McDonald’s wynagradza DDB tylko za efekty biznesowe kampanii: ryzyko agencji, otwartość marketera (opinie)
Duzi reklamodawcy coraz częściej będą rozważać możliwość uzależniania zysku agencji od wpływu jej pracy na swoje wyniki biznesowe. Nie tylko po to, by mieć przysłowiowy "bat" nad agencją, której motywacja w walce o wyniki na pewno wzrasta w takich warunkach, ale też po to by mieć poczucie dobrze wydanych pieniędzy. Agencja, która się na to decyduje, wiele ryzykuje, ale znacznie więcej może zyskać. Dla obu stron oznacza to przede wszystkim współpracę maksymalnie partnerską i bardzo bliską - obie strony muszą sobie z tego zdawać sprawę i być na to gotowe, nie tylko mentalnie, ale też strukturalnie - oceniają menedżerowie z agencji reklamowych.
Dołącz do dyskusji: McDonald’s wynagradza DDB tylko za efekty biznesowe kampanii: ryzyko agencji, otwartość marketera (opinie)
Zarówno po stronie Agencji, Domu Mediowego oraz samego Klienta można spotkać osoby, które swoją niewiedzą a jednocześnie przekonaniem o nieomylności położą najlepszy projekt.
Dla domu mediowego nadal najbardziej opłacalne i najmniej pracochłonne (wiadomo o 17.00 do domu) jest kupowanie tanich zasięgów (wszystko jedno gdzie i jak). Marketerzy boją się podejmować naprawdę ciekawe i innowacyjne decyzje (potwierdzone mocnymi danymi), ponieważ musieliby wtedy wziąć odpowiedzialność za swoją decyzję. Najlepiej marnować czas pomiędzy 9 a 17 na uwagi do tła/ montażu (różne genialne pomysły) itp.
Generalnie każda osoba powinna zaliczyć conajmniej miesiac pracy po ,,drugiej stronie" np. marketer w domu mediowym i na planie produkcji np. spotu (ale nie w charakterze zjadacza cateringu - tylko nocami na montażu i grafice). W druga stronę ze strony Agencji kilka tygodniu w koorporacji Klienta - tylko nie w miłej sali konferencyjnej tylko o 7.00 rano kiedy niezadowolony szef prosi o wyniki danego projektu.
Każdy lepiej by się rozumiał i byłoby sprawniej i rzetelniej :)
Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Finalnie dla Kampanii i tak kluczowa jest opinia konsumenta, o której w Polsce często się zapomina ... w trakcie generowania setek mail :)
Miłego dnia :)
No tak, bo faktycznie da się sprawdzić na danych sprzedażowych z trzech miesięcy, czy dana kampania wpłynęła na sprzedaż... A takie zwykle jest myślenie po stronie klienta, nie oszukujmy się. Efekty mają być tu i teraz. To później reklamy krzyczą "kupuj, kupuj"... Już nie mówiąc o tym, że rzadko który klient w ogóle ma świadomość tego, że można też zrobić długotrwałą kampanię wizerunkową, która da o niebo lepszy efekt niż miesiąc krzyczenia "kupuj, kupuj". Ba, mało który buduje sensowną strategię komunikacji marki. To o jakich wynikach my mówimy?
:)