SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Reporter TVP ukrył nazwę swojej stacji na marszu Tuska. "Brak standardów dziennikarskich"

Reporter TVP Adrian Borecki przeprowadzał rozmowy z uczestnikami niedzielnego marszu opozycji bez kostki na mikrofonie, która wskazywałaby, z jakiego jest medium. Jego materiał pokazano w  "Wiadomościach". Zdaniem ekspertów jest to niedochowanie standardów dziennikarskich. - Standardem dziennikarza informacyjnego jest informowanie z jakiej stacji jest, wtedy ktoś, komu zdajemy pytanie wie, komu udziela tej informacji. Bo może przecież jej odmówić. Takie potajemne działania są przyjęte tylko w dziennikarstwie śledczym, które działa w interesie społecznym  – mówi prof. Jacek Dąbała.

Adrian Borecki, pracownik TVP/fot. screen z "Wiadomości" Adrian Borecki, pracownik TVP/fot. screen z

W niedzielę 4 czerwca ulicami Warszawy przeszedł marsz opozycji, który zdaniem organizatorów zgromadził 500 tys. osób. "Wiadomości" TVP przedstawiły protest jako wydarzenie pełne nienawiści i próbę obalenia rządu przez Donalda Tuska. Materiał poświęcony marszowi był zatytułowany "Z nienawiścią na sztandarach". Prowadząca program Edyta Lewandowska powiedziała, że w Warszawie "zamiast ciepła, miłości i radości były złość, nienawiść i hejt".

W programie pokazano wypowiedzi uczestników marszu, których reporter TVP Adrian Borecki pytał, "jakie mają przesłanie dla PiS". Protestujący używali niecenzuralnych słów. - Miał być spokojny, kulturalny marsz, a wyszło jak zawsze w przypadku opozycji. Totalna agresja, nienawiść i hejt - skomentował swój materiał Borecki.

Jak zauważyli internauci, reporter TVP podczas rozmów z demonstrantami, nie miał kostki na mikrofonie, która wskazywałaby, że jest z telewizji publicznej. Kostka pojawiła się dopiero na końcu materiału.

Jacek Czarnecki: Pracownik TVP obawiał się, że nie będą chcieli z nim rozmawiać

Jacek Czarnecki z Radia ZET wspomina, że "w zamierzchłych latach, kiedy był jeszcze dziennikarzem Trójki, też zdejmował kostkę, kiedy nagrywał mecze Legii". - Nie rozumiem jednak, dlaczego na takich manifestacjach TVP to robił. Podobnie było na manifestacji europejskiej w 2019 r., której też przewodził Donald Tusk, pracownicy TVP wychodzili bez kostek. jeden z nich tłumaczył mi się, że "zapomniał jej zabrać z redakcji" - mówi dziennikarz portalowi Wirtualnemedia.pl.

Dodaje, że nie zdziwiłby się, gdyby jakieś medium to zrobiło na Marszu Niepodległości, gdzie organizatorzy mówią uczestnikom, "która telewizja jest dobra, a która zła". - Są takie momenty, kiedy można się obawiać, ale nie wiem, czy ta sytuacja była taka, żeby pracownicy TVP mieli powody, żeby się obawiać. Myślę, że zdjął kostkę nie dlatego, że się bał fizycznej agresji, ale dlatego, że obawiał się, że ludzie nie będą chcieli z nim rozmawiać - dodaje Czarnecki. Jego zdaniem, reporter TVP chciał też sprowokować uczestników marszu do agresywnych wypowiedzi.

- To nie jest zgodne z żadnymi standardami. Nie dziwię się komuś z TVP, że zdejmuje kostkę. Nie dlatego, żeby go mieli pobić na marszu, tam nie było takiej atmosfery. Po prostu nikt by z nim nie chciał rozmawiać.To oczywiste złamanie zasad przyzwoitości i standardów dziennikarskich. To typowe dla telewizji publicznej, robią dziesiątki takich materiałów, w których kłamią i manipulują. Ile można pisać protestów? To szczujnia - mówi nam Seweryn Blumsztajn.

