Wojewódzki kontra Lis i „Newsweek” pokazuje upadek dobrych obyczajów
Spór Kuby Wojewódzkiego z redakcją „Newsweeka” dotyczący nowej okładki tygodnika to zdarzenie bardziej z branży show biznesu i marketingu, pokazujące upadek dobrych obyczajów dziennikarskich. Komentują Michał Kobosko, Karolina Korwin-Piotrowska i prof. Wiesław Godzic.
W nowym numerze „Newsweeka Polska” Kuba Wojewódzki rozmawia z Mikołajem Lizutem o schamieniu w polskich mediach i strefie publicznej. Jednak to nie sam wywiad, tylko zapowiadająca go okładka ze zdjęciem Wojewódzkiego stała się w poniedziałek przedmiotem ostrej wymiany zdań między gwiazdorem TVN a redakcją tygodnika.
Wojewódzki w niedzielę wieczorem na swoim facebookowym fanpage’u stwierdził, że zgodnie z ustaleniami na okładce powinien być nie sam, tylko z Lizutem, i mocno skrytykował Tomasza Lisa. - Pogwałciłeś standardy nie tylko dziennikarskie ale po prostu koleżeńskie. Zwykłe, ludzkie. Już kilkukrotnie wykorzystywałeś mój wizerunek na okładce „Newsweeka”, cynicznie i w sposób jawnie manipulatorski, na co zresztą zwracałem Ci uwagę publicznie. Dla mnie przestałeś być redaktorem naczelnym a stałeś się handlarzem. Małym handlarzem - napisał szefowi „Newsweeka” (zobacz szczegóły).
W poniedziałek w południe redakcja tygodnika opublikowała oświadczenie, w którym przedstawiła swoją wersję przebiegu prac nad okładką. Według tej relacji Wojewódzki w piątek, zaraz po sesji fotograficznej, nie protestował przeciw finalnej wersji okładki, ale w sobotę nagle zażądał jej zablokowania (chociaż była już wydrukowana), przy czym nie wskazał, co mu się nie podoba i jak należy to zmienić (przeczytaj całe oświadczenie „Newsweeka”).
Michał Kobosko, były redaktor naczelny m.in. „Newsweeka Polska” i „Wprost”, a obecnie szef Project Syndicate Polska, w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zwraca uwagę, że jeszcze kilka lat temu do takiej sytuacji w ogóle by nie doszło. - Dlatego że Kuba Wojewódzki nie znalazłby się na okładce tygodnika opinii w roli wyroczni wypowiadającej się na tematy społeczne. Teraz jednak gwiazdy show biznesu właściwie co tydzień trafiają na okładki takich pism, bo ich szefowie uważają, że pomoże to w sprzedaży - ocenia Kobosko.
Jego zdaniem zamieszanie wokół okładki przynależy bardziej do branży show biznesu niż świata mediów. - Wszystko jest podporządkowane temu, żeby zrobić hałas, zwrócić na siebie uwagę i wypromować siebie, wydarzenie czy produkt - stwierdza.
Jednocześnie Kobosko przyznaje, że kiedy kierował dużymi redakcjami prasowymi, bywało, że celebryci mieli zastrzeżenia do fotografii, które zrobiono im w celu publikacji na okładce. - Najczęściej gwiazdy show biznesy są otoczone wianuszkiem agentów, menedżerów i stylistów. I czasami same nawet nie wiedzą, ile zamieszania powstaje z inicjatywy towarzyszących im osób, które nieraz występują z wręcz zabawnymi oczekiwaniami wobec mediów spoza segmentu rozrywkowego - opisuje Kobosko. - W czasie mojej pracy w tygodnikach opinii parę razy zdarzyło się, że znanej osobie nie podobało się jej zdjęcie, które planowaliśmy zamieścić, i próbowała je zablokować. W takich sytuacjach zawsze prowadzone były rozmowy - dodaje.
Z kolei zdaniem Karoliny Korwin-Piotrowskiej, dziennikarki związanej z TVN Style, „Grazią” i „Wprost”, spór o okładkę nowego „Newsweeka” zdołał przysłonić słabość rozmowy Wojewódzkiego i Lizuta. - Takiego womitu pustosłowa, onanizmu samym sobą i nudy dawno nie czytałam - zwłaszcza ze strony Wojewódzkiego, bo Lizut stara się ratować rozmowę - ocenia Korwin-Piotrowska. - Dlatego uważam, że w ogólnym rozrachunku Kuba Wojewódzki powinien podziękować Tomaszowi Lisowi, że z tak słabego materiału zrobił okładkę - dodaje.
