„Królewska Republika” reklamująca Roleski to oryginalny chaos, ale marka na tym zyska (opinie)
Reklamy przypraw Roleski pokazujące „Królewską Republikę” ocierają się o groteskę i zły smak, więc mogą wprawić wielu odbiorców w konsternację. Z drugiej strony pozwalają marce wyróżnić się w natłoku reklamowym - oceniają dla Wirtualnemedia.pl stratedzy i kreatywni z agencji marketingowych.
Dołącz do dyskusji: „Królewska Republika” reklamująca Roleski to oryginalny chaos, ale marka na tym zyska (opinie)
Muzyka jest intrygująca. Nie powiem, żeby była to moja ulubiona melodia, ale na pewno wpada w ucho czy się chce czy nie, jest na tyle odstająca od innych tematów muzycznych "na topie", że mimo woli każdy zwróci na spot uwagę słysząc ten "dżingiel". Spełnia więc podstawową rolę.
Najpierw Roleski przykuwa naszą uwagę dziwną muzyczką, potem oko chwyta rewelacyjna praca wizażystów. Zaczynamy się zastanawiać o co chodzi z tą reklamą, dzięki czemu marka Roleski cały czas funkcjonuje w kręgu naszej uwagi.
Nie widzę w tym nic groteskowego ani w złym smaku. Reklama wyróżnia się na tle miałkiej miernoty serwowanej nam na co dzień w telewizji, widać, że trzeba było nie tylko mieć na nią pomysł, ale też włożyć w nią sporo pracy, (jeszcze raz ukłon w stronę wizażystów!) Ponadto, jak już pisałam, spot jest bardzo skuteczny. Czy się komuś podoba czy nie - zwraca uwagę i zostaje w pamięci. Myślę, że duża część spróbuje produktów firmy Roleski choćby z samej ciekawości, albo z nadzieją, że będą paskudne i będą mogli hejtować nie tylko reklamę.