Jest oświadczenie dzieci Solorza. Obwiniają jego żonę i prawnika
Dzieci Zygmunta Solorza wydały oświadczenie w odpowiedzi na wywiad, w którym ojciec zarzucił im oszustwo i niewdzięczność. Krytykują nie tyle Solorza, co jego żonę Justynę Kulkę i zaufanego prawnika Jerzego Modrzejewskiego.
Trwa spór Zygmunta Solorza z dziećmi o sukcesję jego imperium biznesowego. Najważniejszy element dotyczy kontroli właścicielskiej nad zarejestrowanymi w Liechtensteinie TiVi Foundation i Polkomtel Foundation, poprzez które biznesmen ma udziały w swoich najważniejszych polskich spółkach, także medialnych.
W czwartek ukazał się wywiad Solorza w magazynie “Forbes”, w którym potwierdził informacje “Gazety Wyborczej”, że dwa lata temu do statutu TiVi Foundation wprowadzono zapis, że w wypadku pogorszenia się jego stanu zdrowia dzieci mogą przejąć kontrolę nad fundacją. - Ja zawsze chciałem wszystko przekazać dzieciom w zarządzanie i potem w posiadanie. Tak to się normalnie robi w biznesie - przyznał.
Zygmunt Solorz zabrał głos
Biznesmen tłumaczy, że spór wybuchł w momencie, gdy jego dzieci chciały, żeby zmienione zapisy weszły w życie już w grudniu ub.r. - Okazało się, że oni chcieli to wszystko otrzymać dużo wcześniej, niż ja zaplanowałem im przekazać. No wiecie, dzieciom trzeba zaufać, więc się zgodziłem. Ale potem zobaczyłem, że są niegotowi i niewdzięczni. Żeby robić biznes, trzeba się wiele nauczyć - dodał Solorz.
Czytaj także: Solorz szczęśliwy po prezencie od Tuska
Zygmunt Solorz 2 sierpnia br. zawarł z dziećmi nowe porozumienie. Twierdzi, że został wtedy oszukany przez dzieci, a podpisując umowę, miał przeświadczenie, że oddaje im kontrolę jedynie nad częścią swojego imperium biznesowego. Z błędu zdał sobie sprawę tego samego dnia wieczorem, gdy dokument przeanalizowali jego prawnicy. - Moje dzieci wprost mnie oszukały. Pismo było skomplikowane, z odnośnikami do paragrafów innych dokumentów prawnych, których ja nie mam w głowie - podkreśla.
Następnego dnia strony podpisały porozumienie, że dają sobie dwa tygodnie na ustalenie nowych zapisów umowy. Relacje między Solorzem a dziećmi nadal były na tyle dobre, że razem pojechali na tygodniowe wakacje do Włoch. Według miliardera dzieci nie chciały jednak pójść na ustępstwa. Podkreśla, że w tej sytuacji stracił do nich zaufanie. - Jak każdy rodzic chciałem moim dzieciom zapewnić wszystko, co najlepsze. Zapewniłem im dobre i dostatnie życie, u mnie pracowały, wszystko, co mają, zawdzięczają mi. I tak powinno być, bo jest to normalne w każdej rodzinie. No, ale widocznie chciały więcej i szybciej, wbrew moim planom i moim kosztem - komentuje w wywiadzie dla „Forbesa”.
Jest odpowiedź jego dzieci
Dotarliśmy do oświadczenia, jakie w odpowiedzi przygotowały dzieci Zygmunta Solorza. - Chcielibyśmy jasno podkreślić, że żadne nasze działania nie są wymierzone w naszego Ojca. Tata jest dla nas wzorem, który towarzyszył nam zarówno w naszych prywatnych, jak i zawodowych rolach. Od wielu lat przygotowywał nas do przejęcia odpowiedzialności za stworzony przez niego rodzinny biznes. Dziś – choć nasz Ojciec może tego nie dostrzegać – działamy w duchu tej odpowiedzialności oraz troski, jaką dorosłe dziecko może wykazywać o swojego rodzica - czytamy.
