Za kulisami Kanału Zero. Pieniądze i energia, duże rotacje i spory chaos
Kanał Zero odniósł ewidentny sukces w wielu wymiarach. Przychody się zgadzają, oglądalność też. Do projektu dołącza dużo osób, ale… sporo również z niego znika. Zapowiadana aplikacja i portal cały czas nie powstały. Zaglądamy do wnętrza Zera, gdzie dowiedzieliśmy się wielu rzeczy, w tym jednej dość zaskakującej o samym Krzysztofie Stanowskim.
Z rozmów z osobami związanymi z projektem na różnych etapach rozwoju jawi się mocno start-upowy klimat. Charakteryzuje się on dobrą energią oraz zaangażowaniem, ale i sporym chaosem. Nie pomaga fakt, że firma od strony organizacyjnej jest tak bardzo zorientowana na Krzysztofa Stanowskiego, który ostatecznie – nawet jeśli sprawny – jest tylko jeden.
Skalowanie od 0 pracowników do setki w projektach medialnych, nawet w dynamicznym okresie rozwoju, trwa zazwyczaj sporo dłużej. Stanowski wyskalował to w kilka miesięcy, co na tym etapie wymaga już menadżerskiego podejścia do zarządzania firmą, która musi być w pewnym stopniu ustrukturyzowana i ustabilizowana.
Zajrzyjmy za kulisy.
26 grudnia Kanał Zero pokazał materiał o Paprykarzu Szczecińskim. Nagrany został kilka miesięcy wcześniej. Malinowski był szefem wydawców Kanału Zero, Fiedorek odpowiadał m.in. za zdjęcia, a wiosną poleciał z dziennikarką Marią Wiernikowską do Izraela przygotowywać materiały z terenu konfliktu.
I… w momencie emisji materiału jeden i drugi już od kilku miesięcy w Kanale Zero nie pracowali. A konkretnie od początku października. Malinowski dziś pracuje w Wirtualnej Polsce jako producent YouTube.
To nie jedyne osoby, które rozstały się z Kanałem Zero. Nie zobaczymy tam już m.in. Emilii Dulnik („Zero na salonach”), Weroniki Woszczek (commentary), Moniki Goździalskiej („022” z Tede, a potem poranki), dziennikarza śledczego Mariusza Zielke, Jana Lorenca (commentary) czy Piotra Mieśnika, który krótko był redaktorem naczelnym całego projektu. Dulnik i Lorenc przyznali w social mediach, że rozstanie było z ich inicjatywy. Większość odchodzących ciepło wypowiada się publicznie o Krzysztofie Stanowskim.
Podobnie Tomasz Raczek, który nie prowadzi już „Ekranowego Zera”. - Nie zmieniłem swojego zdania na temat Krzysztofa. Uważam, że jest wizjonerem nowych mediów – mówił ostatnio. Raczek wyjaśniał, że podziękował kanałowi z innych powodów.
– Odbiorcy Kanału Zero są skupieni na polityce, sporcie, ekonomii i wojskowości. Ostatnia dziedzina, jaka ich interesuje, to kultura. Wszystkie formaty związane z kulturą cienko przędą. Miałem wrażenie, że robię audycję, która jest na pograniczu zainteresowania akurat tej grupy odbiorców, którzy są w Kanale Zero. Na przestrzeni miesięcy było coraz gorzej - opowiadał.
Krytyk filmowy miał także uwagi dotyczące sposobu moderacji komentarzy pod filmami. - Umówmy się, że nie pozwolę sobie pluć. Tam niby jakieś administrowanie jest, ale prawie niezauważalne. Mówiłem, że jeśli nie będziemy usuwać takiej kloaki, obrzydliwych wpisów w imię demokracji to robicie coś odwrotnego do demokracji. Stwarzacie środowisko, w którym fajni ludzie, którzy będą tu przychodzili, jak zobaczą jak się dyskutuje, to odejdą. Nie utrzymają się tutaj jako widzowie.
Najnowsza zmiana kadrowa to decyzja o odejściu Michała Pietrzykowskiego, który zajmował stanowisko head of YouTube. Od stycznia wrócił do Grupy ZPR Media, gdzie także odpowiada za kanały youtubowe.
Jednocześnie tylko od końca listopada ubiegłego roku do ekipy Stanowskiego dołączyli m.in. podcasterka Renata Kuryłowicz („Kryminalne Zero”), były reporter TVP Waldemar Stankiewicz, dziennikarz motoryzacyjny Hubert Kłoda, a z serwisu Plotek.pl przyszła Karolina Sobocińska.
Większość osób sama odchodzi
– Rotacja jest spora, większa niż zazwyczaj w innych redakcjach - słyszymy od jednego z pracowników Kanału Zero. Największe zmiany dotyczą newsroomu, w którym nie ma już zbyt wielu osób z dawnej ekipy, która startowała w lutym. Pozostał m.in. Dawid Chęć, który przygotowuje filmy z serii commentary - np. o zatrzymaniu Buddy czy o dawnych terenach po zakładach chemicznych w Bydgoszczy.
Większość członków newsroomu ma od niego krótszy staż, a pożegnania dotyczą także wydawców. Jesienią przez trzy miesiące w Kanale Zero był Marcin Jędrasiewicz, teraz zaczął pracę w Polsacie.
Krzysztof Stanowski tłumaczył niedługo po starcie Kanału Zero, że materiały przygotowywane przez newsroom nie zawsze nadają się do publikacji. Proces docierania się trwał. W lipcu zaś, zapowiadając że szuka redaktora naczelnego, tłumaczył: „Dlaczego szukam naczelnego? Bo potrzebujemy ludzi, którzy mają dobrą czujkę do bieżących tematów. Rośniemy zbyt szybko, szukamy właściwych ludzi. Czego nam najbardziej brakuje obecnie w Kanale Zero? Ludzi. To nas wstrzymuje w rozwoju, wszystko inne mamy”.
