Księża i część dziennikarzy oburzeni relacjami w „Faktach” i „GW” z akcji w kościele przeciw zakazowi aborcji
„Fakty” TVN i „Gazeta Wyborcza” zrelacjonowały w niedzielę, jak w warszawskim kościele św. Anny grupa kobiet demonstracyjnie wyszła podczas odczytywania listu biskupów popierającego całkowity zakaz aborcji. - Panowie dziennikarze ostatni raz dostaliście zgodę na nagrania. Wasza bezczelność nie zna granic - skomentował ks. Rafał Sikorski. Krytyczne opinie wyrazili też niektórzy dziennikarze.
W niedzielę w kościołach katolickich w Polsce został odczytany komunikat Prezydium Konferencji Episkopatu Polski apelujący o pełną ochronę prawną życia ludzkiego przed narodzinami. Biskupi zwrócili się w tej sprawie do parlamentarzystów i rządzących. Z kolei przeciwnicy zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji protestowali w niedzielę w największych miastach (w Warszawie przed budynkiem Sejmu).
W warszawskim kościele św. Anny podczas odczytywania listu episkopatu kilkanaście osób, przede wszystkim kobiet, demonstracyjne wyszły ze świątyni. Jedna z kobiet wcześniej głośno protestowała przeciw słowom księdza. W poprzednich dniach na kilku profilach facebookowych zrzeszających przeciwników zakazu aborcji użytkownicy umawiali się, że przeprowadzą takie happeningi w kościołach.
Relacje z zajścia w kościele św. Anny znalazły się w niedzielę w „Faktach” TVN i serwisie internetowym „Gazety Wyborczej”. Reporterka „Faktów” zaznaczyła, że była to zorganizowana akcja, natomiast w relacji „GW” nie znalazła się taka informacja (na fanpage’u dziennika napisano, że „wierni tak zareagowali na odczytywanie listu Prezydium Konferencji Episkopatu Polski o aborcji”). Po mszy uczestniczki happeningu udzielały dziennikarzom wypowiedzi.
W kościele św. Anny w Warszawie wierni tak zareagowali na odczytywanie listu Prezydium Konferencji Episkopatu Polski o aborcji.
Opublikowany przez Gazeta Wyborcza na 3 kwietnia 2016
Oburzenie na media w związku z tą sytuacją wyraził w niedzielę wieczorem służący w kościele św. Anny ks. Rafał Sikorski. - Jesteście Państwo świadkami bezczelności mediów. Dzwonili „pokornie” prosząc by mogli nagrać o 12.00 odczytywane dziś w całej Polsce oświadczenie Episkopatu. Rektor kościoła się zgodził. Przyszli ludzie Z kamerą i kilka Pań. które rozsiadły się po kościele. „Brawo” dla nieuczciwości dziennikarskiej. Powinni dać tytuł: Ustawione feministki wychodzą z kościoła. Na innych mszach jakoś nie wychodzą. Dlaczego? Nie ma kamer! - napisał na Facebooku. - Panowie dziennikarze Ostatni raz dostaliście zgodę na nagrania. Wasza bezczelność nie zna granic. Tyle w temacie - dodał.
Z kolei ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej, zaznaczył, że dziennikarze „Gazety Wyborczej” nie prosili o zgodę na nagrywanie w czasie mszy. - Opublikowany w sieci film z kościoła św. Anny został nagrany przez osoby, które nie zwracały się z żadną prośbą do rektora kościoła. O możliwość wejścia do kościoła prosiła inna ekipa tv. Jej materiał nie ukazał się - napisał na Twitterze.
Bezczelność. Po prostu. pic.twitter.com/GrkqdrK6hW
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) 3 kwietnia 2016
Zniesmaczeni zachowaniem dziennikarzy w tej sytuacji byli niektórzy ludzie mediów aktywni na Twitterze. - Żaden tabloid w Polsce tego nie robił. To poziom „Nie” i „Faktów i Mitów” - ocenił Robert Mazurek, publicysta „W Sieci” i „Rzeczpospolitej”. - Akurat dziewczyny z „Wysokich Obcasów” posługiwały do mszy i tak wyszło - żartował Michał Majewski z Kulisy24.com. - Jeśli w kolejnym rankingu zawodów zaufania publicznego dziennikarstwo ponownie zaliczy zjazd, nie będę zdziwiony. #ustawka - napisał Przemysław Wenerski z TVN24. - Przepychanki w kościele i robienie sobie z Mszy Świętej performensu z udziałem mediów - skandaliczne. Tak po ludzku i po dziennikarsku - ocenił Marcin Makowski z „Do Rzeczy”. - To, że weszli z tą wrzeszczącą babą do kościoła w czasie mszy świętej, żeby zakłócać modlitwę, to niestety dno, syf i wyborcza - napisał Sławomir Jastrzębowski z „Super Expressu”. - To nie byle co. TVN i „GW” łamiąc dziennikarskie standardy wzięły udział w akcji zakłócenia Mszy Św. Nikt za to nie poniesie odpowiedzialności? - zapytał Samuel Pereira z TVP Info.
W poniedziałek przed południem do tych zarzutów odniósł się Krzysztof Skórzyński, reporter „Faktów” TVN. - A. Kościół NIE JEST miejscem gdzie można organizować takie manifestacje. B. Kamery TVN były wczoraj w kilkunastu kościołach. C. Kościół św. Anny jest jednym z „najbardziej znanych” kościołów w Warszawie, dlatego i tam były - napisał na Twitterze.
Szanowni Państwo, kolportujecie pytanie "czy Fakty powiedziały, że to była ustawka". Odpowiedź: TAK, powiedziały. https://t.co/rbj2PGk0mC
— Krzysztof Skórzyński (@skorzynski) 4 kwietnia 2016
Dołącz do dyskusji: Księża i część dziennikarzy oburzeni relacjami w „Faktach” i „GW” z akcji w kościele przeciw zakazowi aborcji
Ale generalnie to podoba mi się to księżowskie określenie "ustawione feministki". Trzeba teraz będzie ustalić, czy to stare komunistki, córki esbeków czy świeżo oderwane od koryta wyznawczynie PO, zanim się wdroży dalszą kampanię miłości pod ich adresem.
Igor Janke
@IgorJanke
W latach 80. nawet ZOMO nie wchodziło do kościołów. Dziś feministki to robią. Tak się kończy zachodnia cywilizacja.