J jak... YouTube. "Zasada 8 minut to jedna z największych i najczęściej powtarzanych głupot"
YouTube to dziś synonim wideo. Wśród wydawców widać tam mały wyścig zbrojeń. Dlatego do rozmowy zaprosiłem Michała Pietrzykowskiego, byłego szefa YouTube w Kanale Zero, który dziś stoi na czele YT w ZPR Media, gdzie wyskalował najpopularniejszy kanał wydawcy online w kraju ("Super Express"). Rozmawiamy o wszystkim co widać oraz tym, czego nie widać. O sprawdzonych sztuczkach, mitach i tym, jak dzisiaj robić YouTube, które nie tylko się ogląda, ale i zarabia.
Czy 15 sekund to długo?
Zależy w stosunku do czego.
W stosunku użytkownika z wideo.
Jeśli wideo jest źle zrobione, 15 sekund to koszmarnie długo. Zależy oczywiście, o jakim typie wideo mówimy: shorty czy zwykłe, dłuższe, ale generalnie te pierwsze sekundy są na YouTube kluczowe. Jeśli w początkowej fazie nie złapiemy uwagi widza, będzie ciężko uratować dalszą część, nawet jeśli jest naprawdę dobra
A może jeszcze krócej? Czy to prawda, że na pierwsze pięć sekund filmu trzeba poświęcić najwięcej czasu?
Pierwsze pięć sekund to musi być bomba, musi się dziać tyle, żeby ten użytkownik z nami został i zaciekawił się co dalej. Zwłaszcza w shortach.
Jak u Hitchcocka. A potem tylko mocniej?
Dokładnie. Choć sporo zależy też od formatu. W przypadku rozmów, najlepiej wyciąć kilka najmocniejszych i najbardziej mięsistych kawałków z całego wywiadu i dać je w szybkim montażu na początek. W reportażu może to być te 15-20 sekund, ale one muszą być bardzo przemyślane i zaplanowane. Początek filmu jest też bardzo ważny w kontekście cenzury na YouTube.
Dlaczego?
Pierwsze 45-60 sekund musi być bardzo, bardzo czyste, jeśli chodzi o zgodność z polityką YouTube. Jeśli damy tam wulgaryzmy, drastyczne przebitki czy za dużo wypikanych słów, to z automatu dostaniemy żółtego dolara i potem zaczyna się cała zabawa.
YouTube dokładniej sprawdza początek filmu?
Tak, moje doświadczenia pokazują, że ich automat przez pierwszą minutę patrzy naprawdę bardzo skrupulatnie. Później oczywiście też, ale te ryzykowne momenty warto przełożyć na dalszą część materiału i powinno być łatwiej.
To pikanie doprowadza do absurdu, bo zastraszeni twórcy pikają czasami do przesady, żeby tylko nie wypaść z karuzeli polecania algorytmu. W efekcie często zupełnie codzienne, bezpieczne słowa też są albo wypikane, albo wyciszone.
Algorytm się zmienia. Kiedyś w dobrym tonie faktycznie było pikanie wszystkiego, ale od niedawna nie trzeba w ogóle pikać. Potwierdził mi to opiekun YouTube, bo jestem z nimi w kontakcie. I z tymi z Polski, i z zagranicy. To masowe pikanie też spotykało się z dezaprobatą widzów, bo po prostu źle się im oglądało w ten sposób materiały. Pamiętam jak kiedyś dostaliśmy ostrzeżenie za to, że w materiale cztery razy padło słowo... Rusek.
Bo powinno być Rosjanin?
Tak, Rusek został zakwalifikowany jako mowa nienawiści.
To tak jak Polak i Polaczek.
Ale za “Polaczka” nie dostaniesz żółtego dolara, a z “Ruskiem” masz kontekst wojny. Odwołałem się od tej decyzji i w odpowiedzi dostałem wskazane czasówki, które naruszają standardy. Przesłuchiwałem je klatka po klatce i za każdym razem chodziło o “Ruska”.