Dzieci biznesmena zaprzeczają, jakoby miały oszukać swojego tatę. - Nie jest prawdą, że oszukaliśmy naszego Ojca w trakcie podpisywania dokumentacji sukcesyjnej. Porządkując fakty: nasz Ojciec stworzył mechanizm "sukcesji za życia" w 2022 roku – o czym zresztą wspomina w wywiadzie. Ten mechanizm został wcielony w życie 2 sierpnia 2024 roku. Ojciec wiedział, co podpisuje i chciał tego dokonać. Wbrew treści wywiadu, Ojciec tego dnia wielokrotnie rozmawiał ze swoimi prawnikami, a na miejscu obecny był jego zaufany notariusz, który nadzorował prawidłowy tok wszystkich czynności. Następnie, jeden z członków Rad Fundacji w Liechtensteinie kontaktował się z Ojcem, żeby potwierdzić czy Rady Fundacji mają rejestrować zmiany w rejestrach. Ten je potwierdził. Nasz Ojciec jest jednym z najwybitniejszych i najbardziej przenikliwych polskich przedsiębiorców - dodano.
Apelują także publicznie do partnerki Zygmunta Solorza, Justyny Kulki oraz jego prawnika Jerzego Modrzejewskiego o umożliwienie im bezpośredniego spotkania z tatą, "o które bez skutku prosimy od wielu miesięcy."
Zaostrzenie sporu doprowadziło m.in. do odwołania Tobiasa Solorza i Piotra Żaka, a także prawnika Jarosława Grzesiaka z rad nadzorczych wielu spółek Zygmunta Solorza. Pod koniec września Tobias Solorz, Piotr Żak i Aleksandra Żak zasugerowali członkom zarządów i rad nadzorczych najważniejszych firm Solorza (Cyfrowego Polsatu, Telewizji Polsat, Polkomtelu i Netii), żeby ostrożnie przyjmowali „polecenia wydawane przez osoby, których niedawno nabyte uprawnienia w tym zakresie mogą budzić wątpliwość”, oraz by „wstrzymywali się z podpisywaniem dokumentów, których legalności nie mogą być pewni”, zaznaczając, że szczególnie dotyczy to decyzji wydawanych w imieniu TiVi Foundation.
Poniżej publikujemy całe oświadczenie dzieci Zygmunta Solorza: Aleksandry Żak, Tobiasa Solorza i Piotar Żaka:
"Szanowni Państwo,
W związku z publikacją wywiadu z naszym Ojcem, Zygmuntem Solorzem, czujemy się zobowiązani do zajęcia publicznego stanowiska – prostującego krzywdzące i bolesne wypowiedzi, jak również informującego opinię publiczną o rzeczywistym podłożu powstałego sporu. To decyzja trudna, ponieważ przez całe życie chroniliśmy naszą rodzinną prywatność.
Po pierwsze, chcielibyśmy jasno podkreślić, że żadne nasze działania nie są wymierzone w naszego Ojca. Tata jest dla nas wzorem, który towarzyszył nam zarówno w naszych prywatnych, jak i zawodowych rolach. Od wielu lat przygotowywał nas do przejęcia odpowiedzialności za stworzony przez niego rodzinny biznes. Dziś – choć nasz Ojciec może tego nie dostrzegać – działamy w duchu tej odpowiedzialności oraz troski, jaką dorosłe dziecko może wykazywać o swojego rodzica.
Nasze reakcje mają na celu ochronę rodziny i dotyczą osób trzecich, które istotnie nadużyły zaufania naszego Taty, i które w naszej ocenie przekazują mu nieprawdziwe informacje. Podejmowane przez te osoby kroki budzą tym większy sprzeciw z naszej strony, że jesteśmy przerażeni stanem zdrowia naszego Taty. Pomimo wielokrotnych prób nawiązania kontaktu oraz zorganizowania spotkania z Tatą, o których najwyraźniej nasz Ojciec nie wie, uniemożliwiono nam osobisty kontakt, więc jedną z nielicznych okazji do zobaczenia Ojca "na żywo" było Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie ZE PAK S.A., w trakcie którego nasz Tata nie był w stanie samodzielnie otworzyć posiedzenia. Obserwowanie Taty w takim stanie było dla nas wyjątkowo bolesne. Będziemy podejmować stanowcze działania, by wszystkie osoby, które nadużyły zaufania naszego Ojca, zostały pociągnięte do stosownej odpowiedzialności.
