Dzięki dyrektywie Omnibus klienci dowiedzą się, czy to naprawdę promocja. Sklepom jednak zdarza się "zapomnieć" o przepisach
Obowiązująca od nowego roku dyrektywa Omnibus nakłada na sklepy stacjonarne i internetowe obowiązek informowania, jaką najniższą cenę w ostatnich 30 dniach miał wystawiony na promocji towar. W praktyce sklepy radzą sobie różnie z egzekucją nowych przepisów.
Dyrektywa Omnibus stanowi wdrożenie unijnych przepisów, których celem jest ochrona interesów konsumentów kupujących podczas akcji wyprzedażowych, takich jak Black Friday, Cyber Monday, wyprzedaże świąteczne.
Klient zyskuje prawo do bardziej transparentnego prezentowania zmian cen, sprzedawca ma zaś obowiązek informowania, jaka była najniższa cena przecenionego produktu czy usługi w okresie 30 dni przed aktualną obniżką. To nie wszystko - oferty z e-commerce odpłatnie wyróżnione na stronie będą musiały zostać stosownie oznaczone.
- W ustawie o prawach konsumenta zostaną wprowadzone nowe definicje takie jak: internetowa platforma handlowa czy dostawca internetowej platformy handlowej. Na dostawcę internetowej platformy handlowej zostaną nałożone nowe obowiązki informacyjne polegające na: konieczności poinformowania konsumenta, w sposób jasny i zrozumiały o głównych parametrach decydujących o plasowaniu ofert przedstawionych konsumentowi oraz o tym, czy osoba trzecia oferująca swoje towary, usługi lub treści cyfrowe na internetowej platformie handlowej jest przedsiębiorcą. Dzięki temu ostatniemu konsument będzie wiedział, czy zawarta przez niego na internetowej platformie handlowej umowa kupna będzie podlegała ochronie przepisów prawa konsumenckiego – wyjaśniała adwokat Gabriela Halla-Popławska.
Sklepy informują o zmianach cen z miesiąca. Albo nie
Jak w praktyce radzą sobie sklepy z nowym obowiązkiem informacji o najniższej cenie? Na przykład na stronie internetowego popularnej sieciówki H&M przy produktach na świąteczno-noworocznej promocji najniższej ceny z ostatnich 30 dni jeszcze nie zamieszczono.Podobne praktyki zauważyliśmy na platformie zakupowej Zalando.
Skriny ze strony sklepu internetowego H&M
Skrin ze strony sklepu internetowego Zalando
Sprzedający elektronikę Euro RTV AGD podaje "poprzednią najniższą cenę", która w niektórych przypadkach jest niższa od tej, którą sieć obecnie proponuje jako "promocyjną. Płyta indukcyjna jednej z marek w noworocznej wyprzedaży kosztuje 1299 zł, a jej poprzednia najniższa cena to 1099 zł.
Podobną taktykę zauważyliśmy na stronie sklepy Witchen z galanterią. Przykładowo, walizka z polikarbonu geometryczna na promocji kosztuje 359,90 zł. Zgodnie z obowiązkiem informacyjnym, najniższa cena tego produktu z ostatnich 30 dni przed wprowadzeniem obniżki to 299,90 zł.
Z kolei najniższa cena z walizki z żebrowaniem (na promocji 279,9 zł) w ostatnim miesiącu wyniosła jedynie 237,91 zł.
Obowiązek archiwalnej informacji o cenach spoczywa także na sklepach stacjonarnych. Poniżej przykład z obuwniczego CCC.
fot. Justyna Dąbrowska-Cydzik, Wirtualnemedia.pl
Od 1 stycznia nowe cenówki na przecenianych produktach wprowadziła Biedronka. Jak podaje w komunikacie dla mediów, etykiety cenowe produktów oferowane klientom w ramach części promocji będą zawierały: aktualną cenę promocyjną, za którą nabędziemy towar, cenę referencyjną (czyli najniższą cenę danego produktu z ostatnich 30 dni) oraz cenę regularną tego produktu.
Eksperci: koniec fikcyjnych promocji
Czas na kolejny etap rozwoju rynku e-commerce: większą profesjonalizację i transparentność, stawiające klienta w centrum uwagi - uważa w komentarzu dla Wirtualnemedia.pl Kacper Skoczylas, szef marketingu produktu _Stores w cyber_Folks (spółce z grupy R22).
Zdaniem eksperta, unijna dyrektywa Omnibus, choć skupia się na ochronie praw konsumenta, w rzeczywistości ma przynosić korzyści także dla drugiej strony rynku, czyli sprzedawców.
- Dzięki implementacji nowych przepisów unijnych do swoich witryn sprzedażowych firmy miały w ten sposób zbudować trwalsze i bardziej przejrzyste relacje z kupującymi. Jednak jak to na razie wygląda w praktyce, pokazują pierwsze dni nowego roku. Niektórzy gracze, wliczając tych największych, owszem wdrożyli wymagane zmiany, ale w wybranych przypadkach styl, w jakim to zrobiły pozostawia wiele do życzenia - ocenia ekspert dla Wirtualnemedia.pl. - Część sprzedawców bowiem zdecydowanie utrudnia dotarcie do tych informacji. Dlatego też obowiązywanie dyrektywy Omnibus może być postrzegane jako szansa i korzyść (tak się dzieje w przypadku podmiotów, które działają tu zgodnie z dobrymi praktykami), ale także jako obowiązek i niepotrzebny koszt (firmy, które nie dokładają należytej staranności w prezentacji tych informacji). Czas pokaże, w którym kierunku pójdzie dominująca część rynek e-handlu - podsumowuje Kacper Skoczylas.
Katarzyna Iwanich, prezes zarządu Insightland z grupy Hexe Capital ocenia: - Dyrektywa Omnibus ma na celu przede wszystkim zniwelowanie problemu oferowania przez e-sklepy fikcyjnych promocji – np. poprzez celowe zawyżanie przez sprzedawców cen towarów, by za chwilę znów je obniżyć, dając klientom złudne poczucie, że kupują coś taniej.
Dalej specjalistka wyjaśnia: - Ponadto ma ona ukrócić proceder umieszczania w Internecie fałszywych opinii i komentarzy o produktach, które nierzadko wprowadzają kupujących w błąd. Z perspektywy sprzedawców to duża zmiana, bo od teraz zdecydowanie bardziej transparentnie muszą komunikować swoje ceny oraz politykę rabatową. Kupującym z kolei daje możliwość głębszej analizy historii cen produktów, które nabywają. Dyrektywa ta, stworzona z myślą i dla konsumentów, zmobilizuje ich do szukania lepszych cenowo ofert i ustrzeże ich przed fałszywymi promocjami. Jej efekt najbardziej widoczny będzie podczas sezonowych wyprzedaży czy corocznych promocji jak Black Friday, czy Black Week. Może się nawet okazać, że w wielu przypadkach ceny w tym czasie mogą już nie być tak atrakcyjne, jak kupujący sądzili dotychczas - mówi Katarzyna Iwanichw komentarzu dla Wirtualnemedia.pl.
Dołącz do dyskusji: Dzięki dyrektywie Omnibus klienci dowiedzą się, czy to naprawdę promocja. Sklepom jednak zdarza się "zapomnieć" o przepisach
Mam swoje lata i ceny podstawowych produktów ogarniam a jak nie to pogiglam internet i mi powie.
Fakt, pewne sklepy przeginają i mają produkty w promocji od lat kilku a cena jest regularna.
No i tyle, nikt tego nie będzie sprawdzał. Tak mi się wydaje.