SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Dziennikarze bronią „Wprost” i wyśmiewają pozew Sławomira Nowaka

Dziennikarze i blogerzy komentujący wytoczenie procesu tygodnikowi „Wprost” przez Sławomira Nowaka uważają, że może to ograniczyć wolność mediów, i żartują z kwoty 30 mln zł, na które minister wycenił przeprosiny oczekiwane od pisma.
 

Informacja, że reprezentujący Sławomira Nowaka mecenas Roman Giertych złożył wniosek o zabezpieczenie powództwa przeciw tygodnikowi „Wprost”, a w samym procesie będzie domagać się przeprosin, których koszt opublikowania w mediach wynosi 30 mln zł, pojawiła się w piątek po południu (przeczytaj więcej). Przypomnijmy, że zdaniem Nowaka zamieszczony w piśmie artykuł sugerujący jego nieuczciwe powiązania z szefami firmy reklamowej CAM Media zawiera nieprawdziwe informacje (więcej o tym).

W piątek po południu natychmiast w serwisach społęcznościowych, głównie na Twitterze, pojawiły się komentarze do procesu Nowaka przeciw „Wprost”. Wypowiadał się m.in. Michał Majewski, współautor tekstu, którego dotyczy pozew.

„Czydzieści milionów chcą Giertych i Nowak? Dobrze, że nie czysta milionów albo pińcet. Białoruś. Chodzi o rozgłos i próbę zastraszenia wydawcy/ów, dziennikarzy w putinowskim stylu. Obrzydliwe” - napisał. „Idę do bankomatu. Wezmę w 50 złotówkach” - dodał kpiąco.

Inni komentatorzy również ocenili, że 30 mln, na które Sławomir Nowak wycenił przeprosiny oczekiwane od „Wprost”, to absurdalnie wysoka kwota. „Rozumiem, że p. Giertych w imieniu Sławomira Nowaka chce zniszczyć tygodnik ‘Wprost’. Teraz CAM Media zażąda też milionów - stawiam 5” - napisał Robert Zieliński, dziennikarz „Dziennika Gazety Prawnej”. „Dzięki Nowakowi albo media stare i nowe się zjednoczą, albo umrą. Bo bać się patrzeć władzy na przeguby z zegarkami to koniec misji” - dodał. „Jeśli 30 mln to koszty przeprosin w innych mediach, to może wszystkie redakcję w geście solidarności opublikują je za darmo?” - pytał Michał Szułdrzyński, publicysta „Rzeczpospolitej”. Podobnego zdania jest blogerka Kataryna: „W geście solidarności z dziennikarzami, których minister chce puścić w skarpetkach, ich koledzy powinni zweryfikować każde zdanie w artykule. Po to, żeby kolejny cwaniak dwa razy się zastanowił czy chce odstawiać szopkę i mieć wszystkie słowa z jednej gazety powtórzone w innych. To jedyny sposób na samoobronę mediów. Solidarnie i chóre, powtarzać wszystko co jest prawdą u kolegów”.

Kataryna zauważyła również, że 30 mln zł to rekordowa kwota, na którą polityk pozywa media. Poprzednio najwyższe było 10 mln zł, których Janusz Palikot w 2009 roku domagał się od Axel Springer Polska za artykuł opublikowany w „Dzienniku”. Co ciekawe, ten tekst napisał pracujący wówczas w tym tytule Michał Majewski. Po kilku miesiącach Palikot wycofał pozew, ale nie mógł już odzyskać ponad 100 tys. zł opłaconego wpisu sądowego.

W piątek wycena przeprosin, których Sławomir Nowak będzie domagał się przed sądem od „Wprost”, wywołała wiele prześmiewczych komentarzy.

„Oj, w kancelarii mecenasa Romana najwyraźniej klimatyzacji nie ma. Wody dla ochłody też nie ma” - napisał Marcin Leśkiewicz, wydawca w TVN24, dodając tagi: „zegarki”, „wprost” i „cyrk”. „Jakby co też się zgłoszę do Romana. Ma facet polot w tych pozwach” - stwierdziła Agnieszka Rucińska, dziennikarka Polskiego Radia. „Nowak zbiera po prostu na naprawdę wielki okaz. Składa na Big Bena” - kpił Wojciech Szacki, dziennikarz „Polityki”. „30 baniek. Ile to jest zegarków?” - pytała Małgorzata Serafin z TVP. „Roman Giertych zarzucał, że PO ma złych PRowców? 30 mln nagłośni sprawę - a tu nieważne, czy ukradł, czy mu ukradli - utopił Nowaka = zegarek” - podsumował politolog i psycholog społeczny Norbert Maliszewski.

