Szef Garmond Press chce komisji śledczej ds. prywatyzacji Ruchu. „500 plus dla kioskarza to fantasmagoria”
Na wczorajszym posiedzeniu Komisji Kultury i Środków Przekazu poruszano sytuację na rynku kolportażu prasy. Oprócz posłów zaproszono na spotkanie przedstawicieli Ministerstwa Kultury, Izby Wydawców Prasy oraz wydawców, którym Ruch zalega już 170 mln zł. Jerzy Szmid, prezes Garmond Press stwierdził, że transakcję nabycia Ruchu powinna zbadać nie tylko Najwyższa Izba Kontroli, ale w tym celu powinna powstać komisja śledcza.
W środę podczas posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu najpierw wysłuchano informacji przekazanych przez wiceministra kultury Pawła Lewandowskiego, który przypomniał, że ministerstwo nie może i nie zajmuje się stricte nadzorem nad rynkiem dystrybucji prasy i „nie dostrzega znaczących nieprawidłowości w funkcjonowaniu rynku kolportażu i prasy w Polsce”, ale „do resortu docierają sygnały o problemach i sytuacji na rynku”.
Wiceminister kultury przypomniał, że dominują trzej przedsiębiorcy, którzy w sumie dysponują niemal 95-procentowym udziałem w rynku: Kolporter - z 52 proc. udziału, Ruch - ok. 30 proc. oraz Garmond Press - ok. 13 proc. Dodał także, że po wyrażeniu przez sąd zgody na przyspieszone postępowanie układowe Ruch kontynuuje prace "nad planem restrukturyzacyjnym spółki oraz porozumieniem z jej największymi wierzycielami" (w tym tygodniu Ruch poinformował Wirtualnemedia.pl, że zawarł kolejne porozumienia krótkoterminowe z wydawcami).
Lewandowski wskazał również, że do ministerstwa kierowane są informacje „o niedostatecznej dystrybucji niektórych tytułów prasowych przez część kolporterów prasy, w szczególności właśnie przez Ruch".
Na posiedzeniu komisji obecni byli także przedstawiciele Izby Wydawców Prasy: jej prezes Bogusław Chrabota (jednocześnie redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”), wiceprezes Zbigniew Benbenek (właściciel ZPR Media) oraz dyrektor Izby - Marek Frąckowiak. Wszyscy oni zwracali uwagę, że kolportaż prasy to „ważny element tworzenia więzi społecznych, komunikacji kulturowej”, oraz wskazywali, że segment ten jest poważnie zagrożony.
Projekt Funduszu Promocji Prasy
Posiedzenie komisji było poświęcone sytuacji na rynku prasy drukowanej, jednak posłowie i goście nie mogli pominąć tematu upadłości Ruchu. Zbigniew Benbenek przyniósł ze sobą również projekt ustawy i rozporządzenia, do których treści dotarła wcześniej redakcja Wirtualnemedia.pl i przedstawił jego ogólne założenia.
Pomysł stworzenia Funduszu Promocji Prasy, którym zarządzałby minister kultury w postaci funduszu celowego z budżetu państwa miałby być wsparciem dla kioskarzy i obejmować punkty sprzedaży prasy zlokalizowane w małych miejscowościach lub na obszarach, do których kolportaż jest utrudniony czy nierentowny. W projekcie rozporządzenia oszacowano, że dofinansowaniem może zostać objętych ok. 10 tys. punktów sprzedaży, co przy założeniu poziomu dotacji miesięcznej w wysokości 500 zł oznacza konieczność zapewnienia finansowania Funduszu Promocji Prasy na poziomie ok. 60 mln zł rocznie.
Benbenek na podstawie własnych wyliczeń ocenił, że „Ruch jest w stanie finansować umowy z wydawcami jeszcze przez okres ok. 3 tygodni”. Według niego w efekcie i tak może dojść do ostatecznej upadłości Ruchu.
Pozostali przedstawiciele Izby Wydawców Prasy stwierdzili, że projekt Funduszu Promocji Prasy „to autorski projekt pana Benbenka, który należy dopracować, ale jest bliski myśleniu Izby”.
Prezes Garmond Press ostro o Ruchu
Obecny na sali - jako jedyny spośród dystrybutorów prasy - prezes Garmond Press, Jerzy Szmid stwierdził, że „nie jest tak, że sytuacja związana z Ruchem jest tożsama z kryzysem na rynku”.
- To najważniejsze, co chciałem uświadomić, to fałszywa teza. Sytuacja związana z Ruchem to wyłącznie nieudolne, nierzetelne zarządzanie tą firmą. Firma Ruch została sprywatyzowana w 2010 roku. Już w 2011 roku faktycznie wyprowadzono środki pieniężne w wysokości 204 mln zł za granicę do spółki, która miała kapitał w wysokości 18 tys. euro, co oczywiście niewiele zmienia, bo kupiono obligacje spółki, która nie prowadziła działalności gospodarczej i nie miała żadnej szansy spłacić tych papierów dłużnych - powiedział Szmid.
