Marian Banaś pozostając szefem NIK jest obciążeniem dla PiS i paliwem dla opozycji (opinie)
Po tym jak TVN ujawnił, że w kamienicy w Krakowie należącej do Mariana Banasia, od niedawna prezesa Najwyższej Izby Kontroli, prowadzone są niejasne interesy, spodziewano się, że Banaś po urlopie poda się do dymisji. Ten jednak wrócił do pracy i zapowiedział, że będzie bronił niezależności NIK, a informacje mediów określił mianem zmanipulowanych i kłamliwych doniesień. Zdaniem ekspertów od marketingu politycznego i wizerunku jego powrót na to stanowisko jest poważnym zagrożeniem dla wizerunku PiS jako partii rządzącej. Najmocniej jednak uderza w wizerunek NIK jako instytucji mającej stać na straży prawa.
W miniony piątek Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli wrócił do wykonywania swoich obowiązków po urlopie bezpłatnym, na którym był od 27 września. Polityk udał się na urlop niedługo po tym, jak dziennikarze TVN ujawnili w programie „Superwizjer”, że Marian Banaś w kamienicy w krakowskim Podgórzu prowadził hotel na godziny i miał mieć kontakty biznesowe z przestępcą skazanym prawomocnym wyrokiem. Kilka dni wcześniej kontrolę oświadczeń majątkowych polityka zakończyło Centralne Biuro Antykorupcyjne - ten ma siedem dni na zgłoszenie uwag do ustaleń CBA.
W ostatni czwartek, 17 października Marian Banaś wydał oświadczenie, w którym poinformował że będzie "przeciwstawiał się wszelkim próbom ataku na jego osobę jako Prezesa Najwyższej Izby Kontroli". Napisał, że „ przystąpił do wykonywania konstytucyjnych i ustawowych obowiązków w Najwyższej Izbie Kontroli" i że będzie „bronił niezależności i bezstronności Najwyższej Izby Kontroli jako naczelnego organu kontroli państwowej". Stwierdził też, że „zmanipulowane i kłamliwe doniesienia medialne mające na celu zdyskredytowanie jego osoby niewątpliwie stanowią formę zemsty tych środowisk, które w wyniku przeprowadzonej reformy służb skarbowych i celnych utraciły dotychczasowe wpływy na możliwość podejmowania najważniejszych decyzji w Rzeczypospolitej Polskiej".
„Rzeczpospolita” podała, że zgodnie z decyzją władz PiS Marian Banaś miał w ubiegły wtorek złożyć dymisję. Miało to być przesądzone, ale Banaś miał się temu sprzeciwić.
Zaraz po ujawnieniu afery Mariana Banasia dotyczącej prowadzenia rzekomo przestępczej działalności politycy PiS bardzo bronili Banasia, teraz już nie chcą komentować sprawy, choć co niektórzy przyznają, że spodziewali się innego obrotu sprawy - czyli odwołania go z funkcji prezesa NIK, a nie powrotu na to stanowisko.
Afera Banasia to paliwo dla opozycji
Prof. Dariusz Tworzydło twierdzi, że dla partii rządzącej problem szefa NIK jest bardzo poważny z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że temat ten staje się paliwem dla partii opozycyjnych, które generują przekaz mówiący o trudnej przeszłości szefa NIK w kontekście zaplecza osobowego jakim dysponuje PiS. - Po drugie natomiast widzimy, że osoba, która została zaproponowana na tak ważne stanowisko stała się całkowicie samodzielna. Choć to drugie może być także formą obrony przed atakami jakich doświadcza. Jest to także problem służb, które nie sprawdziły kandydatury przed ostateczną decyzją co do wskazania kandydata. Można zatem stwierdzić, iż jest to kryzys o charakterze wizerunkowym zarówno dla NIK jak i struktur państwa, a stanie się poważniejszym obciążeniem jeśli potwierdzą się zarzuty. NIK szczególnie na tym ucierpi bowiem jest to instytucja, która powinna stać na straży prawa i praworządności. Na jej czele musi zatem stać osoba bez obciążeń, w tym wizerunkowych – podkreśla nasz rozmówca.
Szymon Sikorski, szef agencji Publicon zwraca z kolei uwagę, że powrót Mariana Banasia do pełnienia funkcji prezesa NIK po urlopie jest czymś wprost przeciwnym do tego, co prezes Kaczyński mówił podczas wieczoru wyborczego.
- Komunikacyjnie oczywiście dość łatwo zrozumieć jego strategię - uznał, że ustąpienie byłoby przyznaniem się do winy, zdecydował więc iść w zaparte. W zarządzaniu kryzysowym taka strategia rzadko się sprawdza, ale ... widać, że czasy polityczne nie są "normalne" więc czas pokaże, co z tego wyniknie. Na pewno jest to obciążenie wizerunkowe dla NIK. Proszę to przeczytać na głos: Najwyższa Izba Kontroli ma prezesa, który w kosztach wynajmowanej kamienicy prowadzony miał lunapark. Co więcej, na jego wpływy powołują się najemcy, czyli obwieszone złotem gangusy. Przepraszam, Mrożek by tego nie wymyślił, postmodernizm pełną gębą. PiS też to przeszkadza i powinno przeszkadzać - uważaSikorski.
PiS z wizerunkiem partii, która nie zwalcza korupcji?
Dla Marka Gieorgicy, partnera zarządzającego w Clear Communication Group, sprawa Mariana Banasia wciąż jest otwarta, bo postępowanie CBA przecież formalnie się nie zakończyło. - To decyzje CBA odnośnie dalszych kroków będą wpływały na wizerunkowe zagrożenia dla PiS. Jeśli ta sprawa zostanie „wyjaśniona” bez żadnych uchybień, wówczas będzie to odbierane jako bezkarność polityków rządzącej partii i może negatywnie oddziaływać na wizerunek PiS jako partii, która z determinacją zwalcza korupcję - przestrzega nasz rozmówca.