Sporo mówisz o “żółtym dolarze”. To największy bat YouTube nad twórcami?
Żółty dolar znacząco ogranicza emisję reklam lub całkowicie je blokuje, więc to jest taka ciągła gra w kotka i myszkę, by ich nie dostać. Albo by dostawać ich jak najmniej. Wtedy zarabiamy więcej i szybciej. Jest jeszcze czerwony dolar, ale on dotyczy naruszania praw autorskich np. muzyką. Do tego ogranicza wyświetlenia, film nie wyskakuje w polecanych, więc to jest coś czego chcesz uniknąć.
Zmorą żółtego dolara jest to, że czasami nawet nie wiesz za co go dostajesz. Zdarza się, że wystarczy zmiana tytułu, opisu i miniatury, żeby zmienił się na zielony i wszystko śmigało. Ten algorytm bywa nieprzewidywalny, co też irytuje, bo nie są znane wszystkie zasady gry. Natomiast z doświadczenia wiem, że im kanał jest dłużej na rynku, tym jest bardziej ustabilizowany pod tym względem. Generalnie jeśli materiał może poczekać, to warto po prostu robić wszystko, żeby go puścić zielonym.
I co robić, by ich uniknąć?
Uniknąć się nie da, ale można zminimalizować. Dobrą praktyką jest założenie drugiego kanału, na którym odblokujemy monetyzację i testowanie tam przed wrzuceniem na kanał główny. Robiliśmy tak wielokrotnie.
Taka piaskownica, ale publiczna czy prywatna?
Ten kanał nie musi być nigdzie promowany, może być Waszym polem testowym, ale musi mieć włączoną monetyzację. Wtedy, gdy tam coś wrzucamy i widzimy, że dostaje żółtego dolara, to naprawiamy te fragmenty i dopiero leci na główny kanał, gdzie już wszystko jest po bożemu. A jeśli jest okej, to leci od razu. To bardzo bezpieczne rozwiązanie, bo gdy mamy jakiś kontrowersyjny film i co chwilę dostawalibyśmy na nim żółtego, to popsujemy sobie w ten sposób kanał, bo potem trudno odwrócić szybko rating jakości naszego kanału. A tak minimalizujemy ryzyko.
Brzmi jak ciągłe chodzenie po polu minowym, albo unikanie wzroku ostrej nauczycielki.
Ale można się tego nauczyć. Wbrew pozorom warto być fair i nie kombinować, bo YouTube to potem doceni. Jak przesyłasz film, masz 11 kafelków, którymi określasz swój film. Czy są tam szokujące treści, mowa nienawiści, wulgaryzmy, treści dla dorosłych i tym podobne. Do tego są podpunkty, więc łącznie jest ich aż 33. Nie ma sensu udawać, że jakiś film np. nie ma wulgaryzmów i liczyć, że algorytm tego nie zauważy
Ale czy jak zaznaczysz, na przykład, że są wulgaryzmy, to od razu jesteś na straconej pozycji?
Właśnie nie. To gra długoterminowa, bo budujesz w ten sposób rating swojego kanału. Pokazujesz im, że potrafisz dobrze oznaczać filmy i jesteś poważnym partnerem. A jak wrzucasz film z góry skazany na porażkę i udajesz, że “nie no, w nim nie ma nic kontrowersyjnego”, to po kilku takich akcjach wrzucą cię na czarna listę i musisz męczyć się z procesem odwołania.
Więksi wydawcy mają gorącą linię ze swoim opiekunem?
Jeśli masz takiego opiekuna, to jest dużo łatwiej, bo on ci pomaga i dokładnie mówi, co i jak masz zrobić. Mniejsze kanały są skazane na metodę prób i błędów.
Od jakiego poziomu dostaje się takiego opiekuna? Musisz aplikować czy sami się zgłaszają?
YouTube odzywa się sam i to jest uzależnione od tempa wzrostu kanału.
Czy liczba ma dziś subów znaczenie?
