Koncerny powinny wyjść poza swój tradycyjny obszar działania
Chciałbym, aby Polska stała się wiodącym rynkiem w Europie w obszarze innowacyjności. Moim zadaniem jest propagowanie idei 18 Havas, ale także pokazywanie i mówienie o osiągnięciach takich krajów, jak Polska. Ludzie w innych oddziałach muszą być świadomi tego, co dzieje się tutaj. A dzieje się bardzo dużo - mówi Frédéric Josué, szef 18 Havas i global executive advisor, Havas Media Group.
Zarządzasz bardzo tajemniczym i nowatorskim projektem? Czym jest “18 Havas”?
Frédéric Josué: „18” to rewolucyjne przedsięwzięcie. Jesteśmy centrum koordynującym pracę najbardziej innowacyjnych ośrodków akademickich na świecie. Na razie współpracujemy z kilkoma takimi ośrodkami, w tym np.: w Los Angeles, Tel Awiwie i Seulu. To właśnie tam szukamy projektów, rozwiązań, ludzi, którzy wnoszą coś nowatorskiego do naszego świata. Dzięki współpracy z ośrodkami akademickimi zyskujemy większą wiarygodność dla projektów, którymi chcemy zainteresować potencjalnych inwestorów. Spektrum rozwiązań jest bardzo szerokie. Są to np. produkty oparte o wirtualną rzeczywistość, czy rzeczywistość wzbogaconą (augmented reality). Ośrodek UCLA (University of California, Los Angeles) pracuje także nad nowymi technologiami dla branży rozrywkowej, np. programami multiscreen, które wykorzystują zjawisko zacierania się granic między ekranami. Nazywamy je transmediami. UCLA pomaga nam także przy projekcie Smart City – inteligentne miasta. Badamy jak ludzie w przyszłości będą wchodzić w relacje w markami, usługami, firmami.
Dlaczego zdecydowaliście na współpracę z uniwersytetami?
FJ: Ich rola jest bardzo ważna. Takie ośrodki akademickie, jak np. UCLA, czy Seoul National University (SNU) pozwalają nam nawiązywać współpracę ze startupami w bardzo wczesnej fazie ich rozwoju. Bardzo często te przedsięwzięcia nie mają struktury formalno-prawnej. Ludzie mają innowacyjne pomysły, ale nie zawsze wiedzą, jak wykorzystać dane rozwiązania. Mój zespół przejmuje rolę mentora. Pomagamy im komercjalizować te projekty. Łączymy ich z firmami, które mogą być zainteresowane zastosowaniem ich wynalazków, wspieramy ich marketingowo. Wyznaczyliśmy sobie cztery obszary działań: media, kultura, technologie oraz przetwarzanie danych i właśnie w tych kategoriach szukamy startupów. Co ważne, nie dajemy bezpośrednio pieniędzy autorom projektów. Jesteśmy tylko pośrednikami, ale także wstępnymi recenzentami projektów, które mogą być użyteczne dla naszych klientów.
Skąd nazwa „18”? Czy ona coś znaczy?
FJ: To hasło. Dokładnie oznacza „18 miesięcy wcześniej”, ponieważ zajmujemy się tematami, które popularne staną się za półtora roku. Dzięki współpracy ze startupami i naukowcami mamy wgląd w to, czym świat będzie się interesował za 18 miesięcy. To pozwala nam tworzyć z dużym wyprzedzeniem strategie zastosowań nowych technologii w biznesach naszych klientów. Pełnimy rolę konsultantów.
Mój zespół jest niewielki, kilkuosobowy. Jednak bardzo profesjonalny. W ramach „18” tworzymy pewnego rodzaju system kontaktów klientów Havasa z artystami, filmowcami, wynalazcami, itd. Generalnie z kreatywnymi osobami. Szacuję, że współpracuje z nami kilkanaście procent najbardziej wpływowych twórców na świecie. Uczestniczymy we wszystkich ważnych imprezach, konferencjach, eventach. Wszędzie tam, gdzie możemy spotkać ludzi, którzy kształtować będą przyszłość.