Po drugie: nie jest prawdą, że oszukaliśmy naszego Ojca w trakcie podpisywania dokumentacji sukcesyjnej. Porządkując fakty: nasz Ojciec stworzył mechanizm "sukcesji za życia" w 2022 roku – o czym zresztą wspomina w wywiadzie. Ten mechanizm został wcielony w życie 2 sierpnia 2024 roku. Ojciec wiedział, co podpisuje i chciał tego dokonać. Wbrew treści wywiadu, Ojciec tego dnia wielokrotnie rozmawiał ze swoimi prawnikami, a na miejscu obecny był jego zaufany notariusz, który nadzorował prawidłowy tok wszystkich czynności. Następnie, jeden z członków Rad Fundacji w Liechtensteinie kontaktował się z Ojcem, żeby potwierdzić czy Rady Fundacji mają rejestrować zmiany w rejestrach. Ten je potwierdził. Nasz Ojciec jest jednym z najwybitniejszych i najbardziej przenikliwych polskich przedsiębiorców.
Zasugerowana, najpewniej przez jego doradców, teza, że 2 sierpnia 2024 roku został przez nas oszukany, uwłacza inteligencji czytelników.
W wywiadzie nie pada natomiast kluczowy z perspektywy czasu fakt: Ojciec nie chciał włączać czwartej żony, pani Justyny Kulki, w sprawy Fundacji i 2 sierpnia 2024 roku wielokrotnie prosił nas oraz swoich doradców, żeby nie informować jej o podpisanych dokumentach.
3 sierpnia 2024 roku natomiast, nagle, Ojciec poprosił nas o pilne spotkanie, które za niego poprowadzili Justyna Kulka i Jerzy Modrzejewski, przekazując nam, że Ojciec chce wycofać się z dokonanych zmian. Wzmocniło to nasze obawy, że osoby te wykorzystując zaufanie naszego Ojca, chcą przejąć zarządzanie jego majątkiem. Nie ma i nie będzie na to naszej zgody.
W obliczu wszystkich tych wydarzeń, podjęliśmy decyzję niezwykle trudną dla nas osobiście, ale konieczną, by chronić Ojca, jego dobre imię oraz całe dziedzictwo. Jako rodzeństwo i jako osoby od lat współzarządzające majątkiem i strategicznymi spółkami – zdecydowaliśmy się skorzystać z wszelkich dostępnych instrumentów prawnych, by nie dopuścić do utraty kontroli przez naszą rodzinę nad Grupą stworzoną przez Tatę.
W kontekście wypowiedzi Ojca na temat niedawnego wpisania Fundacji Polsat jako beneficjenta fundacji zarejestrowanych w Lichtensteinie, wyjaśniamy, że Fundacja Polsat zawsze była wpisana w dokumenty fundacyjne jako ta, która miała dziedziczyć majątek fundacji w razie bezpotomnej śmierci naszego Ojca. Pomysłodawcą i wieloletnim orędownikiem Fundacji Polsat była Mama dwojga z nas (Aleksandry i Piotra). Fundacja jest nam bardzo bliska i zamierzamy ją nadal aktywnie rozwijać. Tym niemniej, zmiana na liście beneficjentów ogłoszona przez naszego Ojca jest bezskuteczna, ponieważ nasz Ojciec zrzekł się 2 sierpnia 2024 roku prawa do zmian statutów fundacji w Lichtensteinie.
Obecnie, na skutek wydarzeń ostatnich miesięcy, majątek podlega ochronie dzięki postanowieniom zabezpieczającym wydanym przez sądy na Cyprze oraz w Lichtensteinie. Równocześnie, robimy wszystko co możliwe, by spółki funkcjonowały normalnie, zgodnie z wyznaczonymi celami i strategią. Dlatego też, choć jesteśmy w trakcie sporu, cały czas współpracujemy w ramach Grupy i podejmujemy decyzje gospodarcze, które leżą w jej interesie.
Cały czas również podejmujemy działania w celu polubownego zakończenia sporu i zapewnienia naszemu Ojcu bezpieczeństwa osobistego poprzez odzyskanie z nim osobistego kontaktu i upewnienie się, że jego stan zdrowia nie uległ pogorszeniu. Wierzymy, że nasze działania spotkają się ze zrozumieniem i życzliwością opinii publicznej – w naszym przekonaniu nie robimy nic innego niż to, co powinny zrobić dzieci w takiej sytuacji, w jakiej znalazł się nasz Ojciec. Na zakończenie, publicznie apelujemy do Justyny Kulki oraz Jerzego Modrzejewskiego o umożliwienie nam bezpośredniego spotkania z Tatą, o które bez skutku prosimy od wielu miesięcy."
Dołącz do dyskusji: Jest oświadczenie dzieci Solorza. Obwiniają jego żonę i prawnika