Dziennikarka informuje, że przy tego typu publikacjach rzadko są zawierane osobne umowy gwarantujące gwiazdom prawo do autoryzacji swoich zdjęć. - Zwykle w takich sytuacjach zawierane są tylko ustne ustalenia, umowy dżentelmeńskie. Za chwilę w „Wysokich Obcasach Extra” będzie mój wywiad i zdjęcie na okładce. Tekst rozmowy, już po redakcji, zautoryzowałam, a mailowa autoryzacja okładki zajęła mi 35 sekund - opisuje. - Natomiast Kubie Wojewódzkiemu życzyłabym więcej dystansu do siebie. To dziwne, że facet po pięćdziesiątce, pracujący od tylu lat w mediach, dopiero teraz nagle zorientował się, że w tej branży wszyscy się nawzajem dymają - ocenia Korwin-Piotrowska.
Publikacja „Newsweeka” zbiegła się ze startem audycji Wojewódzkiego i Lizuta (będzie ją współprowadził także Michał Migała) w Rock Radiu (do niedawna działającym pod nazwą Radio Roxy), której pierwszy odcinek zostanie nadany w środę (więcej na ten temat). Co więcej, przy tekście znalazł się informujący o tym dopisek (patrz grafika poniżej). Czy zatem wywiad i dodatkowe zamieszanie wokół okładki to niestandardowa reklama nowego programu?
- Atak Wojewódzkiego na Lisa jest ewidentnie próbą rozkręcenia akcji promującej tę audycję. To radio zdaje się ma słuchalność w granicach błędu statystycznego. Rozumiem, że Wojewódzkiemu zapłacono kupę kasy, żeby ożywił tego trupa, więc próbuje to robić różnymi sposobami - uważa Karolina Korwin-Piotrowska. - Ale efekt jest taki, że moi znajomi dziennikarze od rana śmiali się na Facebooku, że akcja promocyjna się nie udała. Nastąpił więc falstart - dodaje.
Również zdaniem Michała Kobosko termin zamieszczenia wywiadu Lizuta i Wojewódzkiego jest nieprzypadkowy. - Skoro właśnie w tym tygodniu startuje ich program radiowy, o czym informuje dopisek przy tekście, to cała publikacja sprawia tym mocniejsze wrażenie zaplanowanej akcji promującej konkretną rozgłośnię i audycję - stwierdza Kobosko.
W podobny sposób tę sytuację odebrał Sebastian Kucharski, dziennikarz „Gazety Wyborczej” piszący m.in. o polskich mediach. - Miałem sen. Byłem sławnym radiowo-telewizyjnym showmanem i zmieniałem stację. Postanowiałem sam zadbać o reklamę i potrzebny był „event”. Coś, co przyciągnie uwagę milionów. Postanowiłem przy pierwszej lepszej okazji pokłócić się z kimś sławnym. O drobiazg. Ale użyłem słów mocnych. „Gwałcisz”, „sprzedawczyku” - stwierdził na swoich facebookowym profilu. - No nie uwierzycie, jak było głośno o tym w necie. Wszyscy pisali „Kucharski krytykuje Ptaka”. Nawet nikt nie zauważył, że to ja łamałem zasady, bo chciałem Ptakowi redagować jego magazyn. Zabawnie. Obudziłem się - dodał.
Według medioznawcy prof. Wiesława Godzica zamieszanie wokół okładki odsłoniło ciemną stronę naszej branży dziennikarskiej. - To są najgorsze obyczaje, kiedy dziennikarze wywlekają szczegóły tzw. kuchni zawodowej. To znaczny, że nie mają o czym pisać, że zapanowała miałkość życia dziennikarskiego - ocenia. - Radziłbym Kubie Wojewódzkiemu, żeby jednak nie trwonił swojego wizerunku w takich wojnach podjazdowych. Tym bardziej że jak dotąd sprzeczał się z prawicą, natomiast w tej chwili zaczął walkę we własnym obozie, co jest bardzo niepokojące - zauważa Godzic.
Według danych ZKDP, w listopadzie ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Newsweeka Polska” wynosiła 114 713 egz., o 11,5 proc. mniej niż rok wcześniej (zobacz dane wszystkich tygodników opinii).
Dołącz do dyskusji: Wojewódzki kontra Lis i „Newsweek” pokazuje upadek dobrych obyczajów