Współpraca Gazeta.pl i Onetu nie dziwi branży internetowej. „Naturalny sojusz w walce z Google i Facebookiem”
Na stronie głównej Gazeta.pl zaczęto publikować pojedyncze grafiki odsyłające do treści Grupy Onet, a na stronie głównej Onetu - linki do Gazeta.pl. Wydawcy zaznaczają, że to współpraca testowa. Z kolei branża w większości ocenia tę współpracę jako uzasadnioną w obliczu dominacji Google i Facebooka. - Sojusz Gazet.pl i Onetu może być odpowiedzią na skomplikowane relacje wydawców i internetowych gigantów, a o korzyściach dla użytkowników zadecyduje jakość treści - oceniają eksperci internetu i mediów społecznościowych.
W ostatnim okresie na stronie głównej Gazeta.pl zaczęły pojawiać się grafiki z tytułami odsyłające do różnych treści w serwisach Grupy Onet. W momencie startu tej współpracy Wirtualnemedia.pl zauważyły cztery takie linki w różnych częściach strony.
Podobna sytuacja była na stronie głównej Onet.pl, gdzie pojawiły się dwa linki graficzne do Grupy Gazeta.pl. Oba umieszczono w sekcji „Oferty i inspiracje”, odsyłają do tekstów w serwisach Avanti.pl i Ladnydom.pl.
Obaj wydawcy w rozmowach z nami przyznali, że wzajemna promocja jest wynikiem umowy Agory i Onet-RASP, w ramach której internautom są proponowane wartościowe dla użytkowników treści zamieszczone na stronach formalnego konkurenta. Według zapowiedzi współpraca ma na razie charakter testowy i nie wiadomo jeszcze czy przekształci się w bardziej ścisły sojusz medialny.
Towarzysze niedoli w dobie Frenemy
Na pierwszy rzut oka wiadomość o współpracy pomiędzy Gazeta.pl a Onetem polegająca na wzajemnym promowaniu publikowanych u siebie treści może wydawać się czymś nadzwyczajnym. Jednak w rozmowach z Wirtualnemedia.pl eksperci internetu i segmentu mediów społecznościowych są nią bardziej zaciekawieni niż zaskoczeni.
Aleksy Uchański, przewodniczący rady nadzorczej Movie Games SA, były chief digital officer Ringier Axel Springer Polska w sojuszu zawartym pomiędzy Onet-RASP i Agorą widzi słuszny kierunek, który pozwala relatywnie słabszym graczom walczyć z globalną internetową dominacją Google i Facebooka.
- Dwa największe zewnętrzne źródła ruchu do serwisów treściowych – w tym portali – to Facebook i Google – zauważa Aleksy Uchański. - Zarazem te dwie firmy – jak już wszyscy wiedzą – są dla tychże serwisów treściowych i portali największym zagrożeniem i przeciwnikiem. Oczywiście takim nietypowym, serdecznie się uśmiechającym i zapewniającym o swoich dobrych intencjach - w wewnętrznej mowie Google’a znalazło to odzwierciedlenie w nowym, trafnym słówku: Frenemy.
Według naszego rozmówcy z tej perspektywy wszyscy lokalni konkurenci stają się bardziej towarzyszami niedoli niż prawdziwymi wrogami, a współpraca z nimi dla pozyskiwania ruchu brzmi racjonalnie, wręcz naturalnie.
- Działanie to ma sens zwłaszcza gdy jest wsparte stosownym zapleczem big data, i pozwala pozyskiwać i udostępniać sobie nawzajem nowych użytkowników, takich którzy w danym serwisie w danym okresie (zazwyczaj miesiącu) – jeszcze nie byli – podkreśla Uchański. - Dla dużych przedsięwzięć internetowych ten nowy użytkownik jest na wagę złota, niełatwo go pozyskać gdy się już ma „w koszyku” 65 - 70 proc. lub więcej wszystkich polskich internautów. Podobne rozwiązania nie są nowością, Yahoo kilka lat temu dość intensywnie linkowało ze strony głównej wprost do innych serwisów. Obecnie odbywa się to via dodatkowy landing page (jeszcze w środowisku Yahoo) wciąż jednak ma miejsce. Oceniam że jest to naturalny, słuszny kierunek.