Komentatorzy kpili też z tego, że Roman Giertych w ramach zabezpieczenia powództwa złożył wniosek o zakazanie obecnemu wydawcy „Wprost”, Platformie Mediowej Point Group, sprzedania pisma innej firmie w trakcie trwania procesu. „Roman Giertych: W celu zabezpieczenie powództwa przed przyszłym procesem zwróciłem się do sądu o zamknięcie Twittera” - napisał Samuel Pereira, dziennikarz „Gazety Polskiej Codziennie”. „Gdyby Nowak był konsekwentny, to powinien domagać się nie tylko zakazu sprzedaży Wprost, ale i zamknięcia mediów, które artykuł cytowały. Aż się dziwię, że minister Nowak nie domaga się od ‘Wprost’ wymazania z tytułu litery ‘w’” - kpił Marek Kacprzak z Polsat News, nawiązując do roszczeń Grzegorza Hajdarowicza wobec tygodnika „W sieci”, które zmusiły tytuł do zmiany nazwy na „Sieci” (więcej na ten temat).

Jako jeden z nielicznych działania Sławomira Nowaka bronił Zbigniew Hołdys, felietonista „Newsweeka Polska”. „Ktoś twierdzi, że inny ktoś jest złodziejem. Pomówienie zabija reputację człowieka. Poszkodowany idzie do sądu i żąda wielkiej kasy jako odszkodowania. I wtedy zostaje nazwany złodziejem po raz drugi. Niesamowite” - napisał. „Ile jest warta reputacja pomówionego człowieka? Jego możliwości zawodowe i dalszej kariery? Opinia, z którą będą żyły jego dzieci, krewni? Mnie te trzysta baniek nic a nic nie dziwi. Przecież proces wykaże jak było. Możliwe, że brał łapówki, wtedy nie dostanie ani grosza, a reputację straci bezpowrotnie, co zdaje się było celem tekstu” - dodał Hołdys.

Niektórzy komentatorzy ocenili, że pozew Nowaka może prowadzić do ograniczenia wolności mediów. „Nowak w imieniu całego rządu daje jasny sygnał mediom: przestańcie węszyć wokół naszych spraw, bo puścimy Was z torbami. Trochę jak w Rosji” - napisał bloger Grzegorz Piechuła. „Niszczenie mediów które krytykują władzę, to niszczenie demokracji” - stwierdził Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”. „Minister Nowak, zamiast się pokajać, najbezczelniej w świecie usiłuje zastraszyć media żądaniem absurdalnie kosztownych przeprosin - wartych 30 milionów złotych. Wykorzystuje przy tym od dawna wskazywaną, niebezpieczną dla wolności słowa lukę w prawie III RP - gdyby żądał wysokiego odszkodowania, musiałby wykazać realne podstawy jego naliczenia i ponieść adekwatne koszty wpisu sądowego, natomiast w kwestii przymusowych przeprosin sąd nie jest związany żadną racjonalnością" - napisał Rafał Ziemkiewicz, publicysta „Tygodnika Do Rzeczy”. „Horrendalne roszczenia wobec tygodnika „Wprost” to oczywista próba zastraszenia nie tylko tej redakcji, ale wszystkich mediów, które nie chcą śpiewać w chórze rządowej propagandy. To gangsterskie pogrożenie przez władzę dziennikarzom: nie podskakujcie nam, bo zgnoimy!” - dodał Ziemkiewicz.

>>> Roman Giertych odpowiada ws. pozwu Nowaka: „Wprost” boi się utraty państwowych reklamodawców

Dołącz do dyskusji: Dziennikarze bronią „Wprost” i wyśmiewają pozew Sławomira Nowaka

22 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
grab
Majewski, Leskiewicz jakś pani z TVP info, czyli "dziennikarze" wyśmiewają. A może inaczej - dziennikarskie miernoty piszą bzdety? Lisiecki z Wprost to oszust, chodzi po spółkach i wymusza kasę. Czy pógłówki się tym zajmą? Nie, półgłowkom trzeba podać na tacy, wtedy zgodnie potępiają. Banda przygłupów.
odpowiedź
User
gregor
A zapomniałam jeszcze o PIS-przygłupach-Szuldrzyńskim i Sakiwiczu - elita jurnalistyki prowincjonalno-odpustowej.
odpowiedź
User
Kto wykańcza dziennikarstwo?
Kiedy ktoś się w końcu zainteresuje tym, że Wprost nie płaci dziennikarzom i wykonawcom? To chyba nie jest zgodne z prawem. Przyganiał kocioł garnkowi. Jeden bierze zegarki i nie płaci rachunków, a właściciel gazety, która to opisuje nie płaci za wykonaną pracę ludziom, że o innych przekrętach nie wspomnę.
odpowiedź