Przypomina jednocześnie, że bez prawomocnego wyroku sądu prezes NIK nie może zostać odwołany. Wymagałoby to zmiany Konstytucji i raczej nie jest realne. - Chociaż PiS może to wykorzystać i zmusić opozycję do zmiany w Konstytucji – co postawi ją w bardzo trudnej sytuacji – jeśli będzie bronić niezależności NIK, będzie bronić też jej obecnego prezesa, którego obecnie mocno piętnuje – podkreśla Marek Gieorgica.
Zwraca jednak uwagę, że PiS coraz wyraźniej odcina się obecnie od Mariana Banasia, co niektórzy komentatorzy nazywają „ustawką”.
- PiS po prostu nie ma żadnego wpływu na decyzję prezesa NIK o tym, czy poda się do dymisji. Oczywiście trudno sobie wyobrazić, aby nagle zaczął on tropić nieprawidłowości w administracji kontrolowanej przez partię, z której się wywodzi. Na całej tej sprawie najbardziej traci autorytet instytucji, która powinna być niezależna, krystalicznie uczciwa i kontrolować wszystkich innych. Czy z obecnym prezesem może być za taką uznana? Już zarzuty dla poprzedniego prezesa – Krzysztofa Kwiatkowskiego bardzo nadszarpnęły wizerunek Izby. To jednak nie przeszkodziło temu politykowi wywalczyć mandat senatora – jak widać dla jego wyborców nie miało to tak dużego znaczenia - zauważa ekspert z CCG.
Dodaje, że na dłuższą metę Prawu i Sprawiedliwości sprawa Mariana Banasia wizerunkowo nie zaszkodzi. - Chociaż jak pokazały ostatnie wybory – suma drobiazgów jednak ma znaczenie i wynik PiS był dla partii niesatysfakcjonujący. Moim zdaniem ta sprawa ma jednak negatywny wpływ na wizerunek Polski w oczach opinii międzynarodowej - a to kolejne pole na którym wizerunek państwa delikatnie mówiąc nieco obecnie kuleje. To może mieć dla rządu negatywne konsekwencje - nie ułatwiać mu prowadzenia polityki zagranicznej – dodaje Marek Gieorgica.
Banaś nie bez powodu chowa się za instytucję państwową
Także w opinii Grzegorza Millera, właściciela agencji MillerMedia obecność Mariana Banasia na stanowisku szefa NIK będzie nieustającym źródłem problemów dla PiS, pożywką dla nieprzychylnych mediów i opozycji.
- Wizerunkowo to źródło ciągłego kryzysu i podważania wiarygodności rządu oraz polityków, którzy poręczali za krystalicznie czystą przeszłość szefa NIK. Wydaje się, że jedynym wyjściem z sytuacji dla PiS jest stanowcze odcięcie się od Mariana Banasia i wyjaśnienie do końca jego sugerowanych przez media nieprawidłowości majątkowych oraz doprowadzenie do jego dymisji. Ze strony prawnej odwołanie prezesa NIK jest - i bardzo dobrze - trudne i tu może tkwić dalsze źródło problemów dla PiS. Jeżeli Marian Banaś pójdzie na ostre zwarcie z rządem, jego sprawa będzie pożywką dla mediów przez następne miesiące i będzie świetnym pretekstem do podważania mandatu PiS do sprawowania skutecznych rządów - twierdzi Miller.
Według Piotra Czarnowskiego, prezesa agencji First PR sprawa Banasia jest z kategorii "jak jest każdy widzi, ale nie zaszkodzi powiedzieć, że jest inaczej". - Trochę tak jak Kurski o pluralizmie TVP albo KRS o aferze hejtowej. Dla PiS to żaden problem, zwłaszcza w dzisiejszej sytuacji, dla NiK także nie, na dłuższą metę, w końcu kto jeszcze oczekuje, że instytucje państwowe stoją na straży interesu publicznego? Za to jest ciekawy element w tej sprawie - Banaś użył metody często stosowanej za czasów PO, później już rzadziej i trochę zapomnianej - chowania się za instytucję publiczną i grożenia, że ktokolwiek porwie się personalnie na niego to porywa się na majestat tej instytucji. Moim zdaniem przy dzisiejszym stanie opinii publicznej metoda archaiczna i mało skuteczna - komentuje szef First PR.
Z kolei Krystian Dudek, właściciel Instytutu Publico przypomina, że przed wyborami PiS, jak każda inna partia na jej miejscu, musiał omijać temat, by nie generować jeszcze większych zasięgów tego niekorzystnego newsa. Obecnie PiS, może chcieć oczyścić pole, by nie dawać opozycji argumentu do krytyki na całą kadencję prezesa NIK, bo zapewne opozycja, obecnie dość szeroka, nie da wyborcom tego zapomnieć i każda decyzja NIK będzie opatrywana negatywnymi komentarzami. Zapewne sprawa będzie też podejmowana na forum UE.
- Problemem dla PiS może być fakt, że usunięcie prezesa NIK nie jest takie łatwe, najlepiej, gdyby podał się do dymisji sam, czego najwyraźniej nie chce zrobić. Zobaczymy jak mocno Marian Banaś będzie liczył się z wolą władz partii i dobrem całej formacji, którą jego sprawa obciąża i obiektywnie budzi wątpliwości nawet wśród jej wiernych zwolenników - dodaje nasz rozmówca.
Dołącz do dyskusji: Marian Banaś pozostając szefem NIK jest obciążeniem dla PiS i paliwem dla opozycji (opinie)