Rok Mateusza Matyszkowicza jako prezesa TVP. "Niewiele różni się od czasów Jacka Kurskiego"
Ma swój styl rządzenia, ale nikt nie może rozgryźć go do końca poza gronem najbliższych współpracowników– tak mówią o Mateuszu Matyszkowiczu jego podwładni w TVP. Gdy rok temu obejmował stanowisko prezesa Telewizji Polskiej, powszechne było wątpienie, że coś w niej zmieni. - I rzeczywiście niewiele zmienił, przynajmniej jeśli chodzi o informację - mówi nam były prezes TVP, Robert Kwiatkowski. - Gdybym miał coś znaleźć, za co można by pochwalić Matyszkowicza, to historyczne seriale i coraz więcej kultury na antenach. Reszta jest bez zmian, kurs Kurskiego utrzymany - mówi nam z kolei inny były prezes nadawcy, Janusz Daszczyński.
Rok temu, kiedy Mateusz Matyszkowicz obejmował stanowisko prezesa TVP (w pełnych dramatyzmu okolicznościach), wiedzieliśmy o nim niewiele. Pochodzi z Żywca, co lubi podkreślać, a w każdym razie nie wstydzi się lokalności i swojskości. Gdy kilka miesięcy temu spotkał się z dziennikarzami, aby opowiadać o serialu „Dewajtis” (który właśnie wszedł na ekrany), chwalił się np. że w jego rodzinnej okolicy rośnie podobny dąb co serialowy – stary i rozłożysty. Kiedy z kolei wprowadzał latem do TVP 2 biesiady, wspominał na spotkaniu o dobrych stronach biesiadowania w gronie przyjaciół i trudno było nie odnieść wrażenia, że wspomina strony rodzinne.
Dziennikarze wiedzieli też we wrześniu 2022 roku, że nowy prezes skończył filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim, a na studiach współpracował z prof. Janem Hartmanem. Promotorem jego pracy magisterskiej był Ryszard Legutko, dziś europoseł PiS. I to właśnie on namówił go do wyjazdu do Warszawy. Był 2005 r., a Legutko został wicemarszałkiem Senatu. Matyszkowicz zaczął z nim współpracować.
Przyjaźnie i współpraca na całe życie
Szybko nawiązał współpracę, a potem przyjaźń z Samuelem Pereirą i Dawidem Wildsteinem – to, że razem pracowali we „Frondzie LUX” to znany fakt. - "Fronda LUX" to była nowa jakość – mówił nam rok temu Pereira. - Naszym celem było opowiedzenie o tym, co nam w głowach siedzi w sposób ciekawy i świeży i chyba to się udało. Jako środowisko stawialiśmy na dialog, także dlatego, że nasze osobiste doświadczenie mówiło nam, że gdy jest minimum dobrej woli, to nie tylko da się rozmawiać, ale można też znaleźć elementy wspólne różnych baniek.
Przyszły prezes TVP pracował też w Telewizji Republika, gdzie wykazywał się kreatywnością, a gdy w 2016 roku Jacek Kurski został prezesem TVP, za namową Jana Pawlickiego ściągnął Matyszkowicza do TVP Kultura – i tak zaczęła się jego zawodowa przygoda z Telewizją Polską. - Na początku był wystraszony albo sprawiał takie wrażenie. Zawsze na baczność przed prezesem Kurskim. To się przełożyło na jego dalszą karierę w TVP – mówił nam we wrześniu 2022 roku Jan Pawlicki. - Gdy został dyrektorem Jedynki, a później wiceprezesem spółki, miał mocno ograniczoną autonomię. O niemal wszystkim i tak decydował Kurski, a Matyszkowicz się na to godził.
Gdy więc we wrześniu 2022 roku Mateusz Matyszkowicz zostaje prezesem Telewizji Polskiej, dziennikarze wiedzą więc mniej więcej tyle. A co wiadomo po roku?
Co z tym Martyniukiem?