Nie ma, to mierzenie się na to, “kto ma większego”. Można oczywiście sprawdzić listę kanałów z największą liczbą subskrypcji, ale często ona ma się nijak do liczby wyświetleń, które pokazują faktyczną skalę popularności kanału. Są kanały, które mają koło miliona subów, a notuję bardzo mierne zasięgi, a są fajne, wielokrotnie mniejsze kanały, które pod względem odsłon przewyższają je kilkukrotnie.
Ale jest potrzebny jakiś punkt odniesienia, a ten jest prosty, konkretny i łatwo dostępny.
Te rankingi w Polsce, często robione przy użyciu narzędzia Social Blade, powinny być traktowane poglądowo. Liczbę subów można sprawdzić względnie prosto i szybko, bo jest publiczna, ale liczba wyświetleń podawana przez Social Blade nie jest dokładna i czasami w skali miesiąca może różnić się nawet o parę milionów. A zdarza się, że niektórzy naciągają je i sobie wyciągają precyzyjne dane z YouTube Studio, a innym zaniżone z Social Blade. I cieszą się, że są więksi.
To jak najlepiej porównać i sprawdzić, kto jest najlepszy?
Trzeba by wszystkich zapytać o screena z YouTube studio ze statystykami za dany okres.
Tylko wtedy niektórzy mogą pokazać środkowy palec i powiedzieć, że to ich wewnętrzne dane.
To wtedy ich nie ujmować w takim zestawieniu.
Czy reklamy w dłuższych materiałach ustawiasz ręcznie, chłodno kalkulując, gdzie najlepiej ją dać? Jak w Polsacie w trakcie filmu.
Ja zawsze praktykuje ręczne ustawianie reklam. Natomiast warto wyjaśnić tu jedną rzecz. To nie jest tak, że jeśli dam reklamę w momencie X, to 100% użytkowników zobaczy tę samą reklamę w tym samym momencie. Na to wpływa szereg czynników.
Jakich?
Jeśli dajmy reklamę np. w 5 minucie, a film będzie miał milion wyświetleń, to na pewno milion nie dostał w tym samym momencie reklamy, to już YouTube dobiera automatycznie. Wszyscy inni będą mieli inaczej, bo nie ma takiego wypełnienia reklamowego. Jakbyśmy odpalili tu w tej chwili ten sam film na 5 różnych urządzeniach, to na pewno na wszystkich nie wyglądałoby to tak samo.
Kiedy są największe żniwa na YouTube?
To dość ciekawe, bo w... listopadzie. Sprawdzałem to na kilku kanałach i wszędzie było tak samo – listopad przebił grudzień za każdym razem. Teraz w styczniu mocno to pospadało, bo budżety jeszcze się nie porozkręcały.
Masz YouTube Premium?
Mam.
Bez niego nie da rady pracować sensownie na YouTube?
Da się, ale spędzając na oglądaniu filmów tyle godzin dziennie, po prostu tracisz w ten sposób cenny czas, więc pomijam. Poza tym dla zarobków twórców to lepiej.
Więcej zarabiają, gdy ogląda ich ktoś z YouTube Premium niż oglądając reklamy?
Tak.
Największy mit, jeśli chodzi o tworzenie treści na YouTube to?
Zasada 8 minut. To możesz dać nawet do tytułu, bo to jedna z najczęściej powtarzanych głupot w kontekście YouTube, która krąży wśród ludzi.
Że wideo musi mieć minimum 8 minut, by zaczęło zarabiać z reklam?
No właśnie nie musi! Reklamy są zawsze, niezależnie od czasu filmu, ale ich ręczne ustawianie jest dostępne dopiero wtedy, gdy film ma minimum 8 minut.
To skąd ten fetysz 8 minut? Czy ustawiając ręcznie reklamy możesz zarabiać dużo więcej?
Nie można tu odpowiedzieć wprost, bo wszystko zależy od filmu. Jeśli masz 4 minutowy film, który prawie wszyscy obejrzą do końca z wszystkimi reklamami to on zarobi ci więcej niż 8 minutowy film, który ludzie odpuszczą w połowie. Nie ma sensu na siłę lać wody i dociągać do tych 8 minut za każdym razem.