Z naszych informacji wynika, że od lutego doszło do rozstania z co najmniej kilkunastoma osobami. To nie tylko prowadzący poszczególne cykle KZ, ale także osoby mniej znane lub odpowiedzialne za sprawy techniczne, jak wspomniany już Michał Pietrzykowski. Jego przykład też jest znamienny - w większości przypadków są to odejścia z Kanału Zero, a nie decyzje Krzysztofa Stanowskiego. Ten często woli dać drugą szansę albo po prostu nie decyduje się zwolnić danej osoby z pracy, bo nie lubi bądź nie chce tego robić.
Czytaj także: Tak się ogląda program Jakuba Dymka w KZ
– Może to będzie zaskoczenie, ale Krzysztof nie potrafi zwalniać. Medialny wizerunek ma inny, przebojowy, bardziej bezwzględny. W relacjach w firmie jest inny – słyszymy od kolejnej osoby, która już nie pracuje w Kanale Zero.
Szef Kanału Zero ogłosił na początku grudnia, że pracownicy kanału przechodzą na 4-dniowy tryb pracy. Z naszych informacji wynikało, że dotyczy to dwóch zespołów: dziennikarzy oraz wydawców. To w sumie około 12 osób.
Wynagrodzenia to największe wydatki
Krzysztof Stanowski w niedawnym podsumowaniu informował, że jego największe koszty dotyczą wypłat wynagrodzeń dla pracowników. Przekazał, że w lutym miał ich 69, dziś 110, ale sam stały zespół “in house” jest mniejszy. To chociażby 6 grafików, 15 operatorów, 5 osób z działu social mediów, 10 od reklamy i newsroom. Do tego 32 twórców zewnętrznych.
Kanał Zero odniósł wymierny sukces. W niecały rok zebrał ponad 430 mln wyświetleń, a opublikował 2800 filmów. Doczekał się 1,43 mln subskrybentów. Krzysztof Stanowski niedawno podawał, że łączne przychody to 26 751 019 zł - z tego 20 352 019 zł to wpływy od sponsorów, a 6 399 000 zł podchodzą od YouTube’a.
Grudzień był jednak drugim najsłabszym miesiącem w historii Kanału Zero. Według danych portalu Viewstats.com, projekt Krzysztofa Stanowskiego zebrał w tym okresie 32,7 mln wyświetleń. To spory spadek w porównaniu z październikiem (44,7 mln) czy listopadem (39 mln). Mniej odsłon było tylko w maju - 27 mln.
Pojawiają się też pytania o przyszłość projektu - nie tylko dlatego, że część osób decyduje się na rozwój poza kanałem. Bowiem zapowiadanych aplikacji i portalu nadal nie ma. Od Krzysztofa Stanowskiego usłyszeliśmy pod koniec listopada, że aplikacja ma być gotowa do końca roku. Z naszych informacji wynika, że może pojawić się w pierwszym kwartale 2025, bo prace są rzeczywiście zaawansowane.
Pytania o aplikację i portal
Większy problem pozostaje z portalem. Na ten moment nie wiadomo, kiedy dokładnie powstanie. Stanowski w kwietniu przekazywał, że zakupił domenę zero.pl i planuje wystartować z nowym serwisem.
W lipcu informował, że trwają prace nad budową portalu informacyjno-publicystycznego. - To ma być portal, w którym będą mogli zderzać się na opinie ludzie z totalnie różnych bajek, lewak z prawakiem zamieszczą obok siebie felieton na ten sam temat, a czytelnik sam wyciągnie wnioski. Portal ma być szeroki światopoglądowo, bez narzucania konkretnego światopoglądu - mówił.
Koncepcje funkcjonowania portalu zmieniały się. Tuż po starcie projektu jego założyciel opowiadał o nam o potrzebie powołania portalu lub aplikacji tekstowej. - Widzę też, jak to jest potrzebne dla cytowalności pewnych materiałów. Dziennikarze generalnie są leniwi. Dziennikarze głównych mediów jeśli mają coś przykleić z innego źródła do artykułu - chętnie to zrobią. Jednak jeśli mają spisywać przez trzy godziny słowa generała Andrzejczaka, wówczas nie ma na to szans - mówił Stanowski.
W Kanale Zero słychać jednak głosy, że serwis ma docelowo rzucić wyzwanie największym na rynku. Stawiać na newsy z dnia codziennego. Do tego jednak potrzeba odpowiednich osób, których - jak wskazywał sam Krzysztof Stanowski - nadal brakuje. Ostatnie odejścia nie poprawiają tej sytuacji.
Kanał Zero szykuje się do kongresu, który odbędzie się w Łodzi w dniach 15-16 lutego. Sam Stanowski przyznaje, że sprzedaż nie idzie tak dobrze, jak planował i chyba przeszarżowali z dość wysoką ceną. Niedawno wydał magazyn drukowany jako część akcji charytatywnej. Tu sprzedaż poszła znakomicie. To kolejne wyzwania dla Stanowskiego i jego ekipy - trudne do pogodzenia ze skalowaniem projektu w postaci jeszcze aplikacji i portalu.
Poprosiliśmy Krzysztofa Stanowskiego o odniesienie się do poruszanych przez nas kwestii. Na razie nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Dołącz do dyskusji: Za kulisami Kanału Zero. Pieniądze i energia, duże rotacje i spory chaos