Kto jeszcze wierzy w UFO? Recenzja polskiego serialu Netfliksa
„Projekt UFO” to serialowy debiut reżyserski Kaspra Bajona, który zabiera nas w podróż do wczesnych lat 80. na spotkanie z UFO. W miniserialu Netfliksa poza tajemniczymi ludźmi o wyglądzie żab, występują również Piotr Adamczyk, Mateusz Kościukiewicz i Maja Ostaszewska.

„Projekt UFO” jest produkcją niejednorodną, początkowo trudno nam zorientować się, czy twórcy kpią ze swoich bohaterów, czy zupełnie poważnie traktują ich losy. Sprawy nie ułatwia fakt, że część z nich wierzy w istnienie niezidentyfikowanych obiektów latających. Scenariusz Kaspra Bajona inspirowany jest rzeczywistymi wydarzeniami z 10 maja 1978 roku, które miały miejsce w Emilcinie (wieś w województwie lubelskim), gdzie rolnik Jan Wolski podobno spotkał dwóch przedstawicieli obcej cywilizacji.
UFO w Emilcinie
Wydarzenie to z czasem stało się medialną sensacją, a sam Wolski poddany został badaniom medycznym mającym sprawdzić jego wiarygodność. Był to także początek głośnej dyskusji nad „obcymi cywilizacjami”. Powstał również film dokumentalny „Odwiedziny, czyli u progu tajemnicy” relacjonujący wydarzenie. 15 października 2005 roku w Emilcinie, z inicjatywy fundacji Nautilus, został odsłonięty pomnik upamiętniający spotkanie Wolskiego z tajemniczymi przybyszami.
Serial Netfliksa mocno inspiruje się wydarzeniami z Emilcina, co nie przeszkadza w śledzeniu historii Jana Kunika (w tej roli Stanisław Pąk), który w Truskasach na Warmii spotyka Marsjan. Znając jednak historię, do której twórca nawiązuje, nie będziemy specjalnie zaskoczeni przebiegiem serialu.
Zanim jednak Jan Kunik stanie się gwiazdą PRL-owskich mediów, trafiamy na wykład amatora ufologa, Zbigniewa Sokolika (Mateusz Kościukiewicz). Sokolik podczas kameralnego spotkania, na które przybywa gwiazda telewizji, Jan Polgar (Piotr Adamczyk), opowiada o swojej hipotezie na temat pochodzenia obcych cywilizacji. Jest nimi zafascynowany, czyta książki, zgłębia rozmaite teorie, a nawet przypuszcza, że jego brat mógł w dzieciństwie zostać uprowadzony przez przedstawicieli tychże.
Po rozmowie z Janem Polgarem, który prowadzi program telewizyjny „Bliskie spotkania” i jest powszechnie znany jako badacz UFO, Sokolik rozpocznie podążanie tropem obcych widzianych przez Kunika w Truskasach. Relacja Kunika jest taka jakich wiele z tamtego okresu – niemożliwa do udowodnienia.

Telewizor oknem na świat
„Projekt UFO” nie skupia się na zgłębianiu teorii spiskowych, ale pokazaniu, jak zaczynają żyć w mediach. Przed epoką internetu, źródłem informacji była telewizja i prasa, gdy więc na Warmię przybywają dziennikarze, sprawa staje się coraz bardziej poważna i nabiera znaczenia. A gdy dociera do władz krajowych, każdy chce coś na niej ugrać. Historia o UFO działa jak współczesne fake newsy, lotem błyskawicy obiega kraj i staje się tematem numer jeden.
Telewizor dosłownie odgrywa ważną rolę w serialu, ponieważ dla większości bohaterów jest podstawowym oknem na świat. Awaria telewizora w domu jednej z postaci jest źródłem frustracji całej rodziny.
W podróży do PRL-u
Bajon ciekawie ogrywa motyw UFO, ale i tak barwniej wypada opowieść o estetyce PRL-u. Brawa dla Magdy Bem-Jankowskiej za kostiumy, które oglądamy w serialu. Zarówno moda męska (kożuchy, garnitury, stroje mężczyzn na warmińskiej wsi i tych z Warszawy), jak i damska (żakiety, garsonki, sukienki) przenosi nas do wczesnych lat 80. niczym do serialu „07 zgłoś się”. Co ciekawe, lokalna policjantka nazywa się Julia Borewicz (Julia Kijowska), zupełnie jak znany porucznik z serialowego hitu przełomu lat 70. i 80.
Świetnie spisała się również Anna Marzęda, odpowiedzialna za dekoracje wnętrz i scenografię. Biura ważnych dygnitarzy, studio telewizyjne, pokoje hotelowe, wiejskie domy i mieszkania warszawskich dziennikarzy, idealnie odtwarzają styl PRL-u, przywodząc wspomnienia takich produkcji jak „W labiryncie”, czy „Czterdziestolatek”.
Scenografia i kostiumy to fundamenty „Projektu UFO”, serial jest piękny wizualnie i choćby dla detali i drobiazgów przypominających o tym, że trafiliśmy do lat 80., warto go obejrzeć.

Najciekawiej wypada dynamika relacji między Polgarem a Sokolikiem. Ten pierwszy jest pewny siebie w zderzeniu z prowincjonalnym poszukiwaczem śladów UFO (czy jak sam mówi – USO). Sokolik nie potrafi „sprzedać” swojej wiedzy i przekonań, a Polgar zjadł zęby na telewizji, więc dobrze się uzupełniają do czasu, gdy ich interesy stają się sprzeczne.
Zarówno Kościukiewicz, jak i Adamczyk doskonale wypadają w swoich rolach. Każdy z nich zostawia nas z niedopowiedzeniem, co do intencji swojego bohatera. Dobrze wypada również drugoplanowa rola Mai Ostaszewskiej, a także wspominanej już niedowidzącej policjantki.
Czy warto obejrzeć „Projekt UFO”?
Serial na przestrzeni czterech odcinków opowiada nam, jak telewizyjna i rządowa machina zmienia ludzkie żywoty w zależności od tego, czego potrzebuje władza. „Projekt UFO” chętnie czerpie z polskiej historii minionej epoki, nawiązuje do popkultury tamtego czasu, bawi się modą, przygląda przeszłości.
Zabrakło jednak mocnego „statementu” twórcy, czyli Kaspra Bajona, mówiącego, jak on sam postrzega czasy dezinformacji i fake newsów, w których żyjemy. Z tego powodu cztery odcinki „Projektu UFO” sprawiają wrażenie projektu niedokończonego. Brakuje mu spoiwa, które zatrzymałoby widza na dłużej przed ekranem telewizora. Z tej historii można wydobyć znacznie więcej spostrzeżeń o polskim społeczeństwie.
Serial „Projekt UFO” od 16 kwietnia dostępny jest na platformie Netflix.
Dołącz do dyskusji: Kto jeszcze wierzy w UFO? Recenzja polskiego serialu Netfliksa
https://www.youtube.com/watch?v=q_xQ1L9j2-M