Pracownicy Jedynki: nie chcemy, by mówili za nas politycy i ich nominaci, chcemy realnego wpływu na media publiczne
- Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest ciałem politycznym powoływanym przez polityków. Obecny sposób finansowania mediów służy utrzymaniu w nich władzy i dlatego tak trudno jest politykom go zmienić na bardziej przejrzysty - oceniło w liście otwartym 70 pracowników radiowej Jedynki. - Nie chcemy, by ktokolwiek przemawiał w naszym imieniu, szczególnie jeśli robią to politycy lub wyznaczeni przez nich szefowie - dodali.
W poniedziałek po południu przesłano do portalu Wirtualnemedia.pl list otwarty przyjęty tego dnia na zebraniu pracowników i współpracowników rozgłośni. Pismo podpisało 70 osób (przy jednej osobie wstrzymującej się i bez osób przeciw).
W liście pracownicy zwracają uwagę, że obecne kontrowersje z nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji, przyjętą w zeszłym tygodniu przez parlament, to kolejna próba wpływania przez rządzących polityków na media publiczne. - Od początku budowania w Polsce demokracji żadna partia polityczna nie potrafiła, a może i nie chciała, dobrowolnie pozbawić się instrumentów ręcznego sterowania mediami publicznymi. Dowolnie je dzielono, oddawano po kolei różnym partiom politycznym. Każda ekipa przychodząca do władzy w pierwszym odruchu sięgała po media. Nie opisujemy tu rzeczywistości medialnej stworzonej przez PO czy PiS. To system stworzony i kultywowany przez wszystkie partie polityczne po kolei - oceniają. - W Polsce nie udało się zbudować demokratycznego systemu mediów publicznych wolnego o wpływu partii politycznych Obecna sytuacja, która polega na kolejnej próbie ich upaństwowienia przez partię rządzącą, jest tego skutkiem - dodają.
Według autorów listy dotychczasowy system mediów publicznych był mocno zależny od polityków. - Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest ciałem politycznym powoływanym przez polityków. Obecny sposób finansowania mediów służy utrzymaniu w nich władzy i dlatego tak trudno jest politykom go zmienić na bardziej przejrzysty - uważają.
Jednocześnie skarżą się, że to szeregowi pracownicy mediów publicznych ponoszą największe koszty zmian wynikających z roszad politycznych. - Pracownicy mediów utrzymywani są w ciągłej niepewności za pomocą systemów honoracyjnych. Brak nazwiska na grafiku dyżurów to wyrok finansowy. Młodzi reporterzy uczeni są posłuszeństwa, latami czekając na etat. Koszty funkcjonowania systemu zewnętrznych producentów w TVP ponoszą dziennikarze przenoszeni do agencji pracy tymczasowej traktujących ich jak żywy towar. A na mocy niepisanej umowy politycznej „prawdziwe pieniądze” zarabiają producenci podwieszeni pod aktualny układ polityczny. Dziennikarze mediów publicznych i ich praca nie są chronieni ani przez prawo, ani przez państwo, ani przez własne związki zawodowe, ponieważ środowisko skutecznie podzielono - czytamy w liście.
- My, pracownicy i współpracownicy Programu 1 Polskiego Radia S.A., nie chcemy w tym brać udziału. Nie chcemy, by ktokolwiek przemawiał w naszym imieniu, szczególnie jeśli robią to politycy lub wyznaczeni przez nich szefowie - stwierdzają autorzy listu. Można to uznać za aluzję do trwającej od piątku rana akcji wymyślonej przez dyrektora Jedynki Kamila Dąbrowę: w związku z nowelizacją ustawy medialnej co godzinę przed serwisem informacyjnym grane są na przemian hymny Polski i Unii Europejskiej. Od tej inicjatywy szybko zdystansowało się biuro programowe Polskiego Radia, skrytykowała ją też część dziennikarzy Jedynki, natomiast niektórzy wyrazili poparcie.

Autorom listu nie podoba się, że nie mieli jak dotąd jakiegokolwiek wpływu na zmiany systemowe w mediach publicznych. - Nie pytano nas o zdanie pisząc ustawę medialną oddającą pełne władztwo nad nami ministrowi skarbu. Nikt nigdy przy wszystkich zmianach i nowelizacjach nie pyta nas, jak powinny one wyglądać - stwierdzają.
- Polityczną odpowiedzialność za media publiczne właśnie przejmuje Prawo i Sprawiedliwość. Tak bezpośredniego połączenia między władzą a mediami nie było jeszcze w Polsce od 1989 roku - zauważają pracownicy Jedynki. - Przyszła pora zapytać dziennikarzy, jak powinny wyglądać media publiczne. Dlatego domagamy się realnego wpływu na ich kształt i funkcjonowanie - apelują.
Dołącz do dyskusji: Pracownicy Jedynki: nie chcemy, by mówili za nas politycy i ich nominaci, chcemy realnego wpływu na media publiczne
A dziennikarze protestują dopiero teraz, bo nigdy zawłaszczanie mediów publicznych nie było tak bezczelne i aroganckie. W telewizji publicznej PiS był do 2010 roku!
Kiedy sejm przekształcając media publiczne w rządowe ryczy "wolne media", to każdego myślącego człowieka ogarnia przerażenie, że znów, po 25 latach znalazł się w świecie Orwella - "Roku 1984" i "Folwarku zwierzęcego" To upokarzające odwracanie znaczeń, tak dobrze znane z PRL-u - poraża. I naprawdę, po prostu, boli.