Akcja charytatywna „Boję się ciemności” to fake. Skupiła gwiazdy i dziennikarzy, a organizator przeprasza
Trwająca od lutego br. akcja „Boję się ciemności” na rzecz Antosia Rudzkiego, w którą zaangażowało się wiele osób znanych publicznie, jest oparta na oszustwie. - Jako organizatorowi jest mi bardzo przykro. Nie uciekam od odpowiedzialności - tłumaczy portalowi Wirtualnemedia.pl Michał Siniecki. - Zgłaszamy sprawę do prokuratury - zapowiada Tomasz Chołast z portalu Zrzutka.pl, gdzie darczyńcy wpłacali pieniądze.
W piątek na profilu Facebookowym portalu Siepomaga.pl pojawiło się ostrzeżenie przed akcją „Boję się ciemności” i zbiórką pieniędzy w Zrzutka.pl (oba portale działają na zasadzie crowdfundingu). Od lutego br. w akcji wzięło udział wiele gwiazd, celebrytów, dziennikarzy, m.in. Katarzyna Zielińska, Modest Amaro, Maciej Orłoś, Katarzyna Bujakiewicz, Roman Kołtoń, Maciej Dolega, Rafał Patyra czy Sergiusz Ryczel, a także znani politycy tacy jak Kazimierz Marcinkiewicz. Wszyscy nawoływali do wpłacania na operację oka Antosia Rudzkiego, chorującego na siatkówczaka, nagrywając wideo i wrzucając zdjęcia do internetu z hasłem "Boję się ciemności".
Administratorzy Siepomaga.pl informują, że zbiórka na rzecz tego dziecka nigdy nie pojawiła się w ich portalu, ponieważ nie mieli kontaktu z rodzicami chłopca, nie znali kosztorysu jego leczenia ani kwalifikacji. - Organizator tej akcji dzwonił do nas kilka miesięcy temu, jednak, jak wiecie, każdą zbiórkę sprawdzamy i tutaj nie było podstaw, żebyśmy mogli zbierać - gdy poprosiliśmy o dokumenty, nikt już się więcej nie odezwał - czytamy w komunikacie.
Zbiórkę prowadzono za pośrednictwem portalu Zrzutka.pl, udało się zebrać ponad 502 tys. zł. Organizatorem całej akcji „Boję się ciemności” jest 23-letni mężczyzna. Od lutego na jego profilu na Facebooku pojawiały się jedynie wpisy nawołujące do wpłacania pieniędzy na rzecz Antosia. Po nagłośnieniu sprawy przez Siepomaga.pl, Siniecki - bez podania żadnych szczegółów - przyznał, że zamierza oddać zebrane pieniądze. Zbiórka w Zrzutka.pl została już zablokowana.
Michał Siniecki potwierdza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że środki zebrane w zbiórce trafiły na jego prywatne konto bankowe. Czy chory Antoś i jego rodzice w ogóle istnieją? - Nie mogę potwierdzić i nie mogę zaprzeczyć. Nie mogę udzielić informacji, czy rodzice zwrócili się do mnie o pomoc - ucina.
- Zostały już zwrócone środki na rzecz Roberta Lewandowskiego, na profilu Facebookowym zamieściłem potwierdzenie dokonania przelewu. Rozmawiałem na ten temat z Tomkiem Zawiślakiem, on podał mi numer konta - tłumaczy w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Michał Siniecki. - Pozostałe osoby mogą kontaktować się ze mną za pośrednictwem Facebooka lub mailowo. Wszystkie pieniądze zostaną zwrócone - deklaruje.
- Jako organizatorowi akcji jest mi bardzo przykro. Nie uciekam od odpowiedzialności i czuję się odpowiedzialny. W ciągu kolejnych dni zostanie opublikowane następne oświadczenie o sprawie. Na tym etapie nie chcę udzielać żadnych informacji na temat zbiórki - przekazuje nam.
Założyciel Zrzutka.pl Tomasz Chołast zapowiada jednak zgłoszenie sprawy do prokuratury. - Organizator akcji ma możliwość dokonania zwrotu zebranych środków wszystkim wspierającym. Jest to opcja wykonywana automatycznie, tak samo jak wypłata środków. Pan Siniecki jeszcze z tej opcji nie skorzystał. W dalszym ciągu może skorzystać z tego rozwiązania, czyli zwrócić środki na konto Zrzutka.pl i jednym ruchem zwrócić je wszystkim wpłacającym - tłumaczy portalowi Wirtualnemedia.pl Tomasz Chołast. - Czekamy na wyjaśnienia pana Sinieckiego, a tak czy inaczej jutro rano zgłosimy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w prokuraturze - zaznacza.
Chołast dodaje, że wpłacający powinni być świadomi, że w momencie, w którym darczyńca wpłaca pieniądze na zbiórkę stają się one własnością organizatora. - Informujemy o tym w regulaminie. Organizator ma prawo do wypłacania pieniędzy w trakcie trwania zbiórki. Pan Michał Siniecki korzystał z tego prawa i wypłacał pieniądze - przekazuje nam Tomasz Chołast.
Gwiazdy, dziennikarze i politycy, którzy pomagali w akcji „Boję się ciemności”, otrzymywali e-maile z prośbą o wpieranie tej akcji. W pewnym momencie akcja stała się tak medialna, że kolejni celebryci dołączali do niej spontanicznie, np. publikując zdjęcia z hashtagiem #BojęSięCiemności. Tomasz Siniecki przekazuje nam, że z celebrytami kontaktował się samodzielnie. Wiadomości podpisywane były jako „Tadeusz Rudzki”, który miał być ojcem chorego dziecka. Siniecki zapytany wprost, czy pisał wiadomości do celebrytów w imieniu rodziców, odpowiada: „Można tak powiedzieć”.
