarzach, a spory te są momentami wybitnie brutalne. Przypomina to chocholi taniec albo grę do końca orkiestry na Titanicu, tyle że na fałszywą nutę. W  ten sposób media same zabijają swoją wiarygodność - ocenił Lis. - W prasie zachodniej jest nie do pomyślenia, żeby pisać aż tyle o innych mediach - zaznaczył.

- Sytuacja przypomina korkociąg - stwierdził Tomasz Lis. - Zwłaszcza w segmencie gazet codziennych liderami stają się te, które notują najniższe spadki, bo więcej lub mniej tracą wszyscy - dodał. Zastrzegł przy tym, że zdarzają się wyjątki zaprzeczające spadkowej tendencji w prasie, np. tygodniki „Newsweek” i „Uważam Rze”.

>>> Tygodniki opinii w I płr 2012: najwięcej zyskał „Newsweek”

Jednak w efekcie ogólnych spadków wydawcy i nadawcy decydują się zwalniać dziennikarzy, co robią na większą lub mniejszą skalę, a zwykle na większą, niemal wszyscy (przeczytaj o tym więcej), a zapowiada to też m.in. Telewizja Polska (więcej na ten temat). - Cięcia personalne są standardem, a w miejsce zwalnianych zwykle nie zatrudnia się nikogo. Albo oferuje się - jak ostatnio słyszałem w reklamie radiowej - staże, za które stażyści mają płacić - opisał Tomasz Lis. - Z perspektywy dziennikarzy wygląda na to, że lepiej już było. Mijają też, ale to akurat dobrze, czasy, kiedy do redakcji przychodziło się o godz. 13., piło kawkę i spokojnie rozmawiało z kolegami, a pisało jeden artykuł w miesiącu - ocenił. Zauważył, że kryzys widać też gdy spojrzy się na zmianę lokalizacji niektórych redakcji : Presspublica (oprócz „Rzeczpospolitej” wydająca „Parkiet”, „Uważam Rze”, „Przekrój” i „Sukces”) zamierza przenieść się ze ścisłego centrum Warszawy na Ursynów, a redakcja „Wprost” ma przenieść się z Mokotowa na obrzeża stolicy. - Sytuacja jest dramatyczna, trzeba zasuwać dwa razy mocniej, bo przetrwają tylko najlepsi. I w zasadzie tylko ci najlepsi będą mieli gwarancję przetrwania - prognozuje Lis.

>>> Najchętniej czytane dzienniki w województwach w I półroczu 2012

Według Tomasza Lisa powodem kryzysu polskich mediów jest również to, że poszczególni wydawcy i nadawcy nie potrafią współpracować ze sobą w kluczowych sprawach. - Wykazują chroniczną niezdolność do zadbania o swoje interesy. W obecnych realiach jakiekolwiek porozumienie konkurencyjnych firm jest nie do osiągnięcia - stwierdził Lis. - A przecież chociażby ceny czołowych tygodników opinii są zbyt niskie, ekonomicznie po prostu nie do utrzymania. Z 5 złotych, które czytelnik płaci za „Newsweek”, „Wprost” czy „Politykę”, wydawcy „na czysto” mają jakąś złotówkę, może złotówkę z groszami, a cena „Uważam Rze” jest jeszcze niższa, wręcz dumpingowa. W konsekwencji wydawcy muszą ograniczać wydatki na zatrudnianie dziennikarzy i ich wyjazdy, muszą ciąć koszty - opisał Lis. - A jeśli jeszcze zdarza się spadek sprzedaży, który pociąga za sobą mniejszy przychody, i wydawca decyduje się zwolnić część dziennikarzy, to traci na tym jakość dziennikarska tytułu, co czytelnicy po jakimś czasie, a często natychmiast, zauważają - dodał.

W opinii Tomasza Lisa w takiej sytuacji wydawcy czołowych tygodników opinii powinni spotkać się i zawrzeć dżentelmeńskie porozumienie, że solidarnie podnoszą cenę swoich tytułów. - Oczywiście to jest moja prywatna opinia, a nie jakiekolwiek oficjalne stanowisko, ale pewna forma porozumienia wydaje mi się niezbędna. Tylko czy jest ono możliwe, gdy toczy się ostra rywalizacja między tytułami i w sytuacji wielkiej podejrzliwości między poszczególnymi firmami? Niby każdy mógłby chcieć porozumienia, ale być może każdy by się bał, że zostanie wykiwany i za zmianę zapłaci sam? - zastanawiał się  Lis. A czy takie porozumienie nie będzie już zmową cenową? - Zmowa cenowa to jest teraz, bo wszyscy wydawcy boją się ponieść cenę swoich tygodników, choć prywatnie większość z nich mówi, że nie jest racjonalna - stwierdził.

Tomasz Lis przyznał, że nie wie, czy Piano Media, system opłat za autorskie treści w internecie wprowadzony właśnie w Polsce przez kilku wydawców prasowych (przeczytaj szczegóły), odniesie na naszym rynku sukces. - Na pewno ta inicjatywa ma zbyt wąski zasięg i została uruchomiona kilka lat za późno. Ale na dłuższą metę pobieranie opłat za wartościowe treści dziennikarskie w internecie jest niezbędne - ocenił Lis. - Przy czym w przypadku polskich gazet i czasopism sprzedaż wersji elektronicznych nie przekracza obecnie kilku tysięcy egzemplarzy, więc przynosi stosunkowo niskie przychody, w porównaniu z tradycyjną dystrybucją papierową. Dopiero za kilka lat te wpływy mogą osiągnąć znaczącą wielkość. Tyle że wszyscy musimy jeszcze dożyć tej chwili, a wcale nie będzie to proste - zaznaczył Tomasz Lis.

Patronem medialnym konferencji Purple Day był portal Wirtualnemedia.pl.

Dołącz do dyskusji: Tomasz Lis: polskie media jak Titanic, a tygodniki opinii powinny być droższe

100 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Ekspert.
Tomasz Lis i jego projekty są jak Titanic.
odpowiedź
User
Marcin
Media są jak Titanic, bo mają za sterników takich hipokrytów jak pan…
odpowiedź
User
i jeszcze to
Tragedią prasy jest jej straszliwe upolitycznienie - gazety muszą się opowiadać albo za PO albo za PIS.
odpowiedź