Mimo zajęcia 1,2 tys. serwerów, pirackie listy IPTV znów działają
Fiasko operacji wymierzonej w pirackie usługi IPTV w Europie. Choć w holenderskim mieście Den Helder zajęto budynek z 1200 serwerami nielegalnych platform, to użytkownicy list m3u maksymalnie przez kilka dni narzekali na „czarny ekran”. Piraci nie tylko przywrócili stream wielu stacji, ale także rozszerzyli ofertę.
23 maja w całej Holandii doszło do serii przeszukań i zatrzymań osób związanych z nielegalnym procederem. Kilka osób trafiło do aresztu w związku ze sprzedażą pirackich treści w streamingu. Organizatorzy procederu oferowali ponad 10 tysięcy kanałów z całego świata i 15 tysięcy materiałów wideo na żądanie. Naruszały one prawa wszystkich najpopularniejszych serwisów streamingowych (Netflix, Amazon Prime Video, Disney+, Apple TV+, Paramount+, HBO Max, Viaplay).
Chińscy sprzedawcy oferowali darmowy miesiąc w ramach przeprosin
Antypiracka operacja miała wpływ także na polskich użytkowników pirackich usług (szacuje się, że to 1,5 proc. społeczeństwa). Zamiast nielegalnie wykupionych kanałów na ich telewizorach i innych urządzeniach pojawił się czarny ekran lub ikonka buforowania. Klienci piratów szybko zaczęli szukać pomocy na forach internetowych i u sprzedawców na azjatyckich portalach zakupowych. Poinformowano ich, że po likwidacji centrum danych, streaming powróci w ciągu kilku dni.
Listy m3u są często sprzedawane przez Chińczyków na pół roku lub rok „z góry”. W związku z brakiem sygnału, część klientów piratów zapewniło sobie u dealerów list dodatkowy miesiąc subskrypcji za darmo. Niektóre kanały zaczęły działać już dzień po przeprowadzeniu antypirackiej operacji, inne nieco później. Nie brakuje też usług, które rozszerzyły ofertę programową. Na przykład o kanały z Nowej Zelandii, które wcześniej nie były dostępne.
Choć kanały linearne są znowu oferowane przez piratów, to problemy mogą występować z treściami wideo na żądanie z platform typu Netflix. Część materiałów została uszkodzona, inne są pozbawione napisów w poszczególnych wersjach językowych. Z polskim lektorem popularne seriale przeważnie nie są oferowane. Rzadko też można trafić na treści w jakości 4K, co gwarantuje legalna subskrypcja. Nowe odcinki poszczególnych produkcji trafiają też najczęściej do nielegalnych platform z opóźnieniem.
W Holandii piractwo najpopularniejsze w Europie
Właściciele praw autorskich od dawna naciskają na Komisję Europejską w sprawie surowszej walki z piractwem. Chcą, żeby operatorzy w ekspresowym tempie blokowali serwery z nielegalnym streamingiem. Zarzucają Brukseli opieszałość w tym zakresie i brak zdecydowanych kroków. Holandia przoduje w Europie pod względem popularności piractwa IPTV (8,2 proc. populacji). We wszystkich krajach Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii piratów ma być 17 mln.
Serwis Broadband TV News zauważa, że już w 2018 roku blisko milion Holendrów płaciło 6,82 euro miesięcznie (93 mln euro rocznie) za nielegalne subskrypcje. W ciągu 5 lat ich popularność wzrosła, bo widzowie wymienili telewizory na nowsze i wzrosła popularność streamingu. W Niderlandach oferta płatnej telewizji jest droga, a rynek legalnych serwisów rozdrobniony. To sprzyja rozkwitowi piractwa. Na świecie pod tym kątem przodują Stany Zjednoczone.
Choć amerykańskie koncerny najczęściej apelują o zdecydowaną walkę z piractwem, to w sklepie Google Play na telewizorach i przystawkach z Android TV lub Google TV bez problemu można znaleźć aplikacje, które służą do odtwarzania pirackich list m3u z kanałami i treściami VOD. Sporadycznie są blokowane niektóre aplikacje. Taki los spotkał na przykład Smart IPTV. Dla bardziej zaawansowanych technicznie użytkowników problemem nie jest jednak ich „ręczne” wgranie. Antypirackie operacje, jak ta w Holandii, nawet jeśli są udane tylko częściowo, mogą zniechęcać część klientów do piratów. Jeśli raz nie obejrzą pożądanego meczu, to prędzej zdecydują się na legalny abonament.
Dołącz do dyskusji: Mimo zajęcia 1,2 tys. serwerów, pirackie listy IPTV znów działają