Gazeta Wyborcza opublikowała tekst złożony z cytatów z francuskich mediów bez wskazania źródeł. Są przeprosiny „za błąd”
We wtorek na portalu Wyborcza.pl ukazał się tekst o nieciekawie rysującej się przyszłości francuskich piekarń, przygotowany przez paryską korespondentkę „Gazety Wyborczej”. Dziennikarze szybko zauważyli, że materiał składa się w dużej mierze z przepisanych fragmentów i cytatów z rozmówców, które pojawiały się we francuskich mediach (bez podania źródeł). Po krytyce artykuł zniknął na kilka godzin ze strony. Powrócił zmieniony po południu, a redakcja przeprosiła za jego pierwotną wersję.
Tekst Marty Kiełczewskiej-Konopka dotyczył przyszłości francuskich piekarń, które masowo bankrutują z powodu wysokich cen zbóż i energii. Autorka cytowała wypowiedzi francuskich przedsiębiorców i klientów, a z kontekstu wynikało, ze to ona sama z nimi rozmawiała i docierała do źródeł.
Niebawem jednak internauci, wśród których byli też zawodowi reporterzy, wychwycili i opisali, że duża część tekstu "GW" to po prostu przetłumaczone fragmenty tekstów lub wypowiedzi w mediach elektronicznych, które wcześniej ukazały się w mediach nad Sekwaną.
„Kiedyś nazywało się to plagiatem”
Internauci nie zostawili suchej nitki na tekście, jego autorce ale także na redakcji, publikującej taki materiał bez należytej weryfikacji. „Kolejna 'korespondencja z Paryża w „GW”, która polega na przepisywaniu tego, co pojawiło się we francuskich mediach, tym razem jednak bez podania źródeł – skomentował Michał Wieczorek z "Polityki", znający francuskie realia. To on jako pierwszy opisał sprawę i udokumentował, z których mediów pochodzą poszczególne części tekstu.
Adam Leszczyński, dziennikarz (obecnie: OKO.Press) i wykładowca dziennikarstwa, komentując sprawę napisał na Facebooku: „Tekst jest w całości (!) zlepkiem cytatów z francuskich mediów, prasy i materiałów telewizyjnych. Naturalnie zupełnie bez podania źródeł - wygląda to tak, jak gdyby autorka sama rozmawiała z tymi wszystkimi osobami, które cytuje (podczas gdy naprawdę tę robotę wykonali francuscy dziennikarze/ki). Kiedyś nazywało się to plagiatem”.
Z kolei znana reporterka i pisarka Magdalena Grzebałkowska skomentowała to zdaniem: „Sami strzelamy sobie w kolanko, dziennikarze”.
Kolejna 'korespondencja z Paryża' w @gazeta_wyborcza, która polega na przepisywaniu tego, co pojawiło się w e francuskich mediach, tym razem jednak bez podania źródeł https://t.co/DyAoUI1RS9
— Michał Wieczorek (@eveningo) January 10, 2023
„Tekst z pewnymi uchybieniami”
Zapytaliśmy redakcję „Gazety Wyborczej” o to, jak doszło do opublikowania podobnego tekstu, czy redakcja miała świadomość co publikuje i jakie teraz zostaną podjęte działania w sprawie. Odpowiedzi nie dostaliśmy.
Jednak redakcja „Gazety Wyborczej” krótko po wysłaniu przez nas pytań zdjęła tekst ze strony. Po kilku godzinach wrócił on tam uzupełniony: z dopisanymi źródłami i wyjaśnieniem od redakcji.
„Powyższy tekst ukazał się 10 stycznia na wyborcza.pl z pewnymi uchybieniami - autorka nie zaznaczyła wyraźnie, z którymi bohaterami rozmawiała osobiście, a które wypowiedzi przytoczyła skądinąd (bez podania źródeł). Przepraszamy za ten błąd i publikujemy tekst już uzupełniony” - napisano w oświadczeniu.
Liczba subskrybentów cyfrowych wydań „Gazety Wyborczej" pod koniec grudnia 2022 roku przekroczyła próg 300 tys. Średnia sprzedaż tradycyjnego wydania „Wyborczej” w trzecim kwartale 2022 roku wyniosła 45 757 egz. (dane PBC). Natomiast jak wynika z danych Mediapanelu, w październiku portal Wyborcza.pl przyciągnął 7,34 mln internautów, każdy z nich spędził tam średnio 14 minut i 9 sekund.
Dołącz do dyskusji: Gazeta Wyborcza opublikowała tekst złożony z cytatów z francuskich mediów bez wskazania źródeł. Są przeprosiny „za błąd”
I wzorem etyki dziennikarskiej na dokładkę? Oraz feministycznym "ekspertem" w radiu TOK FM?
No proszę, jaka brzydka osobopostać.