Pekin 2008 - limitowanie relacji z Tiananmen problemem przedigrzyskami
Nadawcy telewizyjni i Międzynarodowy Komitet Olimpijski naciskająna Chiny, by dotrzymały swych obietnic i zezwoliły na więcej godzintransmisji na żywo z Placu Tiananmen podczas igrzysk olimpijskich.
Nieograniczony dostęp do Placu Tiananmen, miejsca krwawegostłumienia demonstracji studentów z 4 czerwca 1989 r. jestprobierzem, jak daleko chiński rząd zamierza pójść na drodzezagwarantowania wolności prasy, którą obiecał siedem lat temu, byzyskać organizację igrzysk.
W ubiegłym tygodniu, na nadzwyczajnym spotkaniu w Pekinie,przedstawicieli MKOl i nadawców, chińscy oficjele - po miesiącachuników i pozostawiania pytań bez odpowiedzi - postanowili, żerelacje na żywo z placu będą ograniczone do dwóch okienekczasowych, od 6 do 10 i od 19 do 21. Strona chińska zgodziła się wkońcu na to, by setki wozów satelitarnych mogły swobodnie parkowaćwokół Pekinu i przekazywać transmisje, choć jeszcze w tym tygodniuma być opublikowana lista terenów zastrzeżonych. Poza tym sądoniesienia, że nadawcy będą musieli uzyskać zgodę na filmowanie na24 godziny przed programem.
Wszystko to dzieje się po obietnicach Chin o swobodzie obsługiigrzysk. "Mamy słowa, także na piśmie. Musimy po prostu poczekać izobaczymy. Ludzie mówią - tak, tak, tak, ale czy na miejscu nieznajdą się tacy, którzy będą mówić - nie, nie?" - powiedziałdyrektor programowy japońskiego kanału telewizyjnego NHK SportsTomoyo Igaya, który jest także szefem japońskiego konsorcjum orazreprezentantem pięciu komercyjnych nadawców, w tym NHK.
Na trzy tygodnie przed otwarciem igrzysk w Pekinie (8 sierpnia)chiński rząd autorytarny chce, by igrzyska były wizytówką trzechdekad szybkiego rozwoju ekonomicznego. Ale obawia się jednocześnie,że igrzyska mogą stać się okazją do kłopotliwych dla rządu działańorganizacji kontestujących politykę Chin w Tybecie i w sudańskimDarfurze, a także dla akcji na rzecz wolności religijnych,politycznych oraz uwolnienia dysydentów. By uniknąć tegoscenariusza Chiny zaostrzają politykę wizową, środki bezpieczeństwaoraz utrudniają pracę przyszłym nadawcom.
"Chińscy urzędnicy są świadomi, że Plac Tiananmen przypominacałemu światu czerwiec 1989 r., znany Zachodowi jako Masakra naTiananmen lub jako Wydarzenia na Placu Tiananmen. Poza tym mamy naplacu portret Mao (Zedonga) i sądzę, że oni (Chińczycy) nie chcąeksponować przeszłości na pierwszym planie" - powiedziałaprzebywająca w Chinach ekspertka z University of Missouri w St.Louis Susan Brownell.
Jednak ten plac, tak pamiętny dla dziejów Chin, to miejsce skądkażdy nadawca chce przekazywać swe relacje. "Nie możemy swobodnienadawać z placu w ciągu dnia?. Dlaczego nie mamy zwykłego planunadawania, tak jak nam obiecywano na początku?. Chińczycy nie dająjasnych odpowiedzi, tylko przepraszają" - dziwił się i pytał szefsportu w Europejskiej Unii Nadawców (EBU) Fernando Pardo, któryuczestniczył w spotkaniu w Pekinie.
Podjęta w ubiegłym tygodniu decyzja pozostawia europejskichnadawców bez okienka czasowego dla programów na żywo z PlacuTiananmen do wszystkich popołudniowych serwisów. Różnica czasumiędzy Chinami i Europą wynosi przeciętnie 6 godzin, a siedemgodzin wobec Wielkiej Brytanii. "Oba okienka czasowe, poranne iwieczorne, są dla nas bezużyteczne" - powiedział Pardo w wywiadziedla agencji Associated Press.
Odpowiadają tylko nabywcy praw do transmisji z igrzyskamerykańskiej telewizji NBC, która zapłaciła za to miliony. Wczesnegodziny poranne odpowiadają Amerykanom, którzy będą mogliprzekazywać relacje na żywo w tzw. prime-time. Organizatorzyigrzysk i MKOl przesunęli także na rano, ku wygodzie amerykańskichwidzów, finały zawodów pływackich i gimnastycznych. NBC będzie jemogła pokazywać swym odbiorcom na żywo. Jednak nawet NBC, tak jakinni nadawcy, chce więcej.