Dodał, że w latach 2010-2016 sprzedano niemal wszystkie nieruchomości Ruchu za kwotę ponad 400 mln zł.
- Te pieniądze zostały - mówiąc delikatnie - roztrwonione. Dodatkowo faktycznie spółka w każdym roku notowała - od prywatyzacji straty na działalności podstawowej dystrybucji prasy i towarów FMCG straty rzędu kilkudziesięciu milionów złotych, albo nawet ponad 100 mln zł. W ostatnim roku było to ok. 56 mln zł - kontynuował swoje wyliczenia. - Zarząd Ruchu, który był jakby to powiedzieć - dublowany - nie tylko poprzez wynagrodzenia zarządu, ale poprzez spółkę właściciela i osobę prezesa pana Chalupca, który pobrał nie mniej niż 50 parę milionów - być może 70 mln zł wynagrodzenia, niezależnie od wyniku spółki. Dzisiaj może pozwoliłoby to na spłatę kwoty kredytu - 80-kilku milionów - wyliczał prezes Garmond Press.
Dodał, że „przeterminowane należności dla wydawców to kwota ok. 174 mln zł i dla banku - łącznie ze zobowiązaniem banku z tytułu gwarancji - również ok. 174 mln zł.” - To wiadomość publiczna, prasa pisała o tym - w kasie Ruchu brakuje co najmniej 500 mln zł - podsumował.
„Wydawcy działali w zmowie rynkowej”
Szef Garmond Press ocenił, że na posiedzenie nie tylko nie zaproszono innych dystrybutorów, ale również największych wydawców (na sali było obecnych tylko kilku, m.in. Tomasz Sakiewicz), takich jak Bauer, Polska Press czy Ringier Axel Springer Polska. Według Jerzego Szmida, „wydawcy zrzeszeni w Izbie, poprzez zarząd Izby Wydawców Prasy od początku tego roku podejmowali wyłącznie działania, które można ocenić jako zmowę z Ruchem i z Alior Bankiem”.
- Celem ratowania Ruchu, a tak naprawdę swoich wierzytelności, kosztem wszystkich pozostałych uczestników tego rynku - średnich i mniejszych wydawców. Nie dbali o swoje pieniądze - można spytać o to pana prezesa Benbenka, jak pozwolił zadłużyć się Ruchowi na 10 mln złotych - otóż pozwolił na to, żeby Ruch nie płacił mu przez 10 miesięcy. Powiem krótko: każdy przedsiębiorca jest zobowiązany do dbania o swój interes i przeciwdziałania w kierunku zmniejszenia szkody. Dlaczego żaden z wydawców do tej pory nie złożył wniosku o upadłość? - zapytał szef dystrybutora prasy. - Oczywiście złożył go pan Benbenek, ale dopiero w lipcu, a płatności nie były uiszczane co najmniej od tamtego roku. Zmowa polegała na tym, że wszyscy duzi wydawcy umówili się na to, że nie będę składać wniosku o upadłość, a bank deklarował, że jeśli nie ograniczą nakładów, to być może przedłuży kredytowanie - zauważył Jerzy Szmid.
Według niego, w tym czasie od stycznia było kilkanaście spotkań z zarządem Ruchu, natomiast zarząd Izby Wydawców Prasy nie spotkał się ani razu z firmą Garmond i „nic nie wie o spotkaniu z zarządem firmy Kolporter”. Dodał, że „jeżeli mają rozmawiać o wypracowaniu wspólnych zasad i nagle wydawcy zwrócili się do państwa o pomoc o uregulowanie tej sytuacji, to powie krótko: jesteśmy o naście lat do tyłu" - ocenił.
- Taka sytuacja już była, kiedy komisja kolportażowa Izby łącznie z dystrybutorami, miała wypracować kodeks wspólnych zasad, taki, jaki funkcjonuje w krajach zachodnich; zablokowało to przedsiębiorstwo Ruch, jeszcze wtedy państwowe – przypomniał. - Tak samo istnieje na papierze kodeks dobrych praktyk Izby Wydawców Prasy – zupełnie nie jest przestrzegany – stwierdził.
Potrzebna ustawa dekoncentracyjna
Wskazał także, że uczestnicy posiedzenia „odwołują się do przepisów europejskich, a nie ma potrzebnych regulacji krajowych”. Według niego, Polska nadal nie ma najważniejszej ustawy – o dekoncentracji mediów, a „ustawa jest fundamentalnie niezbędna”, jej stworzenie natomiast powinno leżeć „w interesie pluralizmu mediów, dostępu obywateli do różnych opinii, przede wszystkim szansy dla każdego podmiotu, który chce rozpowszechniać swoje treści i opinie”.