Zaraz po debiucie w nowej roli zaczęły się spekulacje wokół Matyszkowicza: lubi disco polo czy nie? Będzie promował Zenka Martyniuka, czy da sobie spokój? - Tymczasem nikt nie przewidział, że to nie w Martyniuku Matyszkowicz upatrywał nadziei bądź zagrożenia dla rozrywki w publicznej telewizji – mówi nam jeden ze współpracowników prezesa.
I rzeczywiście: gdy zaczęło się kotłować w sprawie jednego z pierwszych koncertów przygotowywanych przez TVP pod wodzą Matyszkowicza, prezes (za pośrednictwem biura prasowego) dał bardzo jasną wytyczną co do tego, jak widzi muzyczną przyszłość anten. Wydano oświadczenie, w którym służby prasowe zaakcentowały, iż „zgodnie z decyzją prezesa zarządu” - nie wyraża on zgody na „dzielenie społeczeństwa przez pryzmat gustów muzycznych w tym zainteresowania np. disco polo lub innymi gatunkami muzyki i twórczości”. – Proszę pamiętać, że gdy szefował” Frondzie LUX” poświęcił cały numer disco polo – mówią współpracownicy.
Szybko wycofał się: zamiast zajmować pierwsze miejsce na imprezach TVP jak jego poprzednik, albo wcale się na nich nie pojawiał, albo po prostu nie wpychał się na główne miejsca. Jesienną ramówkę - pierwszą, do jakiej mógł się spokojnie przygotować - zorganizowano na jego polecenie już nie w gmachu TVP na Woronicza, a w Łazienkach, w zupełnie odmiennym stylu. Sam Matyszkowicz siedział wśród publiczności i gwiazd TVP, a gdy miał zabrać głos - nie podszedł nawet do - wyjątkowo skromnej jak na TVP sceny - tylko przemawiał od stolika.
Co zmienił? “Na pewno nie informację”
- Mateusz Matyszkowicz w ciągu roku przygotował i przeprowadził całą serię zmian personalnych w Telewizji Polskiej, do czego miał przecież prawo - mówi nam jedna z osób zasiadająca w radzie programowej TVP. – Pytanie tylko, co z tego wynika? Prawdopodobnie poza tym, że pracuje ze “swoimi ludźmi” to niewiele.
Najpoważniejszą zmianą była wymiana całego szefostwa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, przeprowadzona wiosną br. Stanowisko stracił wówczas dyrektor Agencji, Jarosław Olechowski i jego zastępcy. TAI-em zaczął kierować Michał Adamczyk, zaś jego prawą ręką został Samuel Pereira. „Wiadomościami” zarządza Marcin Tulicki.
Były prezes TVP, a obecnie członek rady programowej nadawcy, Janusz Daszczyński, w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl ocenia: - Uważam, że rok prezesury pana Mateusza Matyszkowicza niewiele różni się od czasów Jacka Kurskiego, szczególnie w dziedzinie informacji. Swego czasu pan prezes Zaorski wygłosił sentencję, że telewizja dzieli się na dwie części: Plac, który nazwał „polską telewizją osobną” i Woronicza, gdzie realizowane są inne programy na anteny nadawcy. Ja także uważam, że TVP to są dwa obszary: jeden to obszar informacji i publicystyki, zaś drugi to cała reszta. Jeżeli chodzi więc o informację i publicystykę w Telewizji Polskiej za czasów Jacka Kurskiego i za czasów Mateusza Matyszkowicza, nie widzę żadnej różnicy – podkreśla były prezes TVP.
