Dezinformacja prorosyjska chce sparaliżować instytucje państwowe
Dezinformacja prorosyjska stosuje strategię obliczoną na: paraliż instytucji państwowych i budowanie braku zaufania do rządzących w krajach Zachodu, wreszcie odsunięcie demokratycznej klasy politycznej i zastąpienie jej swoją propagandą - powiedział Marcin Wiśniewski, dyrektor Instytutu Badania Internetu i Mediów Społecznościowych.
Zgodnie z wynikami badań IBIMS konta, które do tej pory zajmowały się dezinformacją w temacie pandemii COVID-19 i akcji szczepień, zmieniły swój cel na temat wojny w Ukrainie. Dlaczego tak się stało?
Marcin Wińsniewski: Wojna odbywa się na wielu frontach. To nie tylko armia i czołgi, ale również przestrzeń informacyjna. Dezinformacja prorosyjska ma też swoje cele, które chce osiągnąć i wykorzystuje do tego media. Główny nacisk kładziony jest na budowanie negatywnego sentymentu w stosunku do Ukraińców i Ukrainek. Ważnym elementem jest też budowanie negatywnego nastawienia do uchodźców w ogóle przez wskazywanie, że ich obecność powoduje kłopoty.
Jaki jest wspólny mianownik dla kont, które wcześniej siały dezinformację w sprawie szczepień, a dziś sieją dezinformację w sprawie Ukraińców i Rosji?
My jesteśmy analitykami internetu, a nie socjologami, ale gdybym na własną rękę miał szukać takiego wspólnego mianownika – powiedziałbym, że jest nim paraliż instytucji państwowych i budowanie braku zaufania do rządzących w krajach Zachodu. Im bardziej sparaliżowane będą organy działania – tym słabsze będą całe społeczeństwa. Nikt nikomu nie będzie ufał, a więc trudniej o sprzeciw i mobilizację, a łatwiej o kolejny atak. Mając takie podłoże Rosja rosłaby w siłę.
Czytaj także: Słabsze ataki dezinformacyjne w mediach społecznościowych
I przy okazji budziłaby podziw zdezorientowanych społeczeństw, które w końcu uwierzyłby, że najlepszy rząd, to rząd autorytarny – trzymający wszystkich w garści.
Dokładnie tak. To strategia obliczona na odsunięcie nie tylko konkretnego ugrupowania politycznego, ale całej demokratycznej klasy politycznej (nie tylko w Polsce), i zastąpienie jej swoją propagandą.
Co jest charakterystycznego dla kont „gniazd” – czy łatwo jest je rozpoznać?
Są to konta na pozór wiarygodne – niedbałość w pisowni i zdjęciach profilowych jest często celowa – ma to wywołać poczucie autentyczności takiego konta. Co charakterystyczne, często takie profile piszą o byciu „przebudzonym”, o „otwieraniu oczu”, czy o „nowym światowym porządku świata”. Częste są również komentarze na temat UPA, Wołynia, nienawistne wobec uchodźców z Ukrainy i ofiar wojny. W ostatnim czasie nasiliły się głosy dyskredytujące uchodźców. Stwierdzenia, że „wszystko mają za darmo”, „Polacy nic nie dostają”, „nie można im ufać” pochodzą właśnie z takich kont. Przede wszystkich należy mieć na uwadze, że takie konta są i prowadzą aktywne działania.
Czy po rozpoznaniu łatwo skasować konto „gniazdo”?
MW: Możemy takiego użytkownika po prostu zablokować, warto również zgłosić takie konto administracji portalu społecznościowego. Jednak najłatwiejszym sposobem, jest po prostu ignorowanie i unikanie wchodzenia w polemikę. Warto także zwrócić uwagę znajomym, żeby byli bardzo uważni przy udostępnianiu różnych, kontrowersyjnych treści.
Czemu ma służyć straszenie „atakiem Rosji na Polskę” w dalszej kolejności? Chodzi o paraliż społeczny czy raczej inwestycyjny?
Można powiedzieć, że obydwa te skutki mogą wystąpić i są możliwe. Próby paraliżu społecznego już widzieliśmy, chociażby przy dezinformacji dotyczącej paliw czy dostępności gotówki w bankomatach. Jeśli chodzi o paraliż inwestycyjny, z pewnością może być to cel długofalowy.
Czytaj także: Nagły wzrost dezinformacji w polskim internecie
Wszystko zmierza do myśli: dajmy Rosjanom robić co chcą, a my będziemy żyli spokojnie?
Dokładnie tak.
W jaki sposób zdobywa się osoby, które ufają i przesyłają komunikat dalej, budując coraz większe zasięgi?
Mechanizm nierzadko podobny jest do sekt. Gromadzi się ludzi skupionych na jednym celu, przeświadczonych o swoim „specjalnym” sposobie myślenia, o swojej wyjątkowości. Stąd nazwy takich grup, w których często nawiązuje się do otwierania oczu, przebudzenia, walki, czy jedności. Poczucie wspólnoty bardzo scala i napędza do „walki” o swoje postulaty. Co więcej, bardzo pomaga tutaj przekaz dot. podziału na „ONI” i „MY”.
Druga kwestia to istnienie „społecznego dowodu słuszności”, o którym od dawna mówią socjolodzy. Jeżeli z jakąś informacją spotkamy się wielokrotnie, to zaczyna kiełkować w nas myśl: a może coś w tym jest? Każdy z nas żyje w bańce informacyjnej, gdzie panuje pewien konsensus co do opinii na poszczególne sprawy. Algorytmy mediów społecznościowych sprzyjają temu mechanizmowi. Dezinformacja bardzo zręcznie umieszczana jest w wątkach, które cieszą się sporą popularnością. I w ten sposób ten wirus informacyjny się „rozmnożył”.
Jak pan skomentuje odcięcie mieszkańców Rosji od mediów społecznościowych?
To ważna decyzja, ale niosąca pewne zagrożenia. Z jednej strony oczywiste jest, że chcemy karać agresora. Z drugiej strony jednak, skasowana została popularna ścieżka informowania o sytuacji w Ukrainie.
Autorka: Urszula Kaczorowska (PAP)
Dołącz do dyskusji: Dezinformacja prorosyjska chce sparaliżować instytucje państwowe