Redaktor naczelny „Polski”: nie uznajemy orzełka za nazistowską pamiątkę
Paweł Siennicki, redaktor naczelny „Polski Metropolii Warszawskiej” (Polskapresse) broni tekstu o nazistowskich pamiątkach, w którym znalazły się zdjęcia dwóch orzełków w koronie. - Nigdzie nie uznajemy naszych symboli za nazistowską pamiątkę. Rozpowszechnianie takich treści narusza nasze dobra - wyjaśnia Siennicki.
Cała sprawa dotyczy tekstu „Nazistowskie pamiątki w cenie”, który ukazał się w piątek 24 sierpnia br. w „Polsce Metropolii Warszawskiej”. Artykuł to tłumaczenie tekstu opublikowanego w brytyjskim „The Times”. Obok fotografii Adolfa Hitlera znalazło się w nim zdjęcie pokazujące nazistowskie pamiątki, czemu towarzyszył podpis: „Wśród kradzionych pamiątek są zarówno wojskowe medale, jak naczynia czy narzędzia stosowane przez nazistów m.in. w obozach śmierci”. Jednak na górnym zdjęciu z lewej oprócz faktycznych odznaczeń nazistowskich znalazły się dwa orzełki w koronie, używane przez polskie wojsko do października 1939 roku.
O artykule poinformował nas Jan Kulig, dziennikarz w przeszłości związany m.in. z Agorą i Radiem ZET, który zawiadomił policję i domaga się od redakcji „Polski” sprostowania, przeprosin i wpłaty ponad 30 tys. zł na cele społeczne (m.in. na rzecz IPN i Muzeum Powstania Warszawskiego). - Moim zdaniem zestawienie godła państwa polskiego ze słowami "nazistowskie pamiątki" i fotografią Adolfa Hitlera jest przekroczeniem prawa - ocenił Kulig - Przyznam, że gdy czytam takie artykuły jak ten, to czuję wstyd i zażenowanie - dodał (więcej na ten temat).
Jednak Paweł Siennicki, redaktor naczelny „Polski Metropolii Warszawskiej”, wyjaśnia Wirtualnemedia.pl, że sprawa wygląda zupełnie inaczej. - Polskie emblematy są również wykopywane z grobów poległych żołnierzy na wschodzie, których zamordowano tam tysiące. Takie są fakty. Są one również przedmiotem nielegalnego handlu, na szczęście nie cieszą się takim powodzeniem jak pamiątki po zbrodniarzach faszystowskich. Autor tej polemiki chyba nie wie o Katyniu, Charkowie i setkach grobów poległych Polaków - mówi nam Siennicki.
- Ileż trzeba mieć złej woli w sobie, żeby z tego opisu wysnuć wniosek, że redakcja uznała wojskowego orzełka za nazistowską pamiątkę? Skąd to wynika? - zastanawia się naczelny „Polski” i wyjaśnia: - Podpis pod zdjęciem wyraźnie mówi o kradzionych pamiątkach, tytuł odnosi się do niecnego procederu. I to w gazecie która wielokrotnie piętnowała przykłady kłamstwa oświęcimskiego, która tyle miejsca poświęca prawdziwej historii Polski.
Paweł Siennicki podkreśla, że w artykule redakcja zwraca uwagę na problem plądrowania grobów żołnierzy na Wschodzie i nigdzie nie uznaje naszych symboli za nazistowską pamiątkę. - To absurdalne. Ba uważam, że rozpowszechnienia takich treści narusza nasze dobra, na pewno moje dobra osobiste jako redaktora naczelnego. Czuje się osobiście dotknięty taką supozycją jako wnuk oficera Wojska Polskiego zamordowanego w obozie koncentracyjnym w 1943 roku - kończy Siennicki.
Jak poinformowała nas Magdalena Chudzikiewicz, rzecznik prasowa Polskapresse, poza przekazaniem nam tego oświadczenia wydawnictwo nie zamierza podejmować żadnych kroków w tej sprawie.
Dołącz do dyskusji: Redaktor naczelny „Polski”: nie uznajemy orzełka za nazistowską pamiątkę