Jeden z nadawców, uczestniczący w środowym spotkaniu (MKOl inadawcy), wypowiadający się prywatnie, powiedział, że Gary Zenkel,prezes NBC Olympics, ostrzegł Chińczyków, że limitowanie relacji zTiananmen może stanowić zły precedens jeśli chodzi o wolnośćprasy.
Associated Press zyskała prawo do kilku minut relacji zespotkania (9 lipca, w Pekinie) z udziałem zastępcy burmistrzaPekinu Cai Fuchao, członka MKOl Heina Verbruggena i wielu nadawców,którzy uzyskali prawa do relacji z igrzysk, w tym Zenkela. Wielu zobecnych potwierdziło, że ważny członek MKOl Alex Gilady naciskałenergicznie na wiceburmistrza stolicy Chin, by nie skąpił czasu naprogramy z placu Tiananmen.
Gilady, wiceprezes NBC Sports potwierdził w rozmowietelefonicznej z AP, że wywierał presję, zresztą nie pierwszy raz,na Chińczyków. "Jako przedstawiciel Komisji ds. Telewizji MKOlmyślę, że powinien próbować wymóc to, czego chcą nadawcy. Prosić owięcej. Zobaczymy, z czym wystąpią Chińczycy" - powiedział.Porozumienie z ubiegłego tygodnia zabrania ponadto nadawcomwprowadzania na Plac Tiananmen, przed kamery, gości dlaprzeprowadzania wywiadów. Pozwala tylko na "występy rozrywkowe" zplacu. Dozwolone są nagrane wywiady, ale tylko wówczas, gdy zezwoląna to funkcjonariusze ochrony.
"Dlaczego programy z Placu Tiananmen są ograniczane dokonkretnych godzin ? - pytała dyrektor programów informacyjnych APTelevision New (APTN) Sandy McIntyre. APTN nie uzyskała prawa donadawania z placu. "To niedopuszczalne i przeciwne duchowi igrzyskoraz duchowi swobodnego wyrażania opinii, pod czym Chiny podpisałysię, przyjmując organizację igrzysk" - powiedziała MacIntyre.
Wiceprzewodniczący wykonawczy Komitetu Organizacyjnego Igrzysk wPekinie (BOCOG) Wang Wei (obecny na spotkaniu 9 lipca) obiecywałmediom całkowitą swobodę działania. W 2001 r. mówił: "Damy mediom,gdy przybędą do Chin, pełną swobodę relacjonowania". Szef ds.mediów w BOCOG Sun Weijia uchylił się od wyjaśnienia powodówograniczenia do sześciu godzin relacji z placu, odsyłając dorzecznika BOCOG, którego na spotkaniu MKOl z nadawcami niebyło.
Verbruggen, który współpracował ściśle z chińskimiorganizatorami w przygotowaniach do igrzysk, przyznał, żekomunistyczny rząd Chin sprawiał specjalne problemy. "W Chinachpanuje całkowicie odmienna kultura, której my, ludzie Zachodu, niejesteśmy w stanie w pełni zrozumieć. To inny świat... Musimy miećświadomość, że nie będzie łatwo. Musimy rozmawiać o kłopotach,które mogą się zdarzyć i biurokracji, która jest jednym z nich.Inną sprawą jest wolnośćprasy".
Wielu nadawców, bez praw do transmisji, prosząc o anonimowość zobawy o odwet, opowiada o częstych zmianach przepisów, ingerencjachpolicji, powtarzanych wielokrotnie próśb o licencje i zezwolenia,telefonach pozostających bez reakcji. Narzekają na tzw. One-StopService Center stworzony przez chińskich organizatorów. Inni mówiąo telefonach, w których rozmówcy odzywają się tylko po chińsku lubprzekazywaniu na inne numery, skąd odsyłano ich do poprzednich.Skarżą się także na niekończące się procedury biurokratyczne,trudności wizowe, podnoszenie kosztów pobytu w hotelach, mającychzniechęcić zagranicznych dziennikarzy i sponsorów do przyjazdu naigrzyska. Podejrzewają, że to postępowanie nie jest wbrew intencjomrządu. Sporo reporterów już nazywa igrzyska we Pekinie"Ogólnochińskimi Igrzyskami" lub "Igrzyskami psującymi zabawę".
Niektórzy z nadawców z nabytymi prawami zastanawiają się nadstaraniami o finansowe rekompensaty. Precedens już był. Po zimowychigrzyskach w Turynie nadawcy uzyskali takie odszkodowania, za - np.nieodpowiednie warunki zakwaterowania... .
Dołącz do dyskusji: Pekin 2008 - limitowanie relacji z Tiananmen problemem przedigrzyskami