Robert Górski: TVP chciała w „Uchu prezesa” więcej o opozycji, odszedłem stamtąd, bo Jacek Kurski skrytykował kabarety
Robert Górski ujawnił, że w połowie ub.r. Telewizja Polska proponowała mu i Marcinowi Wójcikowi dalszą realizację programu „Latający klub Dwójki”, ale odmówili m.in. ze względu na słowa prezesa TVP, że kabarety, nie licząc wyjątków, to symbol upadku telewizji publicznej. Według Górskiego TVP była ostatnio zainteresowana emisję miniserialu „Ucho prezesa”, o ile pojawią się w nim żarty z polityków opozycji.
Cztery dotychczasowe odcinki miniserialu internetowego „Ucho prezesa” zostały udostępnione na YouTubie od 9 do 23 stycznia, a kolejne mają pojawić się w drugiej połowie lutego. Produkcja opowiada o spotkaniach prezesa (wzorowanego na Jarosławie Kaczyńskim) w jego gabinecie z politykami obozu rządzącego (wzorowanymi na politykach PiS). Scenarzystą i odtwórcą roli prezesa jest Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju.
Tydzień temu Górski ujawnił, że propozycję emisji „Ucha prezesa”, po tym jak pierwsze odcinki zyskały dużą popularność w internecie, złożyła Telewizja Polska. Twórcy odmówili. - Zakładając, co jest niemożliwe, że nie chcieliby wpłynąć na treść odcinków, nikt by nam w to nie uwierzył - stwierdził Górski.
W wywiadzie w weekendowym wydaniu „Gazety Wyborczej” Robert Górski powiedział, jaki warunek postawili przedstawiciele TVP. - Żeby było trochę więcej o opozycji oczywiście. Nie chcieliśmy tego robić. Ani w TVP, ani w żadnej innej telewizji - powiedział Górski. - Kiedy ktoś daje pieniądze, wcześniej czy później zaczyna wymagać. Zostajemy w internecie. Nikt nam nie powie, żeśmy się sprzedali - uzasadnił.
Robert Górski przez wiele lat współpracował z Telewizją Polską, w ostatnich latach (od wiosny 2015 roku do połowy ub.r.) razem z Marcinem Wójcikiem prowadził „Latający klub Dwójki”. W „Gazecie Wyborczej” ujawnił, że obaj dostali propozycję dalszego występowania w tym programie.
- Odmówiliśmy. Nie chciało mi się, zmęczenie materiału. I nie chciało mi się z tym prezesem, który powiedział o kabaretach, że są symbolem upadku telewizji publicznej - wyjaśnił Górski. - Skoro są symbolem upadku, to po co to kontynuować? Skoro nas nie chcą, no to nie - dodał.
Pod koniec lutego ub.r. Jacek Kurski w wywiadzie we „W Sieci” odniósł się do żartów Roberta Górskiego i Ewy Błachnio podczas gali Telekamer. Prowadzący żartowali wtedy z wielu tematów dotyczących rządu i sytuacji w TVP m.in. odmowy przyjęcie uchodźców („lepszy Ziemiec niż cudzoziemiec”), odszkodowania od państwowego funduszu dla Fundacji Lux Veritatis za cofnięcie dofinansowania projektu geotermii („- Jest pieszczochem władzy, ojciec Mateusz dostał 26 milionów. - To na innego ojca, Tadeusza. Czyli 500 złotych na dziecko i 26 milionów na ojca. I to się nazywa polityka prorodzinna!”).
Kurski stwierdził, że niedopuszczalne w TVP są żarty z tragedii smoleńskiej. - Programy kabaretowe, które do tej pory bardzo obficie Polakom serwowano, to - z wyjątkami - symbol upadku telewizji publicznej - ocenił. Zaznaczył, że w TVP pod jego kierownictwem można będzie żartować z rządzących. - Podczas rozdania Telekamer Robert Górski pożartował sobie i z PiS i ze mnie. Jeśli coś będzie śmiechem, a nie rechotem, to z największą przyjemnością zasiądę w pierwszym rzędzie - powiedział Jacek Kurski.
Dołącz do dyskusji: Robert Górski: TVP chciała w „Uchu prezesa” więcej o opozycji, odszedłem stamtąd, bo Jacek Kurski skrytykował kabarety
Jeżeli jeszcze coś potrafi kogoś śmieszyć w polityce to współczuję. Moim zdaniem od bardzo dawna nic wesołego tam nie ma.