Na czym dziś na YouTube zarabia się najwięcej?
Na live’ach, tam są największe RPM-y. Cały system reklamowy YouTube jest ciekawy, bo wiadomo, na stawki wpływa czas oglądania danego wideo, ale duże znaczenie ma także demografia i płeć. Im więcej masz kobiet na kanale, tym będziesz miał lepsze stawki czy ilość reklam. YouTube daje możliwość paru poziomów agresywności reklam: delikatny, co ileś minut i agresywny, który sam dobiera reklamy.
I który najczęściej stosowałeś, bo najlepiej działał?
Zazwyczaj ten agresywny.
A nie ma wielkiego czerwonego guzika z napisem “TERAZ REKLAMA”, żeby np. podczas transmisji na żywo wcisnąć go z reżyserki, widząc, że jest dobry moment?
Jest, ale rzadko go się stosuje, bo ten agresywny algorytm i tak rozegra to lepiej. Sporo ludzi ogląda też materiał już po transmisji live, gdzie można ustawić reklamy już ręcznie po zakończeniu, jak w przypadku zwykłego materiału.
Bardzo dobrze na YouTube zarabia się na rozrywce. To umiarkowana wiadomość dla wydawców.
Wideo rozrywkowe w stylu Friza i jemu podobnych jest bardzo angażujące. Tam całe materiały, minuta po minucie, trzymają wysoki poziom zaangażowania widzów, więc mają bardzo wysoki watch time. Ich widownia jest młoda, ogląda to wideo od deski do deski. Dziennikarskie tematy mają trudniej, bo grupa odbiorców jest starsza, więc ta widownia nie ma czasu oglądać tak dużo. Oni albo przerywają w trakcie, albo szukają takich skrótów informacyjnych. Dlatego teraz jest spora szansa dla kanałów tematycznych o wąskich specjalizacjach.
Trudno dziś znaleźć dobrego prowadzącego? Krzysztof Stanowski wskazywał to jako jedno z największych wyzwań i porażek Kanału Zero.
Co to znaczy dobry prowadzący?
Obejrzałeś tysiące materiałów i setki prowadzących...
Dziś to osoba, która przede wszystkim ma swoje zdanie i nie boi się go powiedzieć publicznie, rozumiejąc też skutki tego. Część tłumu pójdzie za nią, druga się nie zgodzi. Jak masz kontrowersyjne, mniejszościowe zdanie, to zrobisz wokół siebie trochę szumu, widzowie wtedy też bardziej się angażują.
I potem mamy wysyp takich pseudointeligentnych kanałów w stylu commentary z bagnem polaryzacji w komentarzach.
Ludzie lubią oglądać osoby, które są wyraziste i które maja swoje zdanie
Commentary to dziś najbardziej chodliwy format?
Jest popularny, bo się ogląda, jeśli ma dobrego prowadzącego oraz temat. Ale myślę, że to też kwestia stosunkowo łatwej i szybkiej produkcji, która nie angażuje wiele zasobów i czasu. Natomiast są też wady, bo jest osadzony w newsie, a newsy nie czekają, więc czasami trzeba je nagrywać bardzo szybko o bardzo różnych porach, bo liczy się czas, kto wrzuci coś jako pierwszy. W 8-9 minut można zrobić dziś bardzo solidny materiał commentary.
Pamiętasz najdziwniejszy komentarz, jaki zobaczyłeś pod filmem?
Pomęczyłem już dzisiaj węża, ale później jeszcze postukam truskawki.
Czy robienie miniaturek to dziś sztuka i warto mieć do tego dedykowaną osobę?
Są dzisiaj dwie szkoły robienia miniaturek.
Falenicka i otwocka?
Amerykańska i "reszta świata”. W tej pierwszej bardzo mocno eksponuje się postać, wbija ją mocno na pierwszy plan, nie dodaje się napisów. W drugiej z kolei kładzie się nacisk na dobry napis/cytat, nie zapominając o estetyce.