Przypomniał także, że większość rynku prasy posiadają w Polsce niemieckie wydawnictwa, a patrząc na przykład tego kraju; Niemcy mają swoje regulacje ustawowe.
500 plus dla kioskarza bez szans?
Szef Garmond Press, kontynuując swoje przemówienie stwierdził, że „w ogóle nie ma dyskusji między dystrybutorami, a wydawcami”, a „Zbigniew Benbenek nie udostępnił mu swojego pomysłu”.
- Wydawcy chcą po prostu urządzić rynek z punktu widzenia swoich interesów. Dotyczy to wyłącznie tych zorganizowanych w ramach Izby Wydawców Prasy. A wydawców z którymi współpracujemy jest ok. 460; tytułów w kolportażu jest ponad 2,5 tys., drugie tyle jest w prenumeracie. Jak można sobie wyobrazić projekt dotowania kiosku i stawiania poprzeczki do 100 tytułów (takie rozwiązanie zaproponował Benbenek - przyp.red.)? Same Wydawnictwo Bauer wydaje 64 tytuły. Już następuje zmiana modelu dystrybucji prasy - w sieci Biedronka jest sprzedawanych 30 tytułów. Będziemy dotować sklepy Żabka, stacje benzynowe? To, co proponuje pan Benbenek, to jest fantasmagoria. Nie da się ustalić kryteriów, wyodrębnić punktów sprzedaży, które można by uczciwie dotować. Zresztą co to za pomysł, aby dotować przedsiębiorców? Za chwilę w Sejmie ustawią się wszyscy inni. Nie potrzebuję dotacji, potrzebuję uczciwego ustawodawstwa - podsumowując.
Jerzy Szmid stwierdził również na koniec, że to, co robi rynek w odniesieniu do Ruchu, „to dzielenie skóry na niedźwiedziu, tyle że pod skórą jest sam szkielet”.
- Tam nie ma nic, żadnego majątku, infrastruktury, jest tylko sieć. Tylko ta sieć własna, którą każdy by chciał kupić lub nabyć w ilości 1700 punktów sprzedaży jest zastawiana na rzecz kogo? Wydawnictwa Bauer. Jeżeli państwo sprawdzicie, kto z wydawców ma zabezpieczenie na swoje należności w Alior Banku? Kto ma gwarancję? Wyłącznie najwięksi wydawcy, tak się składa, że niemieccy, wśród nich jeden szwajcarski - ocenił szef Garmond Press.
Według niego transakcję nabycia Ruchu powinna zbadać nie tylko Najwyższa Izba Kontroli, ale w tym celu powinna powstać również komisja śledcza.
Przewodnicząca komisji kultury Elżbieta Kruk zapowiedziała, że dyskusja i spotkania na temat sytuacji na rynku kolportażu prasy będą kontynuowane. Ma zamiar również złożyć interpelację do prokuratury z pytaniem, czy toczy się jakieś postępowanie w sprawie Ruchu, a do NIK - o informację w sprawie raportu na temat rynku mediów (NIK pracuje nad nim od dwóch lat, a nadal nie opublikował jego wyników – jak tłumaczył obecny na posiedzeniu dyrektor UOKiK, urząd analizuje „co może ujawnić, a co jest tajemnicą przedsiębiorstwa”).
>>> TYSIĄCE OGŁOSZEŃ O PRACĘ - PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL
Ruch ma ponad 600 mln zł zobowiązań - 2 tys. kiosków i saloników
W ub.r. Ruch zanotował 1,34 mld zł wpływów, wobec 1,46 mld zł rok wcześniej. Na koniec roku zobowiązania krótkoterminowe firmy wynosiły 551,1 mln zł, o ok. 100 mln zł więcej niż na koniec 2016 roku. Spółka miała też 82,2 mln zł zadłużenia wobec Alior Banku, które w ub.r. zmalało o 6,7 mln zł dzięki środkom ze sprzedaży 11 nieruchomości.
Zarząd Ruchu podkreśla że segment detaliczny jest rentowny - EBITDA za 2017 r. wyniosła 19,2 mln zł. Sieć Ruchu obejmuje ponad 2 tys. kiosków i saloników prasowych, w tym ok. 1,7 tys. własnych. Firma dostarcza też prasę (ok. 3,7 tys. tytułów) do kilkunastu tys. innych punktów sprzedaży, m.in. małych sklepów i supermarketów (od niedawna do ponad 2 tys. sklepów Biedronka).
Na czele Wydawnictwo Bauer
W 2017 roku zdecydowanym liderem pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy gazet i magazynów było Wydawnictwo Bauer, które sprzedało 228 346 192 egzemplarzy swoich magazynów.
Dołącz do dyskusji: Szef Garmond Press chce komisji śledczej ds. prywatyzacji Ruchu. „500 plus dla kioskarza to fantasmagoria”