Dziennikarz „Super Expressu”: władze Wrocławia próbowały mnie skorumpować posadą w klubie piłkarskim
Marcin Torz z „Super Expressu” twierdzi, że urzędnik z wrocławskiego ratusza zaproponował mu niedawno posadę w zarządzie Śląska Wrocław z pensją sięgającą 34 tys. zł. - Odmówiłem. Potem jednak zacząłem się zastanawiać, jak dalece władze Wrocławia są w stanie się posunąć, żeby wyeliminować mnie z rynku medialnego - skomentował Torz. Prezes Śląska podał, że rozmowy z dziennikarzem były prowadzone przez kilka tygodni. - Ja naprawdę widziałem w jego oczach zaangażowanie, chęć wielkiej współpracy. Dlatego naprawdę nie wydaje mi się, aby "praca marzeń", bo taka to też zapewne była praca dla Marcina, który przecież też kocha ten klub, była jakąkolwiek "próbą korupcji dziennikarza - podkreślił.
W ostatnich dniach we wrocławskich mediach pojawiły się nieoficjalne doniesienia, że nowym wiceprezesem Śląska Wrocław zostanie Marcin Torz, dziennikarz „Super Expresu” relacjonujący przede wszystkim wydarzenia w tym mieście.
- To już praktycznie przesądzone. W piątek Rada Nadzorcza piłkarskiego Śląska Wrocław powoła na stanowisko wiceprezesa klubu dziennikarza "Super Expressu" Marcina Torza. Część obowiązków pełnionych dotychczas przez nowego prezesa zarządu - Patryka Załęcznego - przejmuje z kolei były dziennikarz m.in. "Gazety Wrocławskiej", a potem rzecznik prasowy KGHM Zagłębia Lubin - Michał Sałkowski. - informowała we wtorek „Gazeta Wrocławska”. Śląsk jest kontrolowany właścicielsko przez miasto Wrocław.
Marcin Torz o propozycji dot. Śląska Wrocław
W środę wieczorem Marcin Torz zapowiedział na platformie X, że nie zostanie wiceprezesem Śląska Wrocław. - A oto historia, jak władze Wrocławia próbowały wyeliminować i skorumpować niezależnego dziennikarza, czyli mnie. To wszystko jest niewiarygodne, a wyglądało tak - podkreślił.
Torz podał, że w sierpniu dostał „od ważnego urzędnika propozycję objęcia posady wiceprezesa klubu Ekstraklasy za 15 tysięcy miesięcznie”. - Była absurdalna. Szokująca. Nie mam przecież żadnego doświadczenia w prowadzeniu klubu ani w jakiejkolwiek innej działalności gospodarczej. Zero wiedzy na ten temat. Nic. Bo jestem „tylko” dziennikarzem. Odmówiłem - opisał.
Zaznaczył, że zdecydował się podjąć prowokację z urzędnikiem, żeby „określić do czego zdolni są ci ludzie, byle tylko zamknąć usta dziennikarzowi”. - Pierwsza propozycja była „niska”. Czyli wspomniane 15 tysięcy netto miesięcznie. Nie odzywałem się kilka dni. Sami więc zapytali, jaka jest moja opinia (skrin). Nie zmartwiło ich to jednak. Szybko wrócili z nową GIGANTYCZNĄ ofertą. 34 tysięcy brutto, czyli jakieś 27 tysięcy miesięcznie! (skrin) - relacjonował.
Na potwierdzenie dziennikarz zamieścił przy wpisie dwa screeny z fragmentami korespondencji na Messengerze (nie podało personaliów osoby, z którą rozmawiał). - „Chcemy, żebyś był po naszej stronie” - usłyszałem. Szybko też okazało się, że zaoferowanie mi takich sum to dopiero początek - zaznaczył. Zacytował też kolejną otrzymaną wiadomość: „Mamy po swojej stronie już 11 dziennikarzy. Nie będziesz pierwszy”.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu
"Mamy po swojej stronie już 11 dziennikarzy. Nie będziesz pierwszy".
— Marcin Torz (@MarcinTorz) September 13, 2023
Marcin Torz przypomniał, że jako dziennikarz „ujawnił wszystkie afery prezydenta Jacka Sutryka”. - Zakup domu od prezesa klubu, który dotuje gmina, rady programowe jako narzędzie do wyciągania kasy dla kumpli, rady nadzorcze dla siebie i swoich w innych miastach Polski, afery w TBS, Zoo i wiele, wiele innych - wyliczył.
Prezes Śląska Wrocław: rozmowy z Marcinem Torzem od kilku tygodni
W czwartek Patryk Załęczny, od kilku dni prezes Śląska Wrocław, w obszernym wpisie na platformie X przypomniał, że sam na ostatnim spotkaniu z sympatykami klubu potwierdził, że Marcin Torz jest jednym z kandydatów na stanowisko wiceprezesa.
- Po tym, gdy otrzymałem szansę poprowadzenia Śląska, rozpocząłem rozmowy z osobami, które swoimi kompetencjami i doświadczeniem, mogłyby wzmocnić naszą administracyjną drużynę. Stąd m.in. propozycja dla mieszkającego od blisko 20 lat we Wrocławiu Michała Sałkowskiego, który miał poprowadzić dział marketingu - opisał.