Dobra miniatura jest w stanie pociągnąć słabe wideo, a słaba położyć dobre wideo?
Zdecydowanie. Kiedyś przykładało się większą uwagę do tytułów, dziś ciężar przeniósł się w stronę miniatur. Dobra miniatura sprawia, że widz nawet nie musi czytać tytułu, a i tak klika, by obejrzeć wideo. YouTube wprowadził niedawno możliwość testowania trzech miniatur jednocześnie i wybiera najlepszą z tych, które wgramy. I to też pokazuje na co warto kłaść dzisiaj nacisk. Miejmy nadzieję, że będzie niebawem opcja testowania tytułów, to byłby przełom.
A czy miniaturki na YouTube nie są dziś takim odpowiednikiem clicbaitów w portalach? Tam często naprawdę leci się po bandzie.
Ale spójrz, te miniaturki są bardzo ładne wizualnie, trafiają w gust młodszej publiki, którą nie za bardzo interesuje, czy miniaturka jest spójna z treścią wideo. Doceniają np. komiksowy sznyt, po prostu im się podoba i tyle. Starsi oczekują, że w filmie będą mieli to, co obiecuje kreacja.
Co dziś jest już passe i straciło na znaczeniu, a kiedyś było na czasie?
Hashtagi. Kiedyś to miało znaczenie, a dzisiaj możesz wrzucić shorta wbrew wszystkim zasadom hashtagowym i on zrobi ci milionowe zasięgi.
Na shortach dziś sensownie się nie zarabia?
Nie, one mogą podbić zasięg kanału i dobrze konwertować na subskrypcje z przekierowań całego kanału.
A zauważyłeś przełożenie, że więcej shortów, na których promowaniu zależy YouTube’owi, przekłada się na lepsze traktowanie całego kanału przez algorytm?
Nie zauważyłem takiej zależności. YouTube wprowadził niedawno dłuższe shortsy, aż do trzech minut, ale aktualnie to niewypał.
Bo?
Z moich testów wynika, że w ogóle się nie oglądają, nie widać też, by jakoś mocniej je promował, więc nie ma sensu robić czegoś co kanibalizuje główny film. To ewidentnie faza mocnych testów.
Twoje trzy najlepsze sztuczki na YouTube?
Jeden – musisz nauczyć się obsługiwać żółte dolary: albo ich unikać, albo je zdejmować.
Dwa – bieżące reagowanie na to jak idzie film. Jeśli idzie słabo, to od razu podmieniasz tytuł, miniaturę i analizujesz wykres. Często temu samemu materiałowi można dać drugie, a nawet trzecie życie. Czasami można nawet zuploadować film na nowo.
Trzy – Reagowanie na potrzeby widzów. To oni budują z toba kanał, interakcja z widzami jest ważna. Nie trzeba odpisywać na każdy komentarz, ale warto czasem zadać otwarte pytanie, które podkręci dyskusję. Jest trochę zadymy w komentarzach, ludzie się angażują i YouTube to zauważa. Albo odpisywanie na czacie podczas live’a.
Cztery – ustawianie miniatur na shortach.
Na ile dziś sukces na YouTube to szczęście, a na ile strategia?
Szczęście możesz mieć do jednego-dwóch filmów, ale zbudowanie całego kanału, które regularnie utrzymuje dobre wyniki to już zaplanowana strategia. Często ludzie oglądają filmik i mówią “o kurde, ale fajne”, ale nie zauważają masy malutkich detali, które wpływają na ogólny odbiór. Ozdobniki wizualne, dźwiękowe, odesłania, przebitki i tak dalej. I niech taka jedna rzecz wpłynie na to, że film obejrzy 10% więcej osób, to w skali przychodów masz już sensowny pieniądz.
Kto dziś robi najlepszego YouTube w Polsce?
