Joanna Hutnik: uchwała krajobrazowa Gdańska działa wstecz i eliminuje niemal całkiem reklamę wielkoformatową
Obecny kształt projektu uchwały krajobrazowej Gdańska jest zły. Pominięto w nim prawa nabyte przedsiębiorców, którzy będą musieli usunąć nośniki reklamowe, które dziś są legalne. Z kolei zapisy dotyczące reklamy wielkoformatowej w praktyce będą eliminowały tę formę reklamy z przestrzeni publicznej - uważa Joanna Hutnik, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Reklamy Wielkoformatowej.
W poniedziałek w Radzie Miasta Gdańska złożono projekt uchwały krajobrazowej, która ma uporządkować przestrzeń reklamową w tym mieście. Określono w niej, jakie nośniki reklamowe są dopuszczone w konkretnych strefach miasta (wyodrębniono ich osiem), nośniki wielkoformatowe mogą być ustawione dopiero w odległości min. 50 m od skrzyżowania, nie będzie też możliwe zasłanianie reklamami ścian budynków, na których są okna.
Gdański projekt został bardzo ostro skrytykowany na łamach Wirtualnemedia.pl przez Lecha Kaczonia, prezesa Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej - stwierdził on m.in., że takiej hipokryzji nie zaprezentował jak dotąd jeszcze żaden samorząd. Prezes IGRZ uważa, że zaproponowane w Gdańsku regulacje zmierzają do całkowitego wyeliminowania profesjonalnej reklamy out-of-home.
Podobne zdanie na temat tego projektu ma Joanna Hutnik, prezes Izby Gospodarczej Reklamy Wielkoformatowej. Według menedżerki pominięte zostały w nim prawa nabyte tych przedsiębiorców, którzy umieszczali nośniki reklamowe zgodnie z prawem przed wejściem w życie uchwały krajobrazowej. Po wejściu uchwały będą oni zmuszeni do usunięcia reklamy, jeśli nie będzie zgodna z uchwałą, nawet jeśli wcześniej dopełnili wszelkich wymaganych formalności.
- Wobec nich prawo będzie więc działało wstecz, co nie powinno mieć miejsca. Dwuletni okres na dostosowanie się do zapisów uchwały jest zbyt krótki. Nie uwzględnia tego, że przedsiębiorcy często zawierają umowy długoletnie, z których muszą się wywiązać, co uniemożliwią im przepisy uchwały. To będzie się wiązało z wymiernymi stratami po ich stronie - uzasadnia Joanna Hutnik.
Zwraca też uwagę, że zapisy dotyczące reklamy wielkoformatowej w praktyce będą eliminowały tę formę reklamy z przestrzeni publicznej Gdańska, bo uchwała dopuszcza ją w zasadzie tylko w formie reklamy na czas remontu przez okres maksymalnie 12 miesięcy i to raz na 5 lat. Joanna Hutnik podkreśla, że tej natury ograniczenia będą prowadziły do tego, że taka działalność może się okazać zupełnie nieracjonalna, nieopłacalna, a wiele firm będących przecież również pracodawcami zniknie z rynku.
- Pominięto zupełnie, że reklama wielkoformatowa jest bardzo istotnym źródłem środków dla właścicieli nieruchomości do finansowania kosztownych - zwłaszcza w przypadku obiektów zabytkowych - remontów, którego teraz zostaną pozbawieni. Rzadziej więc będą podejmowane decyzje o przeprowadzaniu remontów budynków. W konsekwencji finalnie może zostać osiągnięty cel odwrotny do zamierzonego - pogorszenie jakości przestrzeni publicznej, zamiast jej poprawy - komentuje prezes IGRW dla Wirtualnemedia.pl.
- Co do innych miast to w wielu już prace trwają i są one na różnych poziomach zaawansowania. Cały czas razem z Ogólnopolską Izbą Gospodarczą Reklamy Zewnętrznej monitorujemy ten proces biorąc czynny udział w pracach. Wierzymy, że każde z miast będzie uczyło się na swoich poprzednikach i wprowadzą zapisy nie budzące wątpliwości natury zarówno prawnej, jak ispołecznej. A zapisy sprzeczne chociażby z Konstytucją poddadzą głębszej analizie. Dziś jednak widzimy, że przynajmniej gdańscy urzędnicy tego nie robią - ocenia Joanna Hutnik.
Dołącz do dyskusji: Joanna Hutnik: uchwała krajobrazowa Gdańska działa wstecz i eliminuje niemal całkiem reklamę wielkoformatową