Problemach z obsługą podróżnych na europejskich lotniskach w Holandii, Niemczech i Portugalii
PLL LOT na bieżąco monitorują sytuację na europejskich lotniskach; w przypadku ograniczenia przepustowości danego portu, rozkład lotów zostanie dostosowany do jego możliwości operacyjnych - poinformowało PAP biuro prasowe LOT. Lotnisko Chopina nie zauważa większych problemów dot. obsługi pasażerów.
Media od kilku dni informują o problemach z obsługą podróżnych na europejskich lotniskach m.in. w Holandii, Niemczech czy Portugalii.
"PLL LOT na bieżąco monitorują sytuację w europejskich portach lotniczych. W przypadku ograniczenia przepustowości danego portu, siatka połączeń zostanie dostosowana do jego możliwości operacyjnych" - przekazało biuro prasowe LOT.
Jak dodano, w związku z ograniczoną przepustowością lotniska w Amsterdamie wybrane rejsy LOT zostały odwołane. "Pasażerowie otrzymali informację oraz możliwość zmiany rezerwacji" - zapewniono.
Dyrektor największego portu w Polsce, czyli Lotniska Chopina, Piotr Czech podkreślił, że ruch na warszawskim lotnisku sukcesywnie wraca do poziomu sprzed pandemii, a port "z dnia na dzień odprawia coraz więcej pasażerów".
"Aktualnie nie zauważamy większych problemów, jeśli chodzi o obsługę pasażerów w terminalu, a w szczególności w zakresie kontroli bezpieczeństwa. Jeśli sytuacja tego wymaga, nasze służby reagują na bieżąco i kontaktują się z agentami obsługi naziemnej, służbami państwowymi w sprawie zniwelowania pojawiającego się spiętrzenia" - przekazał Czech.
Gigantyczne kolejki w Amsterdamie
Jak informują media, od kilku tygodni trwa zamieszanie na lotnisku Schiphol w Amsterdamie, gdzie kolejki do kontroli bezpieczeństwa ustawiają się poza budynek terminala. Swoje loty odwołał m.in KLM.
Chaos panuje z kolei na niemieckich lotniskach, gdzie są odwoływane loty, niekończące się kolejki w punktach kontroli bezpieczeństwa, wpadki podczas odprawy. Według niemieckich mediów jedną z przyczyn tej sytuacji jest zbyt mała liczba pracowników na lotniskach. Niemiecka Lufthansa zapowiedziała, że w lipcu usunie z rozkładu 900 połączeń z lotnisk w Monachium i we Frankfurcie nad Menem.
Chaos panuje także na lotnisku w Lizbonie, spowodowany niedoborem pracowników Urzędu ds. Cudzoziemców i Granic (SEF). Pasażerowie są zmuszeni do oczekiwania na odprawę paszportową w kilkugodzinnych kolejkach. Także Francja boryka się z brakiem personelu w sektorze lotniczym, kolejki podróżnych są m.in. na paryskim lotniska Roissy-Charles de Gaulle.
Lotnisko Chopina obsłużyło w maju br. ponad 1 253 329 pasażerów - wynik ten stanowi 76 procent liczby pasażerów z maja 2019 roku ostatniego przed pandemią. Jak podał port, maj był pierwszym w 2022 roku miesiącem, w którym liczba pasażerów na stołecznym lotnisku przekroczyła milion. W porównaniu z kwietniem br. to więcej o 32 procent. Według władz lotniska "potwierdza to, że ruch lotniczy bardzo szybko wraca do poziomu sprzed pandemii".
Szef Heathrow: rozwiązanie problemów na lotniskach zajmie 12-18 miesięcy
Przywrócenie normalnej sytuacji na lotniskach, które z powodu braków kadrowych nie są w stanie obsłużyć wszystkich zaplanowanych lotów, potrwa od 12 do 18 miesięcy - ocenił w piątek John Holland-Kaye, prezes największego brytyjskiego lotniska, londyńskiego Heathrow.
W rozmowie ze stacją Sky News odrzucił zarzut, że branża lotnicza nie poradziła sobie z powrotem do normalnego popytu po dwóch latach pandemii Covid-19.
"Nie powinniśmy być zaskoczeni wyzwaniami, przed jakimi stoi branża lotnicza. Przez dwa lata większość polityków i opinii publicznej wzywała do zamknięcia granic, co przyniosło druzgocące skutki. W całym sektorze zlikwidowano miejsca pracy dla bardzo wykwalifikowanych pracowników, co oznacza, że jako branża musimy ponownie zatrudnić pracowników i przeszkolić ich, aby byli w stanie obsługiwać pasażerów, a to wymaga czasu" - powiedział Holland-Kaye.
Podkreślił, że nie jest to problem tylko Wielkiej Brytanii. "W całej Europie przed pandemią 250 tys. osób było zatrudnionych jako obsługa naziemna. Dziś jest to około 120 tys., więc widać, jaka skala rekrutacji jest konieczna" - wskazał.
Braki kadrowe w służbach naziemnych lotnisk - w tym wśród pracowników zajmujących się obsługą bagaży, ochroną i sprzątaniem, jak również wśród załóg samolotów - są główną przyczyną trwających na wielu europejskich lotniskach protestów, czego efektem jest duża liczba odwoływanych i opóźnionych lotów.
"Potrzeba będzie od 12 do 18 miesięcy, aby branża odzyskała całą swoją przepustowość do poziomu sprzed pandemii, i to nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w całej Europie" - ocenił.
Dołącz do dyskusji: