SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

WP krytykowana za relację z wypadku w escape roomie w Koszalinie. „Media nie służą tylko do przekazywania faktów”

Należący do Grupy Wirtualna Polska - serwis o2.pl - relacjonując tragiczny pożar w escape roomie w Koszalinie opublikował film prezentujący reakcje rodziców na wiadomość o śmierci ich dzieci. Materiał spotkał się z dużą krytyką. - Media nie służą tylko do przekazywania faktów, ale także do przekazywania reakcji ludzi na te fakty. Media robiły to zawsze i w każdym miejscu na świecie - odpowiada Tomasz Machała, wiceprezes Wirtualna Polska Media.

Do tragicznego pożaru w jednym z tak zwanych escape roomów doszło w piątek po południu w Koszalinie. W wypadku śmierć poniosło pięć nastolatek, a młody człowiek prowadzący escape room został dotkliwie poparzony.

Tragedia na filmie

Media szeroko relacjonowały wydarzenia w Koszalinie zamieszczając zarówno bieżące materiały dotyczące wypadku, jak i związane z nim komentarze i reakcje.

W sobotę należący do Grupy Wirtualna Polska serwis o2.pl zamieścił artykuł dotyczący kontrowersyjnej kwestii powiadomienia rodziców dziewcząt które zginęły w pożarze. Okazało się, że rodzice musieli czekać długo w niepewności zanim oficjalnie przekazano im tragiczne wiadomości.

Ilustracją materiału był nagrany w trakcie akcji ratunkowej film pokazujący m.in. starania jednego z rodziców o uzyskanie informacji o jego dziecku, a także rozpacz rodzin po otrzymaniu wiadomości o śmierci dziewczynek.

Michał Sadowski: Nabijanie odsłon portalowi

Opublikowany przez o2.pl film wywołał kontrowersje. Część jego odbiorców zarzuciła serwisowi że pokazując nagranie nie uszanował tragedii jaka spotkała ofiary wypadku, a jedynym celem tej publikacji było przyciągnięcie do niej jak największej liczby widzów. Wśród krytyków takiej polityki znalazł się Michał Sadowski, współzałożyciel i szef firmy Brand24.

- Drogie portale horyzontalne z WP na czele. Czy naprawdę musicie na głównej stronie promować filmiki pokazujące reakcje Rodziców, którzy właśnie stracili w pożarze swoje dzieci? - zapytał Michał Sadowski we wpisie na Facebooku. - Czy naprawę nie ma w Waszych firmach i redakcjach nawet jednej osoby, która podniosłaby rękę i powiedziała „słuchajcie, może trochę przeginamy? Dajmy tym ludziom spokój i uszanujmy niewyobrażalną tragedię jaką przeżywają". Absolutnie obrzydliwe zachowanie mediów – ocenił Sadowski.

 

Uzupełniając swoją opinię w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl szef Brand24 wyjaśnia że dosłowne przedstawianie w mediach lub w internecie ludzkich tragedii ma sens jedynie wtedy gdy służy niesieniu pomocy ofiarom.

- Jeśli materiał zawiera ludzką rozpacz to moim skromnym zdaniem wypada go pokazywać tylko jeśli kryje się za tym jakiś szczytny cel – uważa Sadowski. - Np. zbiórka kasy na wsparcie rodzin. Przykładowo na Siepomaga.pl często są wrzucane dramatyczne wideo czy zdjęcia, ale po to żeby napędzały szczytny cel. Tu miałem wrażenie że jedynym celem jest nabijanie odsłon portalowi.

Tomasz Machała: Materiał wyważony, nie naruszamy prywatności ofiar

Post zamieszczony przez Sadowskiego wywołał falę dyskusji użytkowników komentujących ten wpis. Większość skrytykowała WP za opublikowanie i promocję kontrowersyjnego wideo, część podkreśliła że zamieszczanie podobnych materiałów to konsekwencja szerszego zjawiska polegającego na zabieganiu przez media o uwagę odbiorców za wszelką cenę, bez oglądania się na etyczne zasady obowiązujące w dziennikarstwie.

Głos w dyskusji związanej z budzącym wątpliwości filmem zabrał także Tomasz Machała, wiceprezes Wirtualna Polska Media ds. produktu wydawniczego. W swoim wpisie bronił decyzji o zamieszczeniu materiału i wyjaśniał przyczyny które stały za decyzją o jego publikacji. Swoje argumenty powtórzył też w rozmowie z nami.

- Mierzymy się z najtrudniejszą dla każdego dziennikarza sytuacją - przyznaje Tomasz Machała. - Ile cierpienia innych osób pokazać? Gdzie jest granica relacji? Media nie służą tylko do przekazywania faktów, ale także do przekazywania reakcji ludzi na te fakty. Media robiły to zawsze i w każdym miejscu na świecie. Pokazujemy reakcję najbliższych ofiar wojen, katastrof naturalnych i wypadków. Jak ten w Koszalinie.

