Tomasz Lis nie stracił właśnie resztek autorytetu. Nie można stracić tego, czego się nigdy nie miało (felieton)
Sprawa rządów Tomasza Lisa w “Newsweeku” wróciła po niemal dwóch latach, dzięki kolejnemu tekstowi Szymona Jadczaka i w związku z ostatecznym umorzeniem śledztwa przez prokuraturę. A przy okazji rozbudziła pokoleniową dyskusję o stylu zarządzania w mediach i “upadłym idolu”. Rzecz w tym, że dla ludzi urodzonych w latach 90. i później Tomasz Lis nigdy, ale to nigdy nie był autorytetem.
Dołącz do dyskusji: Tomasz Lis nie stracił właśnie resztek autorytetu. Nie można stracić tego, czego się nigdy nie miało (felieton)
Na siebie popatrzcie - języka polskiego byście się wreszcie nauczyli. Z zasadami pisowni byście się zapoznali.
To nie był autorytet ani teraz, ani w latach 90. Nigdy. To był prezenter telewizyjny i tyle.
Chyba autorytet dla bezmyślnej gawiedzi. W gruncie rzeczy to prostak i cham, któremu woda sodowa uderzyła do głowy.
Czy ma jakaś konkretna wiedzę na jakiś konkretny temat? Czy tylko gadać potrafi?
O polityce to wszyscy bez wyjątku potrafią rozprawiać.
To najgorszy typ dziennikarza. Uważa, ze jak publicznie występuje i ma jakaś popularność to znaczy ze wie lepiej od innych. I zaczyna w to wierzyć. Szkoda czasu na typa.