Nie zgadza się z tym Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej". Jego zdaniem, można zdjąć kostkę z mikrofonu, "kiedy dziennikarzowi zagraża nie bezpieczeństwo i działa w słusznej sprawie". - A zagrażało niebezpieczeństwo, czego sam byłem świadkiem. Niestety, mamy część opozycji, która uważa, że z napuszczania rozwiązań siłowych, wyzwisk, poniżania, również wobec dziennikarzy, można robić politykę. W takich warunkach przyszło działać dziennikarzom, którzy chcą pokazać opinii publicznej, co się dzieje. Wczorajszy atak na Adama Borowskiego był bandyckim atakiem i efektem tych wszystkich nawoływań do rozliczenia się z przeciwnikami politycznymi. Wielokrotnie sam doświadczałem wyzwisk, gróźb - mówi nam dziennikarz.

- Jak dziennikarz nie będzie wystawiał kostki na froncie, kiedy do niego strzelają, tak nie będzie wobec bandytów świecił flagą, żeby go pobili - dodaje Sakiewicz.

Rada programowa TVP oburzona „Wiadomościami". Jest skarga do KRRiT

Medioznawca: Dziennikarz powinien zbierać informacje z otwartą przyłbicą

-  Dla mnie nie ulega wątpliwości, że każdy kto, zbiera informacje, uważając, że robi to po dziennikarsku, powinien to robić z otwartą przyłbicą, bo ludzie, którzy się wypowiadają muszą wiedzieć, dla kogo jest ta informacja i co z nią może się wydarzyć. Tym bardziej, gdy mamy do czynienia z medium rządowym, które jednostronnie ocenia rzeczywistość. Uważam, że tak się w zawodowym dziennikarskie robić nie powinno - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl prof. Jacek Dąbała, medioznawca z Instytutu Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego,

- Jest to elementarna kinderesztuba dziennikarza, podchodzi do kogoś i przedstawia się: „Jestem dziennikarzem – tu nazwa redakcji – i zadaję panu/pani takie pytanie”. Jeżeli przychodzi do nas ktokolwiek z mediów propagandowych, to wiadomo, że będzie to wykorzystane w sposób propagandowy, kłamliwy, zmanipulowany i bezwartościowy – dodaje ekspert.

Czy możemy mówić o niedochowaniu standardów dziennikarskich?

- Według mnie, tak. Standardem dziennikarza informacyjnego jest informowanie z jakiej stacji jest, wtedy ktoś, komu zdajemy pytanie wie, komu udziela tej informacji. Bo może przecież jej odmówić. Takie potajemne działania są przyjęte tylko w dziennikarstwie śledczym, które działa w interesie społecznym. W przypadku czystej informacji dziennikarz zawsze powinien się przedstawić, aby rozmówca zdecydował, czy chce z nim rozmawiać – podkreśla prof. Jacek Dąbała.

Skargi do KRRiT na TVP Info i „Wiadomości” za sposób relacji z marszu opozycji

Prawnik: dziennikarz powinien działać zgodnie z etyką zawodową

Podobnego zdania jest Piotr Podgórski, radca prawny, ekspert w zakresie prawa prasowego, Kancelaria Prawna Clever One.

- Przepis art. 10 ust. 1 zdanie 2 prawa prasowego zobowiązuje dziennikarza do działania zgodnego z etyką zawodową i zasadami współżycia społecznego, w granicach określonych przepisami prawa. Zarówno w doktrynie, jak i w orzecznictwie sądowym przyjmuje się, że zasady i normy etyczne dziennikarzy są również włączone do systemu prawnego, regulującego sposób działania przedstawicieli mediów. Tym samym zasadom tym nadano równoznaczne znaczenie, jak przepisom powszechnie obowiązującym (np. prawu prasowemu). Należy zatem wskazać, że dziennikarz dopuszczając się naruszenia zasad etyki, popełnia czyn bezprawny uważa prawnik.