Zdaniem naszego rozmówcy odległość geograficzna od zdarzenia nie może być kryterium czy coś pokazać. - Ten sam szacunek należy się afgańskiej matce ofiary zamachu, jak i ojcu z Koszalina – wyjaśnia Machała. - Każdy jest człowiekiem. Mamy w WP zasadę, że nie naruszamy prywatności rodzin ofiar. Nie wkradamy się na szpitalne oddziały ratunkowe, nie fotografujemy z ukrycia w kostnicach. W Koszalinie mieliśmy do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Do kamery lokalnego, nie związanego z WP portalu, która rejestrowała konferencję prasową straży pożarnej podszedł mężczyzna, zapewne ojciec jednej z ofiar. Domagał się, by straż pożarna przerwała spotkania z mediami i zajęła się rodzinami, bo to one są w tym momencie najważniejsze. Po dyskusji w newsroomie uznaliśmy, że w takiej sytuacji naszym zobowiązaniem jest dać temu mężczyźnie głos. Pokazać, że troska o poszkodowanych jest pierwszym obowiązkiem „systemu”. Materiał opublikowany w serwisie o2 wydaje mi się wyważony, nie sensacyjny i rzetelny. Nie eksploatuje tragedii, ale relacjonuje sytuację, w której po tragedii zapomniano o najbliższych tragicznie zmarłych. Krótki tekst opisuje to, co znajduje się na filmie – ocenia Machała.

Tabloidyzacja, która ogłupia ludzi

Jednym z uczestników dyskusji pod wpisem Sadowskiego był Jacek Kotarbiński, ekonomista i ekspert z zakresu marketingu, który w przeszłości wielokrotnie analizował zachowania mediów i ich odbiorców. Także teraz komentując dla nas kwestię kontrowersyjnego filmu przedstawia na jej podstawie szerszą diagnozę rynku medialnego i mechanizmów jakie nim sterują.

- Tragedia w Koszalinie ujawnia po raz kolejny w jaki sposób emocje rządzą internetem i jak działają współczesne media – przyznaje Jacek Kotarbiński. - Nie czuję się kompetentny w ocenie etycznej pracy dziennikarskiej. Niemniej chciałbym jednoznacznie odróżnić działania rzetelnych mediów od działania tabloidów. Te drugie nie kierują się szczególna etyką, ponieważ liczy się dla nich wyłącznie zysk jaki uzyskają ze sprzedaży emocji, czy w wydaniu papierowym czy elektronicznym. Myślenie o biznesie medialnym tylko w kategoriach pieniądza skutkuje najczęściej tabloidyzacją, która - powiedzmy to wprost, po prostu ogłupia ludzi. Stajemy się tym co oglądamy, co czytamy i czego słuchamy.

Zdaniem naszego rozmówcy media, bez względu na ich charakter, zawsze wpływają na postrzeganie przez nas otaczającego świata.

- Jedną z ulubionych fraz jaką posługują się media jest zdanie: „dajemy ludziom to, czego chcą” - przypomina Kotarbiński. - Tyle tylko, że w swej masie człowiek będzie zawsze szukał emocji, a najsilniej ściągają uwagę te negatywne. Na dodatek format tabloidu wymaga ich nieustannego podsycania, budowania narracyjnych seriali, które powodują kupowanie kolejnych gazet, oglądanie następnego odcinka czy strony internetowej. Specjaliści potrafią ułożyć z dowolnego zdjęcia sensacyjną historię. Dziś wyzwaniem dla mediów nie jest określanie jaki temat będą realizować, ale przed jakim się powstrzymają, jakich granic nie przekroczą.

Kotarbiński podkreśla, że media z racji swojej masowości i wpływowości kształtują nasz świat, bez względu na to czy jest to grupa na Facebooku, influencer, serwis www, papierowa gazeta czy telewizja.

- Dziś każdy z nas jest nadawcą – przyznaje Kotarbiński. - Jeżeli w tym wywieraniu wpływu nie będzie prostych zasad co wolno, a czego nie wolno czyli swoistej normatywności , to oddamy łatwo pole zwykłym hienom, które będą tworzyć zyski z budowania narracji dookoła ludzkich tragedii. W przypadku takich zdarzeń jak w Koszalinie moim zdaniem rodzina i bliscy powinni być święci. Rejestrowanie ich bólu i rozpaczy, wyciąganie szczegółów, nagabywanie to moim zdaniem przekraczanie granic etycznego dziennikarstwa. Media powinny się skupić na przyczynach tragedii i dyskusji jak zapobiegać podobnym zdarzeniom w przyszłości. Inicjatorami kontaktu z dziennikarzami powinna być rodzina. Tabloidy często posługują się formułką, że są dziennikarzami i dostarczają czytelnikom tego czego oczekują. To jedna z częstych bzdur, które próbuje nam się wcisnąć - kończy Kotarbiński.

W listopadzie 2018 roku z serwisów Wirtualnej Polski skorzystało 21,79 mln użytkowników, którzy wygenerowali 2,84 mld odsłon.

Dołącz do dyskusji: WP krytykowana za relację z wypadku w escape roomie w Koszalinie. „Media nie służą tylko do przekazywania faktów”

33 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
rynienka
Śmierdzące, korporacyjne gadki WP. Ciekawe, czy gdyby nie daj Boże podobna tragedia dotknęła kogoś z tamtejszych decydentów to też z chęcią epatowałby swoją reakcją na stronie głównej
0 0
odpowiedź
User
Rita Tita
W wirtualnej Polsce idioci nie używają mózgów. I robią wszystko żeby jak najwięcej zarobić. I ten artykuł na o2 również jest taki sam. Co z tego że rodzice stracili swoje dzieci ? Co z tego że te wszystkie rodziny mają żałobę i ciężki czas przed sobą ? A no nic bo debile z wp mają to gdzieś. Z resztą co się dziwić oni swój poziom myślenia pokazują w pudelek.pl. Jak widać lubią jak im ktoś robi sprawy w sądzie.
0 0
odpowiedź
User
Najlepsza decyzja zawodowa
Dzień, w którym odrzuciłem propozycję pracy w WP :D A Machała niech żre gruz, jego argumentacja jest na poziomie dla ćwierćinteligentów :D
0 0
odpowiedź