Potężna kara finansowa za hejt w sieci. Znana stylistka modowa przegrywa w sądzie z marką odzieżową
Karolina Domaradzka, znana i aktywna w mediach społecznościowych stylistka modowa, musi zapłacić 50 tys. zł za to, że w sieci publikowała komentarze oczerniające polską markę odzieżową. - Z tak wysoką kwotą za tego typu przewinienie do tej pory się nie spotkaliśmy - przyznaje Sebastian Głogowski z Kancelarii Adwokackiej Głogowski & Majewski. Domaradzka już zapowiedziała, że odwoła się od wyroku.
Poszło o jasnozieloną sukienkę. Na początku tego roku Karolina Domaradzka zarzuciła firmie Laurella, polskiej marce modowej dla kobiet działającej w kanale e-commerce, że skopiowała projekt sukienki od jednej ze znanych sieciówek odzieżowych. Laura Reiss-Vogel, właścicielka Laurelli, wyjaśniła, że biuro projektowe, z którym współpracuje, obsługuje też inne firmy modowe, w tym Mango i Zarę, i przez pomyłkę sprzedało projekt sukienki innym markom. W związku z tym - jak zaznaczyła - nie wypuściła jej w swojej kolekcji.
Te słowa nie przekonały Karoliny Domaradzkiej. Dała temu wyraz w swoich mediach społecznościowych. Stylistka pisała tam m.in. o "jakiejś wątpliwej sławy polskiej marce odzieżowej" i podważała słowa Laury Reiss-Vogel o tym, że to samo biuro projektowe przygotowuje ubrania dla sieciówki i Laurelli. Tyle wystarczyło, by właścicielka oczernianej marki zgłosiła sprawę do sądu.
50 tys. zł kary dla stylistki
Po kilku miesiącach zapadł wyrok. Choć jego ogłoszenie odbyło się pod koniec sierpnia, to jego treść dopiero w piątek, 23 września opublikowała Laurella na swoim profilu na Instagramie. "Publikuję wyrok z dnia 29 sierpnia z rygorem natychmiastowej wykonalności, który zapadł w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy. Jedyne co chciałabym napisać to DZIĘKUJĘ WAM, że byłyście tu ze mną i nie dałyście wiary oszczerstwom kierowanym w nasza stronę" - napisała Laura Reiss-Vogel.
Z treści dokumentu wynika, że Karolina Domaradzka ma zaprzestać rozpowszechniania w jakiejkolwiek postaci treści sugerujących, że działania spółki "Laurella" są niezgodnie z prawem, a sprzedawane przez nią produkty są złej jakości, a jej właścicielka rozpowszechnia nieprawdziwe informacje dotyczące podmiotów, z którymi współpracuje.
Oprócz tego stylistka musi opublikować przeprosiny, w których ma zaznaczyć, że kwestionowanie przez nią twierdzeń dotyczących pochodzenia i sposobu produkcji ubrań marki „Laurella” nie było uzasadnione. Sąd nakazał też stylistce, by wszystkie materiały, które udostępniła na temat marki modowej, zostały usunięte. Domaradzka ma również opublikować przeprosiny. Musi w nich zaznaczyć, że kwestionowanie przez nią twierdzeń dotyczących pochodzenia i sposobu produkcji ubrań marki Laurella nie było uzasadnione. Wreszcie bydgoski sąd zdecydował, że stylistka ma wpłacić 50 tys. zł na rzecz Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży w Broniszewicach.
Surowy wyrok zniechęci do hejtu w sieci?
- Z tak wysoką kwotą za tego typu przewinienie do tej pory się nie spotkaliśmy - przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Sebastian Głogowski z Kancelarii Adwokackiej Głogowski & Majewski, która specjalizuje się w sprawach dotyczących naruszenia dóbr osobistych przez internet.
- Z naszego doświadczenia wynika, że w podobnych sprawach najczęściej zasądza się kary finansowe od 500 zł do 3-4 tys. zł. Sąd w tej sprawie musiał wziąć pod uwagę kilka czynników: jaką szkodę można było wyrządzić publikacjami znanej stylistki i jaki był ich zakres w mediach społecznościowych, a także do jak szerokiego grona mogły trafiać te wpisy. Uwzględniono też z pewnością możliwości finansowe skazanej. Nie dla każdego kwota ponad 50 tys. zł wydaje się astronomiczna. Jest wielu influencerów, którzy z reklam w internecie potrafią miesięcznie uzyskać nawet 300 tys. zł miesięcznie.
Zdaniem naszego rozmówcy tak surowy wyrok raczej nie wpłynie na mniej hejterskich treści w internecie. - Już zdarzało się, że pod informacją w sieci o wyrokach w podobnych sprawach, pojawiały się hejterskie wpisy. Niestety jeden negatywny komentarz daje asumpt do umieszczania kolejnych. Trzeba jednak pamiętać, że w internecie nie ma anonimowości. I nawet jeśli jest seria negatywnych komentarzy, to następuje indywidualizacja winy i każdy odpowiada za swoje czyny w sieci - mówi Sebastian Głogowski.
Karolina Domaradzka kilka godzin po publikacji treści wyroku przez Laurę Reiss-Vogel opublikowała swoje oświadczenie. - Nie zgadzam się z kampanią nienawiści i prześladowaniem mojej osoby w związku z ww. wyrokiem, który nigdy nie powinien stać się powodem do zastraszania mojej osoby oraz publicznego linczu, zwłaszcza, że jest on wyrokiem zaocznym, czyli nie jest orzeczeniem trwałym - napisała stylistka i zapowiedziała, że będzie się od niego odwoływać.
Dołącz do dyskusji: Potężna kara finansowa za hejt w sieci. Znana stylistka modowa przegrywa w sądzie z marką odzieżową