- Znałem jego odległą przeszłość, jednak nie zdawałem sobie sprawy, że zostanie tak szybko skreślony - po prostu, wierzyłem w jego profesjonalizm i to, że swoją ciężką pracą, bo takiej się nie boi, wybroni swoją pozycję. Aby nie eskalować tego problemu, wczoraj się rozstaliśmy - podobnie jak z operatorem, który również nie został zaakceptowany, jednak dla dobra naszego klubu, dla kibiców, postanowiliśmy rozwiązać z nim umowę - poinformował.
Załęczny podkreślił, że podobnie było w przypadku Marcina Torza. - Znamy się od dłuższego czasu, szanujemy się, myślę, że nawet lubimy, dlatego z mojej strony otrzymał propozycję dołączenia do mojego zespołu. Wiem, że Marcin ma ostre pióro i nie każdemu pasuje jego styl, natomiast jest też dziennikarzem z 20-letnim doświadczeniem, z rozległymi kontaktami i wiedzą, jak działają media. Nie oszukujmy się, patrząc przez pryzmat ostatnich miesięcy, doświadczenie w tym zakresie przyniosłoby klubowi wiele korzyści - wyliczył.
Dodał, że rozmowy z Torzem były prowadzone od kilku tygodni. - Wspólnie analizowaliśmy sytuację, jaką mamy aktualnie w klubie, szukaliśmy nawet pomysłów na atrakcyjne akcje marketingowe i planowaliśmy nowe kreacje, które zachęcą kibiców do jeszcze większej frekwencji. Nie ma co ukrywać, że wątek finansowy jest dość istotny, dlatego Marcin też miał wiedzę, jakie klub ma możliwości w tym zakresie. Uczciwa wymiana informacji (taką miałem nadzieję). Rozmowy były naprawdę zaawansowane, ale też pełne dobrej energii i - tak to wtedy czułem - wielkiej radości z możliwości pracy w Śląsku, która nas czeka - opisał.
- W ostatnich dniach - kiedy informacja zaczęła przebijać się do świata mediów i kibiców, spotkaliśmy się ze zdecydowanym sprzeciwem - zaczęło się wyciąganie jego wpisów, które nie zawsze były pochlebnymi w stronę klubu. Jeszcze kilka dni temu - podobnie jak w przypadku Michała - byłem przekonany, że fani dadzą Marcinowi szansę i będą rozliczali go z wykonywanej pracy, z zaangażowania dla Klubu, efektów, jakie przyniesie ta współpraca. Niestety, poziom niezadowolenia zdecydowanie wzrastał i sam na sobie zacząłem odczuwać negatywne efekty tych decyzji - przyznał szef Śląska.
OŚWIADCZENIE
Drodzy kibice, szanowni czytelnicy - na ostatnim Śląskowym Gadaniu, na które zostałem zaproszony, potwierdziłem, że Marcin Torz jest jednym z kandydatów na stanowisko wiceprezesa naszego Klubu. Po tym, gdy otrzymałem szansę poprowadzenia Śląska, rozpocząłem…— Patryk Załęczny (@pzaleczny) September 14, 2023
Podał, że w środę o godz. 16 wspólnie z dyrektorem departamentu nadzorującego pracę miejskich spółek we Wrocławiu przekazał dziennikarzowi, że nie będzie on rekomendowany radzie nadzorczej na stanowisko wiceprezesa.
- Bo - jeszcze raz - to nasz wspólny Klub i chcę i liczę się ze zdaniem wielu osób, które go tworzą - czyli Wami. Zdaję sobie sprawę, że była to dla Marcina trudna do zaakceptowania decyzja, zwłaszcza, że w ostatnich tygodniach Marcin bardzo mocno zaangażował się także w budowanie swojego przyszłego zespołu w strukturach Śląska, proponując konkretne osoby do zatrudnienia - stwierdził Patryk Załęczny.
- Widziałem, że ta sytuacja mocno Marcina zaskoczyła, ale rozstaliśmy się w zgodzie, bez jakichkolwiek złośliwości. Po prostu mi po ludzku przykro, że nasze tygodnie wspólnych ustaleń, jak zmienić Śląsk na lepsze, totalnie legły w gruzach, kiedy w internecie pojawił się wpis Marcina o dziennikarskim śledztwie. Ja naprawdę widziałem w jego oczach zaangażowanie, chęć wielkiej współpracy. Dlatego naprawdę nie wydaje mi się, aby "praca marzeń", bo taka to też zapewne była praca dla Marcina, który przecież też kocha ten klub, była jakąkolwiek "próbą korupcji dziennikarza - zaznaczył.
- Ja nie jestem politykiem, jestem po prostu osobą, która chce pracować dla dobra naszego wspólnego, Wielkiego Śląska Wrocław - podkreślił prezes klubu.
Marcin Torz w „Super Expressie” od 8 lat
Z „Super Expressem” Marcin Torz jest związany od 2015 roku, a w branży mediów pracuje łącznie od dwóch dekad.
W listopadzie ub.r. na Twitterze pojawiło się zdjęcie ze Stadionu Miejskiego we Wrocławiu pokazujące, jak Torz przechyla do ust kieliszek. - To było na @TarczynskiArena, podczas meczu @SlaskWroclawPl z @LegiaWarszawa. Byłem tam prywatnie, z kolegami. To wygląda na zdjęcie z monitoringu stadionu, który jest spółką miejską. Czy wy mnie śledzicie? Panie prezydencie @SutrykJacek, czy mogę czuć się bezpieczny? - spytał dziennikarz.
Dołącz do dyskusji: Dziennikarz „Super Expressu”: władze Wrocławia próbowały mnie skorumpować posadą w klubie piłkarskim