„Newsweek jak Super Express” - list do Tomasza Lisa ws. braku autoryzacji
Muzyk Tymon Tymański jest oburzony tym, że w poświęconym mu artykule opublikowanym w zeszłym tygodniu przez „Newsweek Polska” nie uwzględniono autoryzacji jego wypowiedzi. Autor tekstu wyjaśnia, że muzyk przesłał autoryzację za późno.
Na dotyczący go artykuł w „Newsweeku Polska” (Ringier Axel Springer Polska) - zatytułowany „Jestem Faustem”, a napisany przez Sebastiana Łupaka - Tymon Tymański zareagował na swoim blogu już w ubiegły poniedziałek, zaraz po ukazaniu się numeru pisma z tym tekstem. Muzyk oburzył się, że jego wypowiedzi ukazały się w artykule przed autoryzacją. Dlatego na blogu zamieścił je w całości, z uwzględnieniem swoich poprawek.
We wtorek Tymon Tymański dokładniej przedstawił całą sytuację we wpisie zatytułowanym „Panie Tomaszu Lis!”. „Rzeczony tekst [‘Jestem Faustem’ - przyp.red.’] opiera się na mojej wypowiedzi z wtorku 7 maja b.r., która nie została przeze mnie autoryzowana. Tekst do autoryzacji dostałem w piątek o pierwszej w nocy, odesłałem go koledze Łupakowi tego samego dnia o 18:45. Okazało się, że moje (znaczne) poprawki oraz zgoda nie były nikomu potrzebne” - opisuje Tymański. „W redakcji ‘Newsweeka’ zamówiono krwisty tekst o kontrowersyjnym artyście, który już w następny poniedziałek postanowiono rzucić na półki niczym smaczne kąski dziennikarskiej świeżonki. Nikomu nie zależało na pogłębieniu merytoryki, uwypukleniu rzeczowości, podniesieniu jakości artykułu. Nikt nie dał mi szansy pełnej eksplikacji i korekty. Jakbym był jakimś skorumpowanym politykiem, którego należało wkręcić, podjudzić i ukradkiem włączywszy magnetofon, udowodnić mu grube sukinsyństwo. To metoda najgorszych szmatławców, tak nie robią porządne periodyki” - ocenia artysta.
Tymański zaznacza, że do tej pory tylko raz spotkał się z podobną sytuacją - kiedy kilka lat temu udzielił wywiadu „Super Expressowi”. „Szybko zrozumiałem, że są gazety, których dziennikarzy należy unikać szerokim łukiem. Od tej pory będę takim samym łukiem unikał ludzi z Pańskiej redakcji” - pisze muzyk do Tomasza Lisa. „Najwyraźniej bezpardonowa walka na łokcie o liczby sprzedaży nie służy współczesnemu dziennikarstwu, któremu usiłuje Pan przewodzić i prawić morały. Jak widać, bezpodstawnie” - ocenia artysta, dodając, że w poniedziałek tekst z „Newsweeka” znalazł się na stronie głównej portalu Onet.pl. „Czy Pan wie, do czego przyłożył Pan rękę? Puścił Pan dalej kiepski, oszukańczy wywiad. Pan lub ktoś z Pana kręgu frywolnie kupczy nieautoryzowanym, pismackim badziewiem. To trochę jak dziennikarskie paserstwo – sprzedawać coś, co zostało niejako wykradzione, zmanipulowane, zdeformowane, co szkodzi autorowi wypowiedzi i na co absolutnie nie otrzymał Pan jego autorskiej zgody. Be, Panie Lis” - podsumowuje Tymański.
Sebastian Łupak w rozmowie z Wirtualnemedia.pl potwierdza, że artykuł do autoryzacji wysłał Tymańskiemu w nocy z czwartku na piątek, ale dodaje, że artysta obiecywał, że odeśle tekst z poprawkami w piątek do godz. 13. - Problem w tym, że to Tymon, mimo wielu przypomnień ze strony redakcji, nie zdołał przekazać autoryzacji na czas. Nie otrzymałem jej ani o 13.00, ani o 17.00, ani o 20.00 - opisuje Łupak. - W końcu redakcja uznała, że dochowaliśmy wszelkich dziennikarskich obowiązków - zgodnie z prawem prasowym umożliwiliśmy rozmówcy dokonanie autoryzacji. W okolicach godz. 21.00 Tymon przesłał autoryzację wraz z informacją, że przez cały dzień miał różne obowiązki i sprawy do załatwienia, m.in. audycję radiową, spektakl i wykastrowanie kota ojca. Żałujemy, że wszystkie okazały się ważniejsze od autoryzowania wywiadu, choć mamy nadzieję, że kot czuje się dobrze - dodaje dziennikarz.
Według danych ZKDP, średnia sprzedaż ogółem „Newsweeka Polska” w I kwartale br. wyniosła 133 105 egz. (zobacz szczegółowe dane).
Dołącz do dyskusji: „Newsweek jak Super Express” - list do Tomasza Lisa ws. braku autoryzacji