Media i politycy dyskutują o samopodpaleniu. Dziennikarze podzieleni: to tylko ostatni krok w chorobie
W niedzielę po południu portal Oko.press poinformował o śmierci Piotra S., który podpalił się w proteście przeciw działaniom polityków. W serwisie opublikowano też nekrolog, a w miejscu samospalenia gromadzą się media. - Podjął desperacką decyzję, by ze swego samobójstwa uczynić znak - pisze Piotr Pacewicz, redaktor naczelny Oko.press. Dziennikarze są podzieleni w ocenie wykorzystywania tragicznej śmierci mężczyzny. - W poczuciu skrajnej bezsilności zdecydował się na straszny okrzyk bólu. Nie mamy prawa nie słyszeć - apeluje Tomasz Lis. - To tylko ostatni krok w ciężkiej chorobie - ocenia Igor Sokołowski.
Dołącz do dyskusji: Media i politycy dyskutują o samopodpaleniu. Dziennikarze podzieleni: to tylko ostatni krok w chorobie
"Terrorysta Andrzej Ż."
"Pod kancelarią premiera nie podpalił się szlachetny bohater, który walczy o wzniosłe cele. Nie podpalił się tam bezkompromisowy tropiciel korupcji. Zrobił to ktoś, kto przy pomocy aktu terroru (skierowanego wobec samego siebie) próbował na nas coś wymusić ...
... nie ma takich spraw, które w demokratycznym kraju dawałyby prawo do samospaleń. Bo w demokratycznym kraju wszyscy się umówiliśmy, że problemy rozwiązujemy inaczej. Poprzez wolne media, partie polityczne, organizacje pozarządowe. Ryszard Siwiec w Peerelu i tybetańscy mnisi w Chinach nie mieli tej możliwości. O wolności marzyli i w imię tego marzenia decydowali się na desperacki krok. Jest coś wyjątkowo niedobrego w powtarzaniu ich gestów w kraju, który wolność odzyskał ...
... Terroryści - niezależnie jakie przesłanki nimi kierują, a bywają przecież te przesłanki szlachetne - są w demokratycznych krajach piętnowani i izolowani. Tymczasem u nas Andrzeja Ż. odwiedza w szpitalu premier. I ogłasza, że stosowne służby po raz kolejny sprawdzą jego doniesienia. Jednym słowem: cel terrorysty został osiągnięty. Znajdą się zapewne następni chętni ..."
Tak to jest jak się ktoś podpali w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie. Co gorsza z niewłaściwych pobudek.
Tow. Hartman wyjaśni szczegóły. W końcu to etyk.
"Terrorysta Andrzej Ż."
"Pod kancelarią premiera nie podpalił się szlachetny bohater, który walczy o wzniosłe cele. Nie podpalił się tam bezkompromisowy tropiciel korupcji. Zrobił to ktoś, kto przy pomocy aktu terroru (skierowanego wobec samego siebie) próbował na nas coś wymusić ...
... nie ma takich spraw, które w demokratycznym kraju dawałyby prawo do samospaleń. Bo w demokratycznym kraju wszyscy się umówiliśmy, że problemy rozwiązujemy inaczej. Poprzez wolne media, partie polityczne, organizacje pozarządowe. Ryszard Siwiec w Peerelu i tybetańscy mnisi w Chinach nie mieli tej możliwości. O wolności marzyli i w imię tego marzenia decydowali się na desperacki krok. Jest coś wyjątkowo niedobrego w powtarzaniu ich gestów w kraju, który wolność odzyskał ...
... Terroryści - niezależnie jakie przesłanki nimi kierują, a bywają przecież te przesłanki szlachetne - są w demokratycznych krajach piętnowani i izolowani. Tymczasem u nas Andrzeja Ż. odwiedza w szpitalu premier. I ogłasza, że stosowne służby po raz kolejny sprawdzą jego doniesienia. Jednym słowem: cel terrorysty został osiągnięty. Znajdą się zapewne następni chętni ..."
Tak to jest jak się ktoś podpali w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie. Co gorsza z niewłaściwych pobudek.
Tow. Hartman wyjaśni szczegóły. W końcu to etyk.