Jak zwalniano lokalnych prezenterów w Radiu ESKA? "Tuż przed programem pojawił się jeden z szefów z centrali"
- Nagle okazało się, że programu nie poprowadzimy, bo schodzi z anteny. W każdym oddziale pojawił się przedstawiciel centrali. Jego wizyta nie była wcześniej zapowiedziana, więc to było totalne zaskoczenie - opowiada jeden z pracowników Radia ESKA. W rozgłośni w czwartek niespodziewanie zlikwidowano ostatnie pasma lokalne. I jednocześnie zapowiedziano, że stacja zatrudni kilkudziesięciu nowych dziennikarzy, by tworzyć więcej lokalnych treści multimedialnych.
Dołącz do dyskusji: Jak zwalniano lokalnych prezenterów w Radiu ESKA? "Tuż przed programem pojawił się jeden z szefów z centrali"
Co za bzdura... Słuchaczy z kraju naprawdę mało obchodzi, że w Warszawie spadł śnieg i są korki, zapadła się studzienka i są korki, jest mecz i są korki, a tym najczęściej podniecają się stołeczni prezenterzy. Nieważne, że w prawie całym kraju świeci słońce, ruch odbywa się płynnie, a wydarzenia sportowe nie powodują paraliżu miasta.
Szkoda tego pasma, w ogóle szkoda rozgłośni lokalnych, bo jest ich coraz mniej. W Poznaniu zostają rządowe Radio Poznań i należące do niego MC Radio, katolickie Emaus i studencka Afera. A i tak jest to dużo względem innych regionów, które często nie mają nic. Jednak nic od komercyjnego nadawcy nie ma.
Bo reszta z koncesjami lokalnymi (Złote Przeboje, VOX-y i inne Pogody) nadaje tylko serwisy z puszki i godzinne (albo i dłuższe) programy o godzinach, w których nikt nie słucha radia z podkładem newsowym, który w tej formie męczy słuchacza po 3-4 minutach słuchania.