Najważniejsza jakość treści, użytkownik może nic nie zyskać
Także Artur Roguski, social media manager w Edipresse Polska w rozmowie z nami umieszcza nową współpracę pomiędzy Gazeta.pl i Onetem w kontekście przewagi Facebooka nad mediami w sieci.
- Wszystko zależy od jakości treści, która jest udostępniania pomiędzy serwisami – ocenia Artur Roguski. - Gdybyśmy dzisiaj zrobili badanie jak Polacy oceniają jej jakość w polskim internecie, to wyniki dałyby nam wiele do myślenia. Nie jest tajemnicą, że cztery największe serwisy bardzo mocno rywalizują o każdą odsłonę: robią więcej krótszych form pisanych, galerii generujących odsłony czy przekierowań przez strony główne. Współpraca między Onetem a Gazetą.pl to kolejny sposób na poszukiwanie tych drogocennych odsłon.
Zdaniem szefa mediów społecznościowych w Edipresse wszystkie serwisy odczuły marcowe zmiany na Facebooku i drastyczne ograniczenie widoczności fan page'y mediowych i biznesowych.
- Facebook przy dwóch miliardach użytkowników dziennie ma w tej chwili bardzo duże przełożenie na cały rynek mediów cyfrowych – zaznacza Roguski. - Więc skoro chce, aby media tworzyły długie, rzetelne i pogłębione treści bez pełnoekranowych reklam, to wydawcy muszą się dostosować. Przypominam, że w 2017 roku globalnie Facebook był odpowiedzialny za około 31 proc. ruchu na strony WWW. Ruch z wyszukiwarek będzie się też raczej zmniejszał. Dlaczego? Spróbujcie wpisać w Google frazy „pogoda Warszawa" czy „wynik meczu Polska-Chile". Aby uzyskać odpowiedzi na te pytania nie musicie z SERP przeklikiwać się na inną domenę.
Nasz rozmówca zauważa, że współpraca Gazety.pl i Onetu niewątpliwie jest czymś nowym na naszym rynku. - Jestem ciekawy jak się dalej potoczy. Jeśli nie pójdzie za nią rzetelne dziennikarstwo, to oba portale bardzo szybko będą musiały zmierzyć się z krytyką czytelników – przestrzega Roguski. - Dodatkowo musi się rozwinąć nie tylko na poziomie wymiany „zajawek" na stronach głównych, które są przeżytkiem (większość ruchu na WWW portali i serwisów pochodzi z social media i wyszukiwań, czyli użytkownik ląduje od razu na stronie artykułu). Życzyłbym sobie, aby ta współpraca się rozwinęła na poziomie poszczególnych redakcji. Wtedy użytkownicy zyskają coś ekstra, a chyba o to powinno chodzić w mediach, a nie o sztuczne nabijanie jak największej liczby odsłon i to wbrew takiemu gigantowi jakim jest Facebook – ocenia Roguski.
Filip Cieślak, właściciel firmy 110% Social i były szef segmentu social media w Grupie WP jest zdania, że sojusz na linii Gazeta.pl/Onet nie jest nowością w światowych mediach. Zaś obecny wyścig pomiędzy największymi serwisami jest nastawiony na liczbę odsłon, i w sumie nie przyniesie konkretnych korzyści samym użytkownikom cyfrowych mediów w Polsce.
- Wymiana linków pomiędzy wydawcami jest czymś o czym rozmawiało się od wielu lat, obserwując takie rozwiązania np. u zachodnich wydawców, szczególnie w USA – przyznaje Filip Cieślak. - Uznałbym to za odważny ruch, ale w sytuacji gdy Onet po raz kolejny traci koszulkę lidera w Megapanelu to niestety mam wrażenie, że jest to ruch nastawiony na wynik (kolejne narzędzie po płatnych kampaniach w social mediach i Google oraz przekierowywaniu przez stronę główną). Na moje oko, nie zyska na tym użytkownik. Wojna wydawców trwa i rozszerza się o mniejsze serwisy, które mogą zwiększać zasięg największym. Oby to była ostatnia odsłona tego pojedynku, na którym tracą czytelnicy - podsumowuje Cieślak.
Dołącz do dyskusji: Współpraca Gazeta.pl i Onetu nie dziwi branży internetowej. „Naturalny sojusz w walce z Google i Facebookiem”
A nie, no i jeszcze Kreczmar.