Dziennikarz „Gazety Wyborczej” wygrał z Polską w Strasburgu. „Autoryzacja to dowód rzetelności dziennikarskiej”
Marcin Kącki, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, wygrał sprawę z Polską przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Chodzi o opisaną przed dekadą tzw. seksaferę w szeregach Samoobrony. Trybunał uznał, że wyrok polskiego sądu naruszył art. 10 europejskiej konwencji praw człowieka i nakazał wypłacić dziennikarzowi zadośćuczynienie.
W grudniu 2006 r. Kącki opisał, jak Aneta Krawczyk z Samoobrony miała być molestowana przez szefów partii. Przytaczał także słowa byłej ekspertki Samoobrony, Anny Rutkowskiej, o obietnicach protekcji u europosła Marka Czarneckiego. Europarlamentarzysta wytoczył dziennikarzowi proces karny o zniesławienie. W 2010 roku sąd warunkowo umorzył sprawę, uznając winę Kąckiego, i odstępując od wymierzenia kary. Nakazał jednak wpłacić mu 1 tys. zł na cele charytatywne.
Marcin Kącki poskarżył się na ten wyrok do Strasburga, do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ten zadecydował ostatecznie, że decyzja polskiego sądu ingerowała w prawo dziennikarza do wolności słowa. Podkreślił również, że nie dopatrzył się w zachowaniu Kąckiego nierzetelności: wywiad z Anną Rutkowską został wysłany do autoryzacji, a rozmówczyni nie wniosła żadnych uwag czy poprawek.
Komentując ten wyrok, reprezentująca dziennikarza mecenas Beata Czechowicz powiedziała dla „Gazety Wyborczej”, że Trybunał uznał, iż „autoryzacja to dowód rzetelności dziennikarskiej, a dziennikarz ma prawo działać w zaufaniu do swojego rozmówcy”. - Ważne jest stwierdzenie, że nawet warunkowe umorzenie sprawy było w tym wypadku zbyt daleko idącą represją - powiedziała mec. Czechowicz.
Trybunał przyznał Marcinowi Kąckiemu 5 tys. euro zadośćuczynienia. Spółka Agora, wydawca „Gazety Wyborczej”, nie chce komentować wyroku.
Dołącz do dyskusji: Dziennikarz „Gazety Wyborczej” wygrał z Polską w Strasburgu. „Autoryzacja to dowód rzetelności dziennikarskiej”
A można, jak najbardziej. Jeszcze jak. Ale tylko, jeśli jesteś lewicowo-liberalną gazetą. W przeciwnym przypadku jest to tzw. fake news, za który grozi 5 lat pozbawienia wolności i wieczny ban na FB.