Pełnomocnik organizatora zbiórki Adrian Karasiewicz, dopytywany o formę zwrotu wpłaconych środków oraz prawdziwy cel zbierania pieniędzy, odsyła do wydanego wcześniej oświadczenia. - Mój klient pragnie poddać się procedurze wyjaśniania całej sytuacji, a od wszczętego postępowania zależy, czy to będzie procedura karna czy cywilna. Klient jest skłonny do zwrotu wszystkich środków, które otrzymał w związku z tą akcją. Przeprosił także wszystkie osoby, które czują się poszkodowane, w szczególności osoby poświadczające akcję własnym wizerunkiem - tłumaczy portalowi Wirtualnemedia.pl radca prawny Adrian Karasiewicz.
Biletowana impreza charytatywna, która się nie odbyła
Według ustaleń portalu Wirtualnemedia.pl, w 2013 roku Michał Siniecki - jako 19-latek - podjął się organizacji biletowanej imprezy charytatywnej w Gorzowie Wielkopolskim pt. „People Help Children” („Ludzie pomagają dzieciom”), w ramach której miał się odbyć VIP-owski Turniej Tenisa Stołowego oraz koncert w gorzowskim amfiteatrze z udziałem gwiazd. Organizatorem eventu było Stowarzyszenie „SOS dla Gorzowskiego Sportu” (Michał Siniecki przedstawiał się wówczas jako jego prezes) oraz należąca do niego Agencja Reklamowa „Siniecki”. Środki zebrane ze sprzedaży biletów miały trafić na rzecz podopiecznych Fundacji „Mam Marzenie”.
- 27 października o godzinie 17.00 w pięknym oraz nowoczesnym Amfiteatrze odbędzie się koncert. Na scenie zagrają: Iwona Węgrowska, LOKA, Manchester, Golden Life oraz gwiazda wieczoru – zespół VIDEO, z Wojtkiem Łuszczykiewiczem na czele. Całą imprezę poprowadzi znana dziennikarka oraz prezenterka telewizyjna Anna Popek - podano wówczas w komunikacie. Na organizację wydarzenia pieniądze wpłaciło także kilka lokalnych firm.
Impreza nie odbyła się jednak, co organizator wyjaśniał „obawą o pogodę wielu zainteresowanych gorzowian”, a na Facebooku do tej pory można znaleźć wpisy osób, domagających się zwrotu pieniędzy za bilety. - Organizacja tego wydarzenia mnie przerosła. Pieniądze za bilety zostały zwrócone, tak samo jak pieniądze od sponsorów - zapewnia w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Siniecki.
- Pan Michał Siniecki poinformował nas, że będzie organizował taki event, a zebrane pieniądze zostaną nam przekazane. Nie odnotowaliśmy jednak żadnej wpłaty. Fundacja nie była organizatorem koncertu - informuje Wirtualnemedia.pl Joanna Grzybiak z gorzowskiego oddziału Fundacji „Mam Marzenie”. - Nie kontrolowaliśmy procesu zwracania pieniędzy za bilety, ponieważ byliśmy beneficjentem, a nie organizatorem wydarzenia - podkreśla.
Chłopak z „otoczenia showbiznesu”
Siepomaga.pl zaznacza, że przed udostępnieniem zbiórki weryfikuje jej cel. Na portalu Zrzutka.pl weryfikowane są dane osoby organizującej zbiórkę, m.in. poprzez przekazanie administratorom skanu dowodu osobistego.
- Crowdfunding opiera się na transparentności, którą Zrzutka.pl ma w pełni dopracowaną, oraz zaufaniu, którego prawdopodobnie w tym przypadku zabrakło. Jeśli weryfikowalibyśmy cel każdej zbiórki uruchamianej każdego dnia, nie moglibyśmy świadczyć usługi, którą świadczymy bezpłatnie. Weryfikację celu pozostawiamy wpłacającym, którzy za każdym razem z organizatorem zbiórki podpisują pewną umowę - tłumaczy nam Tomasz Chołast ze Zrzutka.pl.
- Zależy nam na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy. Jeśli faktycznie pan Siniecki będzie zwracać wpłacane kwoty indywidualnie to Zrzutka.pl pomoże poszkodowanym użytkownikom w dochodzeniu ich roszczeń, ponieważ Zrzutka.pl technologicznie pozwala na łatwy i szybki zwrot wszystkich wpłaconych pieniędzy. Na pewno nie zostawimy tej sprawy - podkreśla.
Michał Siniecki zapytany przez Wirtualnemedia.pl o pracę odpowiada, że „obraca się w świecie showbiznesu”. - Byłem blisko różnych osób. Do tej pory reprezentowałem Michała Koterskiego - wyjaśnia. Jego strona internetowa podana na fanpage’u odsyła do pustego szablonu w Wordpressie. W trakcie rozmowy z Wirtualnemedia.pl Siniecki rzuca także nazwiskami: Mateusz Borek, Romek Kołtoń, Zbyszek Hołdys, Krzysztof Stanowski. - Kiedyś ich poznałem, ale czy oni mnie pamiętają? Trudno powiedzieć. Jestem obecny w showbiznesie - podkreśla kilkukrotnie 23-latek.
Dołącz do dyskusji: Akcja charytatywna „Boję się ciemności” to fake. Skupiła gwiazdy i dziennikarzy, a organizator przeprasza