Radio cyfrowe - spektakularna klapa. Bolid na drewnianych kołach za 750 mln zł?
Powyższa ilustracja zaczerpnięta z niemieckiego rynku, całkiem nieźle pokazuje potencjał radia cyfrowego. Ale istotę problemu jeszcze lepiej określa inna metafora, porównująca radio cyfrowe do pacjenta w stanie wegetatywnym, utrzymywanego przy życiu za wszelką cenę dzięki woli administracji i pieniądzom publicznym - pisze Kazimierz Gródek, Prezes Grupy RMF.
Dołącz do dyskusji: Radio cyfrowe - spektakularna klapa. Bolid na drewnianych kołach za 750 mln zł?
Nie słucham tego radia, nie interesuje mnie ten typ stacji, ale przecież nie o to tu chodzi.
Zysk jakości sygnału jest mocno wątpliwy, przede wszystkim łatwo go zredukować by obniżyć koszty (z tego co wiem tak się dzieje w GB). Praktyczny brak sensownych odbiorników (jeśli zależy nam na jakości, a nie odbiorniku za 100 zł). Brak też jednolitego systemu DAB, DAB+ czy innych dodatkowo komplikuje problem (sam mam przypadkowo bezużyteczny tuner DAB).
Perspektywa łatwego dostępu do netu dodatkowo redukuje sens całego pomysłu.
Osobnym tematem jest za to chęć wydania przez rząd góry pieniędzy na bezsensowną inwestycję, przy ciągłym narzekaniu na niedoinwestowane radio, czy też brak opłat z abonamentu itp. itd.