„Malemen” publikuje zapis rozmowy dziennikarki i bohatera wywiadu. „To zakończy dyskusję o jego autentyczności”
W bieżącym wydaniu dwumiesięcznika „Malemen” (Next Media) opublikowano rozmowę ze stylistą Robertem Kiełbem ułożoną z fragmentów felietonów blogera Romana Zaczkiewicza. Kiełb zaprzecza, że udzielił wywiadu, a redakcja publikuje jego rozmowę z dziennikarką.
Autor bloga Szarmant.pl Roman Zaczkiewicz w ubiegłym tygodniu poinformował, że opublikowany w wydaniu grudniowo-styczniowym „Malemena” oraz na portalu Malemen.pl wywiad pt. „Zmierzch elegancji”, jaki ze stylistą i historykiem ubioru Robertem Kiełbem przeprowadziła Kaja Burakiewicz, jest właściwie niezmodyfikowaną kompilacją dwóch jego tekstów - „Bal na Titanicu - Zmierzch klasycznej męskiej elegancji” oraz „Męska elegancja: rys historyczny od XIX w.”. Bloger napisał je w maju i październiku 2011 roku
Redakcja pisma publicznie przeprosiła Romana Zaczkiewicza za zaistniałą sytuację. Podobieństwo przytoczonych przez blogera fragmentów z artykułem prasowym tłumaczono tym, że wywiad został przeprowadzony drogą mailową, a odpowiedzi na pytania dziennikarki pochodziły bezpośrednio od Roberta Kiełba. - Redaktor naczelny „Malemena” Michał Kukawski zadzwonił do mnie z przeprosinami oraz propozycją wystąpienia na łamach magazynu - mówił Wirtualnemedia.pl autor bloga Szarmant.pl. Bloger rozważał również podjęcie kroków prawnych (więcej na ten temat).
W piątek głos zabrał Robert Kiełb, który - w oświadczeniu przesłanym do redakcji Wirtualnemedia.pl - zaprzeczył, że wywiad został z nim w ogóle przeprowadzony. - Ze zdumieniem przyjąłem treść rzekomo udzielonego przeze mnie wywiadu opublikowanego w magazynie „Malemen” nr 49 z 2014 roku. Nie udzieliłem bowiem tego wywiadu, a jedynie przesyłałem, jak wielokrotnie wcześniej w okresie naszej współpracy, materiały oraz linki referencyjne, które miały służyć do inspiracji dla dziennikarzy „Malemen” - tłumaczy Robert Kiełb.
Stylista podkreśla, że dotychczas wywiady przekazywano mu do autoryzacji i tego samego oczekiwał tym razem. - Tymczasem do wywiadu w ogóle nie doszło - zamiast tego magazyn zdecydował się opublikować materiał, który nie był mojego autorstwa. Nastąpiło to bez mojej wiedzy i zgody i było dla mnie zupełnym zaskoczeniem - twierdzi kategorycznie Kiełb. Ponadto stylista zarzuca redakcji pisma zniesławienie go i rozważa podjęcie kroków prawnych wobec naruszania dóbr osobistych. - Całą sytuację można by uznać za efekt nieszczęśliwego nieporozumienia między mną i redakcją oraz tłumaczyć publikowaniem przez magazyn artykułów pod dużą presją czasu, gdyby nie oświadczenie „Malemen” zamieszczone 21.01.2015 roku na stronie www magazynu. Wyjaśnienia redakcji zawierają stwierdzenia zniesławiające mnie oraz bezpodstawne sugestie jakobym dopuścił się plagiatu. Z całą stanowczością zaprzeczam takim insynuacjom - konkluduje Robert Kiełb.
Reakcja dwumiesięcznika była natychmiastowa. W przesłanym oświadczeniu zarzucono Robertowi Kiełbowi mijanie się z prawdą. - Jesteśmy zmuszeni zareagować zdecydowanie, publikując całą korespondencję między naszą dziennikarką, Kają Burakiewicz a Panem Robertem Kiełbem, historykiem ubioru i stylistą. W wymianie tej jasno widać, że Pan Robert (z powodu choroby) sam zaproponował, by mu przesłać pytania w formie pisemnej, na które odpowiedział gotowym tekstem. Nie były to, jak twierdzi, linki ani referencje lecz gotowe odpowiedzi na przesłane pytania. Nie pada żaden komentarz dotyczący źródeł, nie ma ani jednej informacji, że przesłane odpowiedzi są cytatami lub fragmentami przekopiowanymi z bloga bądź innej publikacji. Jedyny przesłany link (do strony meskieinspiracje.com) potraktowaliśmy jako żartobliwy gest ze strony Pana Roberta i nie zamieściliśmy żadnych informacji z przesłanej strony. W żadnym miejscu nie pada jakiekolwiek odwołanie do bloga Szarmant, prowadzonego przez Pana Romana Zaczkiewicza - czytamy w oświadczeniu, przesłanym do redakcji Wirtualnemedia.pl przez Michała Kukawskiego, redaktora naczelnego „Malemena”.
Redakcja dwumiesięcznika podkreśla, że odpowiedzi na pytania dziennikarki zostały napisane przez Roberta Kiełba w pierwszej osobie, a stylista - ponieważ wielokrotnie współpracował z pismem - miał pełną świadomość, że tekst zostanie opublikowany w formie wywiadu. - Jednocześnie Pan Kiełb nie prosił o autoryzację tekstu, a po publikacji (29 grudnia 2014 roku) prosił Kaję Burakiewicz o przesłanie materiałów w formie plików pdf (co także znajduje się w korespondencji z Kają Burakiewicz) - tłumaczy redakcja.
Zespół redakcyjny zdecydował się upublicznić zapis rozmowy Burakiewicz i Kiełba w serwisie społecznościowym. Decyzja ta wynikała m.in. z niemożności skontaktowania się ze stylistą. W piątek Michał Kukawski, naczelny „Malemena”, zapowiedział w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl, że zdaniem redakcji dziennikarka Kaja Burakiewicz nie popełniła żadnego błędu i nie zostanie ukarana. Wydawnictwo nie zdecydowało, czy wobec Roberta Kiełba zostaną podjęte kroki prawne. - W tej sprawie decyzję podejmie zarząd - tłumaczył nam Michał Kukawski.
Z serwisu Malemen.pl zniknęło w weekend oświadczenie redakcji, zawierające odpowiedź na oskarżenia Roberta Kiełba. Usunięty został również screenshot z korespondencją między dziennikarką a stylistą. Czytelników powiadomiono o rozpoczęciu mediacji.
- Publiczne pranie brudów czas kończyć. Niniejszym informujemy, że strony sporu (nazwanego już przez sieć #szarmantgate) postanowiły się spotkać i porozmawiać bez nerwów. Bezspornie doszło do naruszenia własności intelektualnej i wzajemnych oskarżeń oraz przerzucania się odpowiedzialnością. Wierzymy jednak, że nikt w tej sprawie nie miał złych intencji, ani nie próbował cynicznie nikogo oszukać, a do wykorzystania cytatu bez podania źródła doszło przez godną pożałowania nieuwagę. Wierzymy również, że wszyscy wyniesiemy z tej sprawy ważną naukę - napisano na portalu „Malemena”.
Z Robertem Kiełbem nie udało nam się skontaktować.
Dołącz do dyskusji: „Malemen” publikuje zapis rozmowy dziennikarki i bohatera wywiadu. „To zakończy dyskusję o jego autentyczności”