Nasz rozmówca zaraz jednak dodaje: – Żeby było jasne: oceniam równie negatywnie oba te okresy. Jeżeli zaś chodzi o telewizję, która jest na innych antenach emitowana… Gdybym się zmusił, to bym powiedział, że teraz widzę więcej kultury na antenach, programów o charakterze informacyjnym, o wydarzeniach – i to jest pewna jakość i różnica. Jednak Matyszkowicz unieważnił te dobre zapowiedzi atakiem na film Agnieszki Holland „Zielona Granica”. Ogólna moja ocena Telewizji Polskiej za prezesury Matyszkowicza jest zatem równie negatywna, jak za czasów Kurskiego. Bez radykalnej zmiany będziemy oglądać to, co oglądamy dzisiaj. Mimo, że TVP posługuje się hasłem „Bądźmy razem”, uważam, że ono jest mylące: Telewizja Polska do widzów mówi „Dzielmy się coraz bardziej”.
“Największe osiągnięcie: trwanie”
Inny były prezes TVP, obecnie członek Rady Mediów Narodowych, Robert Kwiatkowski, ocenia prezesurę Matyszkowicza równie surowo: - Największe osiągnięcie tej prezesury to jest fakt, że ona trwa. Przypomnę, że wielu prorokowało, iż zmiana na stanowisku jest zmianą czysto kosmetyczną i tymczasową, na chwilę. Ja tymczasem od samego początku mówiłem, że jeśli tej zmiany dokonano, to kolejna będzie dopiero po wyborach. Trudno ukrywać, że PiS traktuje TVP jako swoją własność i narzędzie propagandy wyborczej. A rok był wyborczy. Zakładam, że do wyborów nic się nie zmieni.
Zdaniem naszego rozmówcy - pojawia się pytanie, “jak z tej perspektywy patrząc wyglądał miniony rok”. - Wydaje mi się, że on niespecjalnie różni się od tego, czego doświadczaliśmy za prezesury Jacka Kurskiego. Może ten elementy przekazu pozapolitycznego, kulturowego – uległy jakiemuś wygładzeniu. Ale to zmiany kosmetyczne: jądro zespołu się nie zmieniło, nie zmienił się też przekaz. Zmiany jakieś oczywiście w informacji zaszły, ale proszę powiedzieć: czym różni się styl Olechowskiego od stylu Adamczyka? Ja naprawdę nie widzę wielkiej różnicy. W pewnym momencie może doszło do zmiany proporcji w jednostkach informacyjnych w „Wiadomościach”, ale to kosmetyka, powtarzam. Jeśli miałbym wskazać coś, za co miałbym pochwalić Matyszkowicza po roku urzędowania to fakt, że pojawiły się seriale historyczne. Niektóre z nich naprawdę zasługują na uwagę, ale właściwie to tyle i nie ma tutaj niczego więcej, co zasługiwałoby w TVP na uwagę i pochwałę.
TVP z 51 mln zł straty netto
W ub.r. Telewizja Polska zanotowała 50,7 mln zł straty netto, pod kreską była pierwszy raz od 2016 roku. Co prawda jej przychody wzrosły mocniej od wydatków operacyjnych, ale obsługa rekompensaty abonamentowej przyniosła aż 184 mln zł kosztów. Przychody spółki zwiększyły się w ub.r. o 9,5 proc. do 3,56 mld zł, z czego wpływy sprzedażowe netto - z 3,15 do 3,14 mld zł. Natomiast koszty wytworzenia produktów na własne potrzeby poszły w górę z 88,2 do 166,3 mln zł, a wynik ze zmiany stanu produktów poszedł w dół z 19 mln zł zysku do 17,9 mln zł straty.
W TVP zatrudniono w ub.r. 274 nowych pracowników. Równocześnie ze spółką rozstało się 289 osób: 90 przeszło na emeryturę,, dwie na renty 61 odeszło za porozumieniem stron, 54 złożyły wypowiedzenia, dwóm wypowiedzenia złożyła firma, 80 pożegnało się z innych przyczyn (m.in. wygaśnięcia umowy, np. zawartej na czas określony lub próby, czy śmierci).
Dołącz do dyskusji: Rok Mateusza Matyszkowicza jako prezesa TVP. "Niewiele różni się od czasów Jacka Kurskiego"