Czy możesz podać przykład startupu, który rozwinęliście?
FJ: Jedna z firm, które odkryliśmy, przygotowała narzędzie, które umożliwia automatyczne zaimplementowanie product placementu np. w teledysku muzycznym. Wystarczy tylko 12 sekund. System analizuje video i wskazuje miejsca, w którym obecność naszego reklamowanego produktu jest najkorzystniejsza. Program umożliwia także zmiany product placement w zależności od państwa czy regionu świata.
Skąd pomysł na powołanie 18 Havas?
FJ: Nasza organizacja jest zdecentralizowana. Dzięki temu czerpiemy doświadczenia z różnych kultur i wzorców zachowań. To przekłada się na nasz sukces. Dostosowujemy się do kierunków, w jakich zmierza świat. Jest coraz bardziej rozproszony. Innowacja i kreatywność zawsze znajduje się na obrzeżach organizacji, nigdy w jej centrum. Popatrzmy na Facebooka, Google, czy Snapchat – to nie centralne organizacje, tylko sieci równoległych połączeń. Wierzę, że to samo stanie się np. z miastami. Usługi same przyjadą do Ciebie dzięki aplikacjom i serwisom. Nie będziesz musiał używać samochodu, aby dostać się do restauracji, bo restauracja przyjedzie do ciebie. Nie będziesz jechał na zakupy – Twój samochód sam pojedzie do sklepu, a potem przywiezie zakupy do domu. Być może w ogóle nie będziemy potrzebowali samochodów. Będzie tylko komunikacja publiczna.
Szykuje nam się kolejna rewolucja?
FJ: Wszystkie branże będą musiały się zmienić i dostosować do nowych warunków. Już widać, że zmniejszyły się bariery wejścia na rynek z nowymi przedsięwzięciami. Konkurować może każdy i coraz łatwiej jest pozyskać pieniądze na rozwój. W wielu przypadkach nie potrzebujesz ogromnych środków finansowych, aby korzystać z najnowszych rozwiązań informatycznych. Coraz więcej programów dostępnych jest w modelu open-source, moc obliczeniowa na serwerach takich jak Amazon WS jest wystarczająco duża i stosunkowo tania. Jeśli chcesz się uczyć – internet jest niesamowitą biblioteką, jeśli chcesz sprzedać swój produkt masz eBay, Apple Store etc. Więc każdy może prowadzić biznes. Nawet jeśli 90 proc. z nowych projektów upadnie, pozostała część będzie miała realny wpływ na branże.
Co więc powinniśmy zrobić? Powinniśmy wspierać takie firmy, monitorować ich rozwój i pomagać, korzystając z dostępnych nam środków. Popatrzymy na zjawisko związane z produkcją energii. Do niedawna biznes ten był zmonopolizowany przez koncerny. Teraz każdy może produkować energię z odnawialnych źródeł, nawet zwykli ludzie – z wiatru, słońca itp., więc firmy energetyczne zyskały zupełnie nowych konkurentów. Co powinny więc zrobić – monitorować rynek, skupować energię i sprzedawać ją dalej. Koncerny powinny iść z duchem czasu, wyjść poza swój tradycyjny obszar działania. Myślę więc, że wielu obecnych graczy będzie musiało przemyśleć swoją pozycję na rynku. Zwiększy się różnorodność podmiotów, które będą oferowały rozwiązania dotychczas zarezerwowane tylko dla największych. Wiele z obecnie działających firm będzie musiało dostosować się do nowych realiów. Popatrzmy np. na Apple – dzisiaj produkuje komputery, telefony – jutro może będzie producentem kontentu do TV lub producentem filmowym.
Dołącz do dyskusji: Koncerny powinny wyjść poza swój tradycyjny obszar działania