Jak dodaje, "źródłem dziennikarskiej etyki zawodowej są przepisy tworzone przez środowisko dziennikarzy". - Na stronie internetowej Centrum Informacji TVP możemy znaleźć listę dokumentów, które określają zasady etyczne, którymi powinni kierować się dziennikarze TVP. Są to m.in.: „Kodeks etyki dziennikarskiej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich”, „Deklaracja zasad międzynarodowej federacji dziennikarzy FIJ - Federation Internationale des Journalistes IFJ (International Federation of Journalists)”, czy w końcu „Zasady etyki dziennikarskiej w Telewizji Polskiej S.A. – informacja, publicystyka, reportaż, dokument, edukacja”. Wspomniany Kodeks etyki dziennikarskiej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w tytule III określa obowiązki dziennikarza wobec rozmówców i odbiorców. W pkt. 9 statuuje wyraźny obowiązek poinformowania rozmówców, w jaki sposób zostaną wykorzystane ich wypowiedzi. Z powyższego wynika, że dziennikarz ma obowiązek wyraźnego wskazania nazwy stacji, jaką reprezentuje tak, aby udzielający informacji (wypowiedzi) miał pełną wiedzę, co do tego, gdzie jego wypowiedź i wizerunek zostaną opublikowane. Z kolei Deklaracja zasad międzynarodowej federacji dziennikarzy FIJ w pkt. 4 wskazuje: „Do gromadzenia informacji, zdjęć i dokumentów dziennikarz powinien stosować wyłącznie uczciwe metody” - podkreśla Piotr Podgórski.

"Ukrywając swoją przynależność dziennikarz chce podstępem zdobyć informacje"

Jego zdaniem, "należy również mieć na względzie wspomniany w art. 10 ust. 1 prawa prasowego obowiązek działania dziennikarza zgodnie z zasadami współżycia społecznego". - W literaturze prawniczej podnosi się, że takie działanie powinno być oparte na takich wartościach, jak: sprawiedliwość, dobra wiara, życzliwość. Wydaje się zatem, że dziennikarz występujący incognito, nie realizuje tych zasad. Ukrywając swoją przynależność do danej stacji, próbuje niejako podstępem uzyskać jakieś informacje, których dalszych losów nie zna osoba, z którą przeprowadzany jest wywiad. Ta ostatnia, w pełni zaskoczona danym pytaniem, w dobrej wierze i pod wpływem chwili udziela odpowiedzi. Czyni to w stosunku do osoby, która „legitymuje” się tylko mikrofonem. Udzielający wypowiedzi ma prawo również dobrze przyjąć założenie, że jego wizerunek i opinia, której udzielił zostaną wykorzystane tylko i wyłącznie na użytek własny osoby przeprowadzającej z nim wywiad. Jest oczywistym, że może on sobie nie życzyć tego, żeby jego wypowiedź i wizerunek zostały opublikowane w danej telewizji i w danym kontekście, który nie koresponduje z jego wolą. Dziennikarz, realizując obowiązek działania zgodnie z zasadami współżycia społecznego musi mieć na względzie podstawowe założenie i pamiętać o tym, że jego zadaniem jest służba ludziom. Nie może zatem mieć miejsca sytuacja odwrotna, w której to udzielający wypowiedzi ma służyć jakimś ukrytym założeniom i intencjom dziennikarza i reprezentowanej przez niego stacji telewizyjnej mówi radca prawny.

Prawnik podkreśla, że osoba udzielająca wypowiedzi "prezentuje również swój wizerunek, który korzysta z ochrony prawnoautorskiej i jest dodatkowo dobrem osobistym". - Jeżeli zatem wywiad z daną osobą został przeprowadzony np. na uboczu i tym samym osoba ta nie stanowiła jedynie szczegółu całości zgromadzenia, to wówczas powinna ona udzielić zgody na wykorzystanie jej wizerunku. Jak wskazuje orzecznictwo sądowe, zezwolenie takie może być co prawda udzielone w formie konkludentenej (dorozumianej), ale osoba jej udzielająca powinna wiedzieć o miejscu, czasie i częstotliwości udostępnienia jej podobizny - podsumowuje Piotr Podgórski.

Według danych Nielsen Audience Measurement w kwietniu br. główne wydanie „Wiadomości” oglądało średnio 2,26 mln osób, z czego 1,7 mln w TVP1, a 569 tys. w TVP Info.

Dołącz do dyskusji: Reporter TVP ukrył nazwę swojej stacji na marszu Tuska. "Brak standardów dziennikarskich"

43 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
znetu
Ale ten portal jest stronniczy. Niby porusza sie w temacie mediów, a przypomina Gazetę wyborczą i der Onet czyli organ polityczny totalnej oPOzycji.
51 94
odpowiedź
User
WściekłyChopin
Bezpieczeństwo dziennikarza najważniejsze. To był marsz patologii. Zjedli by każdego dziennikarza TVP
48 91
odpowiedź
User
YKK
Wstydził się chłopina - w sumie nic dziwnego.
67 36
odpowiedź