Książulo. Bardzo prosty content, który pokazuje, że nie trzeba jakichś fajerwerków i kosmicznego montażu, by robić milionowe zasięgi. Świetny model znaleźli też twórcy, którzy po prostu nagrywają swoje piękne życie i je pokazują. Contentem jest to, jak cudownie sobie żyją i chodzą wszędzie z kamerą. Prosty format, ludzie to oglądają. Dobrym przykładem jest Andziaks, która generuje tym ogromne zasięgi.
Absurd i pętla, bo to luksusowe życie i zagraniczne wakacje tych twórców, które widzowie tak chętnie oglądają są możliwe dlatego, że... to oglądają.
Ludzi to kręci.
To ja się gdzieś przeciwko temu wewnętrznie buntuje.
Taki znaleźli model biznesowy. To co, nagle mają nie nagrywać, jak się ogląda i pozwala im to na takie cukierkowe życie?
A co z kanałami, na których nie pokazujesz twarzy, tylko de facto za pomoc narzędzi tworzysz masowe kompilacje np. śmiesznych filmików z TikToka, YouTube, Instagrama, Facebooka. Zapinasz Adsensa, co tydzie wrzucasz coś nowego i reklamy lecą.
Jest to jakaś opcja, ale musisz mieć wbrew pozorom już trochę wiedzy technicznej, by to zrobić. Widziałem też trend na filmy, które pokazują po prostu spacer po danym mieście lub miejscu. Dodaje się do tego jakiegoś offa wygenerowanego przez AI i okazuje się, że ludzie naprawdę masowo to oglądają.
Co byś zmienił na YouTube, gdybyś jutro został jego szefem?
Aplikację YouTube Studio, jest fatalna i nie nadaje się do sprawnego i bieżącego zarządzania kanałem. Mały przykład, masz teraz live na kanale i z poziomu aplikacji nie możesz podmienić miniaturki. Musisz zrobić to na komputerze. Jeśli na telefonie spróbujesz zalogować się z przeglądarki do YouTube, to przerzuci cię do apki, w której tego nie możesz zrobić.
A co w YouTube sprawia, że masz ochotę wyrzucić monitor za okno i wyjść z biura?
Algorytmy, które są niejasne. Wiem, że ciągle wracam do tych żółtych dolarów, ale to jest moja zmora i będę powtarzał to jak mantrę. One czasami wyskakują nie wiadomo z jakiego powodu. Walczysz, kombinujesz, pilnujesz i nawet sam YouTube czasem nie wie, jaki jest faktyczny powód. Chciałbym wiedzieć po prostu na czym stoimy i jakie są zasady działania.
Największy grzech YouTube? Poza mobbingowaniem twórców żółtymi dolarami.
Paradoksalnie w pewnym momencie YouTube pozwalał na za dużo. I momentami nadal to robi. To YouTube wyhodował masę patostreamerów. Ich liczba już się wyraźnie zmniejszyła, patotwórcy przenieśli się raczej na inne platformy jak Twitch czy Kick, które pozwalają na więcej, ale trzeba pamiętać, gdzie się zaczęły ich kariery i dzięki czemu zyskali rozgłos.
Trudno dziś zacząć od zera na YouTube i wyskalować swój kanał?
Nie, trzeba mieć oryginalny pomysł i to się obroni. Do tego istotna jest osobowość, charyzma i czynniki zewnętrzne. Jeśli to zagra, masz dużą szansę na sukces. Opcjonalnie można postawić na treści kontrowersyjne, ale to ma krótkie nogi.
To trochę ogólny banał dotyczący każdej platformy.
Ale taka jest prawdziwa odpowiedź.
Jakbyś jutro rano miał zacząć swój kanał, to na co byś postawił, by mieć największą pewność, że się uda?
Poszedłbym w nisze, na pewno nie myślałbym o newsach i polityce, bo konkurencja jest za duża i trudno się przebić w walce z gigantami medialnymi. Samodzielnie nie dasz rady z nimi konkurować. Poszedłbym albo w jakieś tematyczne reportaże, albo lifestyleowy content dla młodszych.
Dołącz do dyskusji: J jak... YouTube. "Zasada 8 minut to jedna z największych i najczęściej powtarzanych głupot"
Dziękuję :)